Monachijczycy szanują lekkoatletów, każdy kolejny dzień imprezy angażuje tłumy. Bieg Aleksandry Lisowskiej po złoto w maratonie śledziło przy trasie ponad 100 tys. osób. 40-tysięczne trybuny Stadionu Olimpijskiego wieczorem wypełniają się po brzegi.
Organizatorzy chwalą się, że w rywalizacji dla amatorów – wielki sport towarzyszy tu małemu – wzięło udział 2,3 tys. biegaczy. Już na półmetku mistrzostw ponad 1,3 tys. dzieci odebrało odznaki za ukończenie rywalizacji w dziewięciu dyscyplinach.
Czytaj więcej
Niemka Gina Luckenkemper dramatycznie rzuciła się na metę i została mistrzynią Europy w biegu na 100 metrów. To sensacja. Czwarta była Ewa Swoboda.
Domem mistrzostw jest olbrzymi kompleks zieleni poprzecinany chodnikami i ścieżkami rowerowymi. To areny wzniesione na igrzyska w 1972 roku, dziś otwarte dla każdego. Monachijczycy mogą pojeździć po torze do kolarstwa górskiego albo popływać w basenie, gdzie kiedyś siedem złotych medali olimpijskich zdobywał Mark Spitz.
Może się uda
To mistrzostwa radosne i beztroskie, może pod względem klimatu najlepsze od igrzysk w Rio de Janeiro, bo później wielkie imprezy zabijała pandemia. Sukces zainspirował gospodarzy do kolejnych marzeń. – Myślimy o organizacji igrzysk olimpijskich: letnich lub zimowych. Musimy porozmawiać o tym z naszymi członkami i podczas kolejnego posiedzenia ustalimy harmonogram działań – oznajmił w telewizji ARD szef Niemieckiej Konfederacji Olimpijskiej (DOSB) Thomas Weikert.
Mija 50 lat od igrzysk w Monachium, czyli ostatniego takiego wydarzenia, które zorganizowali nasi zachodni sąsiedzi. Kolejne kandydatury – Hamburga, Lipska, Berlina czy Garmisch-Partenkirchen – upadały, także w wyniku lokalnych referendów.
Może uda się w Monachium. Tutejszy park olimpijski jest miejscem, które warto odwiedzić. Wystarczy minąć miejsce pamięci o zamachu z 1972 roku, żeby wpaść w kolorowy labirynt wioski olimpijskiej. Mieszkają tu studenci, każdy z maleńkich bungalowów zdobi autorskie graffiti, w oknach stoją olimpijskie pamiątki, a na fasadach umieszczono nazwiska sportowców, którzy mieszkali tam podczas igrzysk.
Rakieta traci szybkość
To przeszłość, ale podczas tych mistrzostw Europy Niemcy mają nowych bohaterów. Niklas Kaul po złoto w dziesięcioboju biegł jak na skrzydłach, bo dopingowało go 40 tys. fanów. Minęło kilkadziesiąt minut, a kolejną okazję do święta dała gospodarzom Gina Lueckenkemper.
Jej zwycięstwo w biegu na 100 metrów to sensacja, bo choć cztery lata temu wywalczyła srebro, to do Monachium przyjechała z czwartym wynikiem sezonu, znacznie słabszym od faworytek.
– Byłam przekonana, że wygra Dina Asher-Smith, ale dopadły ją skurcze. Może to efekt tutejszego tartanu, bo mnie też bolą łydki – mówiła Ewa Swoboda, która minęła metę czwarta.
Polka musiała przeskoczyć nad Lueckenkemper, kiedy ta agresywnie rzuciła się na metę. Upadek kosztował Niemkę osiem szwów. Schodziła do strefy wywiadów z zakrwawionym udem oraz ręką, ale było warto. Wyprzedziła drugą Mujingę Kambundji o pięć tysięcznych sekundy.
