Materiał powstał we współpracy z Artkombinat Scena Monopolis
Lata pandemii były dla branży MICE, zajmującej się organizacją spotkań i wydarzeń, okresem kompletnego załamania i chaosu. Sytuacja dotknęła zarówno mniejszych firm, jak i dużych graczy – sieci hoteli profilowanych na organizatorów dużych imprez, obiektów targowych i eventowych. Czy z punktu widzenia inwestora finansowego zainteresowanie tą branżą ma obecnie sens?
Przemysł spotkań oraz wydarzeń koncentruje się na czynnościach związanych z wizytą uczestników na imprezach o zróżnicowanym charakterze, które odbywają się w innym miejscu niż siedziba firmy. Można więc sobie łatwo wyobrazić, jak zakaz sprzedaży i prowadzenia działalności przez wiele miesięcy wpłynął na kondycję finansową przedsiębiorstw, które właśnie w branży MICE ulokowały swój cel biznesowy. MICE to skrót angielskich słów Meetings (spotkania), Incentives (bodźce, zachęty) Conferences (konferencje) i Exhibitions (wystawy). Lockdown oznaczał nie tylko zakaz organizacji wszystkich tych form aktywności, ale również paraliż pracy planistów nad przyszłymi wydarzeniami i niepewność marketerów co do zasadności przeznaczania budżetów marketingowych czy HR na przyszłe wydarzenia.
Największe straty ponosiły te podmioty, które decydowały się na utrzymanie pracowników, środków trwałych i nieruchomości związanych z prowadzoną działalnością. Innowacyjne i elastyczne firmy próbowały różnych rozwiązań, typu organizacja i obsługa wydarzeń online, ale rynek tych usług był mikroskopijny w stosunku do stanu sprzed marca 2021 r. Wsparcie w ramach PFR czy dotacje z MDKiN były kluczowe dla przetrwania wielu podmiotów, ale była to kropla w morzu potrzeb.
Krajobraz po bitwie
W drugim kwartale 2022 r. branża mogła wreszcie ruszyć z miejsca, choć pojawiła się niepewność związana z wojną w Ukrainie, dynamiczne zwyżki po stronie płac i energii. Wreszcie inflacja. To dołożyło planistom dodatkowych problemów w budżetowaniu przyszłych wydarzeń. – Jednocześnie był to czas, kiedy te podmioty, które utrzymały zespoły ludzi i niezbędną infrastrukturę (sprzęt, nieruchomości), mogły najszybciej zacząć odrabiać straty – mówi Artur Schutter, prezes zarządu spółki Artkombinat Scena Monopolis z Łodzi. – Co prawda branża od zawsze opierała się na podziale pracy wśród podwykonawców i kooperantów, ale w czasie pandemii wiele firm upadło, zmieniło branżę lub straciło kluczowe zasoby. Cały rok 2022 był więc okresem odradzania się rynkowych powiązań, kontaktów, odnawiania schematów współpracy, stabilizowania sytuacji finansowej – dodaje.
Od wiosny zeszłego roku można było zaobserwować, że jako pierwsze powróciły mniejsze wydarzenia, które nie wymagają długiego okresu planowania. A w czerwcu 2022 r. wiele firm wróciło do poziomu obrotów sprzed pandemii. Latem odżyły festiwale i wydarzenia masowe. Sezon jesienny, jak podkreślają eksperci rynku turystycznego i eventowego, również był bardzo udany. Obłożenie w hotelach konferencyjnych było porównywalne z czasami przed pandemią. Wiele podmiotów było w stanie odzyskać wreszcie podstawową stabilizację finansową.
Oczekiwania i szanse
Rok 2023 jest pełen zagrożeń makroekonomicznych wynikających z niepewności finansowej i niebezpiecznej sytuacji międzynarodowej. Mimo to dla branży MICE powinien być to dobry czas. – Nie będzie rekordowych obrotów i zysków, ale po okresie kompletnej destabilizacji, strat, niepewności i dynamicznych zmian w 2022 będzie to rok wyjaśniający, gdzie jesteśmy i dokąd idziemy – analizuje prezes Artur Schutter. Jego zdaniem po doświadczeniach z czasów pandemii kwestie związane z dynamiką kosztów pracy, energii etc. „zostaną z pewnością szybko zaadresowane i uwzględnione w kosztorysach, strategiach i planach”.
Co jest mocną stroną tej branży w niepewnych czasach? Przede wszystkim wysoka elastyczność zespołów ludzkich, przyzwyczajonych do pracy pod presją czasu i niespodziewanych wydarzeń. Większość branży to firmy z sektora MŚP, zarządzane bezpośrednio przez właścicieli/partnerów, z płaskimi strukturami i zdolnością do szybkich decyzji.
A jakie są zagrożenia? Przedsiębiorcy wskazują przede wszystkim na dotknięte kryzysem przepływy finansowe powodujące ograniczenia płynności w branży. Długie terminy płatności za projekty marketingowe wymagają posiadania znacznych środków własnych lub zewnętrznego finansowania. – W czasach wysokich marż na realizowanych projektach i niskich kosztów finansowania był to prosty do rozwiązania problem, natomiast w roku 2023, w okresie niższych marż, presji po stronie dostawców i wysokich kosztów finansowania, płynność będzie hamulcem rozwoju dla wielu podmiotów – przewiduje prezes zarządu Artkombinatu.
Warto podkreślić, że wiele firm wraca do działania na pełnych obrotach przy zmniejszonej konkurencji. W warunkach braków kadrowych i problemach z pozyskaniem finansowania na inwestycje w sprzęt czy nieruchomości, firmy, które utrzymały pracowników i zasoby, mają dużo większe pole manewru zarówno w zakresie kształtowania cen usług, jak i gotowości do zrealizowania projektu.
Czy warto więc inwestować w tę branżę? Tak, bo wiele wskazuje na to, że obecny rok będzie najlepszym dla inwestorów rozważających inwestycję w firmy z branży MICE. Podmioty zbyt słabe nie przetrwały bowiem pandemii. A te, które dały sobie radę, zachowując klientów, są łakomym kąskiem. Z kolei koszty przetrwania odbijają się teraz na płynności firm, tak bardzo potrzebnej do szybkiej odbudowy miejsca na rynku i przejmowania najbardziej dochodowych projektów. – A to tworzy doskonałą przestrzeń dla inwestorów zainteresowanych wejściem w branżę MICE – podkreśla Artur Schutter.
Materiał powstał we współpracy z Artkombinat Scena Monopolis