To wynik o 30 sekund lepszy od poprzedniego oficjalnego rekordu świata, ale wciąż znacznie słabszy od czasu 1:59:40, który osiągnął w cieplarnianych warunkach podczas zawodów INEOS 1:59 Challenge, kiedy biegacze mogli jeszcze używać wyposażonych w specjalne „poduszki” i trzy karbonowe płytki butów z blisko 5-centrymetrową podeszwą.

Lekkoatleci wciąż dysponują dziś znacznie lepszym sprzętem niż kilka sezonów temu, co przekłada się na historyczny poziom biegach średnio- i długodystansowych. Światowa federacja ograniczyła jednak grubość podeszwy do 4 cm oraz określiła, że choć mogą one zawierać płytkę zbudowaną z więcej niż jednej części, to części te nie powinny nachodzić na siebie i dodawać butom sprężystości.

Postęp technologiczny najlepiej wykorzystuje Kipchoge, skoro znów poprawił własny rekord globu. Kenijczyk pierwszą połowę dystansu pokonał w czasie 59:51, a trener Patrick Sang przyznał, że jego podopieczny „zaczął zbyt szybko”. Drugą połowę 37-latek przebiegł 61:18, a za metą oznajmił: - Mam wciąż rezerwy, to jeszcze nie koniec mojej kariery.