Osiągnięcie Swobody to najlepszy wynik Polki na mistrzostwach Europy od 1974 roku i złota Ireny Szewińskiej, a także życiowy sukces 25-latki z Żor. Podium było jednak daleko. Przygotowania do startu skomplikowała jej choroba, a Swoboda na stadionie spisuje się słabiej niż w hali, gdzie sprinterki biegają na 60 metrów. Wychodzi z bloków jak rakieta, ale później traci szybkość.
Może to kwestia przygotowania wytrzymałościowego, a może kilogramów. Swoboda wysmuklała, prowadzi się sportowo, ale po starcie w Monachium sama przyznała, że jeszcze ma coś w kwestii sylwetki do zrobienia, więc planuje współpracę z dietetykiem.
Już wakacje zacząć czas
Pierwsze dni połączonych mistrzostw Europy – w Monachium oprócz lekkoatletów rywalizują sportowcy w ośmiu dyscyplinach – przyniosły Polakom kilkanaście medali. Mocną stroną naszego sportu staje się wspinaczka, bo – pod nieobecność silnych Rosjanek – mistrzynią została Aleksandra Mirosław, a cztery kolejne miejsca zajęły jej koleżanki z kadry. Drugi w sprincie panów był Marcin Dzieński. Cztery medale zdobyli kolarze torowi, a dwa – wioślarze.
Lekkoatletyczną część imprezy złotem otworzyła Lisowska, panie w maratonie wybiegały także brąz jako drużyna. Później emocje opadły, bo reprezentacja przeżywa pokoleniową zmianę, a lista liderów w ciągu czterech lat, które upłynęły od poprzednich mistrzostw Europy, zmieniła się znacząco.
Problemy zdrowotne podczas przygotowań pogrążyły obrońców tytułu: Michała Haratyka, Paulinę Gubę i Justynę Święty-Ersetic. Kontuzjowana jest Anita Włodarczyk, karierę zakończyli Joanna Fiodorow, Adam Kszczot oraz Marcin Lewandowski, a Konrad Bukowiecki narzekał na sędziego, który nie pozwolił mu używać jego wysłużonej kuli, co zakończyło się szóstym miejscem.
Spośród 12 medalistów poprzednich mistrzostw Europy z Berlina ponownie po podium sięgnąć mogą już tylko młociarze Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek, sztafeta 4x400 metrów kobiet oraz Sofia Ennaoui na 1500 m. Dwaj pierwsi stoczą w czwartek pojedynek o złoto, ale wygrana to nic pewnego, bo obaj myślą już raczej o odpoczynku.
Fajdek wypatruje wakacyjnego lenistwa, a Nowicki – koncertu Andrei Bocellego w Warszawie, bo bilety kupił trzy lata temu. Nowicki wygrał w tym roku pięć razy, a Fajdek cztery, ale to on został mistrzem świata. Teraz także jest faworytem.
MEDALIŚCI
KOBIETY
100 m: 1. G. Lueckenkemper (Niemcy) 10,99; 2. M. Kambundji (Szwajcaria) 10,99; 3. D. Neita (W. Brytania) 11,00; 4. E. Swoboda (Polska) 11,18.
Rzut dyskiem: 1. S. Perković (Chorwacja) 67,95; 2. K. Pudenz (Niemcy) 67,87; 3. C. Vita (Niemcy) 65,20.
MĘŻCZYŹNI
100 m: 1. M. Jacobs (Włochy) 9,95;
2. Z. Hughes (W. Brytania) 9,99; 3. J. Azu (W. Brytania) 10,13.
5000 m: 1. J. Ingebrigtsen (Norwegia) 13.21,13; 2. M. Katir (Hiszpania) 13.22,98;
3. Y. Crippa (Włochy) 13.24,83.
Skok w dal: 1. M. Tentoglou (Grecja) 8,52; 2. T. Montler (Szwecja) 8,06; 3. J. Pommery (Francja) 8,06.
Dziesięciobój: 1. N. Kaul (Niemcy) 8545; 2. S. Ehammer (Szwajcaria) 8468;
3. J. Oiglane (Estonia) 8346;... P. Wiesiołek (Polska) nie ukończył rywalizacji.