Mistrzyni trójskoku startuje dla trzeciego kraju

Sport coraz bardziej przyzwyczaja się do nagłych zmian obywatelstwa, ale mistrzyni trójskoku Yamilé Aldama przejdzie do historii jako pierwsza, która na trzecich igrzyskach będzie reprezentować trzeci kraj, po Kubie i Sudanie – Wielką Brytanię

Publikacja: 18.02.2012 00:01

Yamilé Aldama

Yamilé Aldama

Foto: www.iaaf.org

Yamilé Aldama skakała daleko. W 1999 roku zdobyła srebrny medal mistrzostw świata w Sewilli, rok później była czwarta na igrzyskach w Sydney. Urodzona w Hawanie, jedna z młodych Kubanek, które dostały szansę zobaczenia świata poprzez wielki sport.

Mieszkała w stolicy, w mieszkaniu – prezencie od władz za wyniki sportowe. – Nigdy nie myślałam o wyjeździe z Kuby. Tu miałam rodzinę i byłam szczęśliwa. Wtedy właśnie, jesienią 2000 roku, spotkała Andrew. Andrew nazywał się Dodds, był Szkotem, oficjalnie producentem telewizyjnym, który w Hawanie doskonalił hiszpański. Miłość wybuchła nagle, tak nagle, że ślub zaplanowany na lato 2001 odbył się już w kwietniu, także dlatego, że Yamilé była w ciąży. Znaleźć pracę dla Szkota w Hawanie było raczej trudno, Aldama zasugerowała, że zgodzi się na wyjazd do Wielkiej Brytanii.

Formalności trwały rok, Ministerstwo Sportu Kuby nie było zachwycone wyjazdem dobrej lekkoatletki. Synek urodził się w Hawanie, ale w końcu znalazł się z matką w Londynie, zamieszkali na East Endzie. Zaczęła trenować i myśleć, jak zostać Brytyjką, bo Kuba do reprezentacji niechętnie brała tych, którzy mieszkali poza ojczyzną.

Pierwszy skok życiowy wyglądał jednak w miarę dobrze, choć Yamilé nie znosiła brytyjskiej pogody i jedzenia oraz słabo mówiła po angielsku. Do 2002 roku właściwie nie mówiła wcale, zrozumiała jednak, że jej małżonek został na długo aresztowany, bo policja odkryła, że w wynajętym magazynie w Barking trzymał 100 kg heroiny o wartości 11 mln funtów szterlingów. Andrew Dodds dostał 15 lat więzienia. Yamilé zostawiona sama sobie z półrocznym dzieckiem, bez znajomych i wsparcia, wstydziła się pisać o swych problemach do rodziny, tym bardziej że stamtąd pomocy by nie dostała. Pomógł trener, pomógł sport, nie wróciła na Kubę, ćwiczyła tak, że rok później była najlepsza na świecie. Tylko w mistrzostwach świata startować nie mogła, bo nowa ojczyzna do niej się nie przyznawała, stara tym bardziej. Wielomiesięczne próby przekonania urzędników Home Office nie dały efektu.

Została droga, którą od lat wykorzystywali i wykorzystują inni, by tanio zdobyć dobrych lekkoatletów. Wici zostały rozesłane, odzew przyszedł z Hiszpanii, Włoch, Czech, ale wybrała Sudan. – Ludzie mówili, że dla pieniędzy, a ja chciałam po prostu szybko startować w wielkich imprezach. Swoją drogą, w Sudanie nie mieli pieniędzy – mówiła.

W barwach nowej ojczyzny startowała sześć lat. Życie stało się proste: mieszkanie w Londynie, treningi w klubie Barnet Copthall, co tydzień wyjazd z synkiem do więzienia w Dovegate. Dla Sudanu zajęła piąte miejsce w igrzyskach w Atenach i regularnie wygrywała mistrzostwa Afryki. Mąż został zwolniony za dobre sprawowanie w 2009, po połowie wyroku. Po raz drugi została matką.

Skok po trzecie obywatelstwo się udał, bo w sudańskiej federacji lekkoatletycznej akurat była zmiana władz i nowym dało się wytłumaczyć, że 37-letnia kobieta z dwójką brytyjskich dzieci, mieszkająca od dziesięciu lat na Wyspach powinna pod koniec kariery mieć uporządkowane życie. Nie było trzech lat karencji, był długo wyczekiwany paszport brytyjski i rychła obietnica władz sportowych, że pod nową flagą też zostanie olimpijką.

Latem 2011 roku Aldama wystartowała w mistrzostwach świata w Daegu, była piąta. Bajka wydaje się mieć sielankowy koniec, choć niektóre media pisały, że to „kolejna plastikowa Brytyjka, której prawo nie obowiązuje". Szef brytyjskiej lekkiej atletyki Charles Van Comennee twierdzi, że powoływanie do reprezentacji sportowców urodzonych poza Wielką Brytanią nie jest problemem, byle mieli dobre wyniki. Sam pochodzi z Holandii. Tak jak on myśli wielu innych, w wielu krajach. Kroniki paszportowe, podobne do tych opowiedzianych przez Yamilé Aldamę, będziemy więc czytać coraz częściej.

Yamilé Aldama skakała daleko. W 1999 roku zdobyła srebrny medal mistrzostw świata w Sewilli, rok później była czwarta na igrzyskach w Sydney. Urodzona w Hawanie, jedna z młodych Kubanek, które dostały szansę zobaczenia świata poprzez wielki sport.

Mieszkała w stolicy, w mieszkaniu – prezencie od władz za wyniki sportowe. – Nigdy nie myślałam o wyjeździe z Kuby. Tu miałam rodzinę i byłam szczęśliwa. Wtedy właśnie, jesienią 2000 roku, spotkała Andrew. Andrew nazywał się Dodds, był Szkotem, oficjalnie producentem telewizyjnym, który w Hawanie doskonalił hiszpański. Miłość wybuchła nagle, tak nagle, że ślub zaplanowany na lato 2001 odbył się już w kwietniu, także dlatego, że Yamilé była w ciąży. Znaleźć pracę dla Szkota w Hawanie było raczej trudno, Aldama zasugerowała, że zgodzi się na wyjazd do Wielkiej Brytanii.

Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę