Więcej przeżyliśmy rozczarowań niż wybuchów radości. Cztery medale to najsłabszy wynik naszej reprezentacji od 2013 roku. Bilans Polaków dwoma srebrami upudrowała Katarzyna Zdziebło, bo gdyby nie jej sensacyjny chód, okazałoby się, że choć wyglądamy na europejską potęgę, to na tle świata jesteśmy już wyłącznie republiką młota.
Dziewięć lat temu, kiedy zdobyliśmy w Moskwie tylko trzy medale, na podium stawali Paweł Fajdek, Anita Włodarczyk oraz dyskobol Piotr Małachowski. Dwa lata wcześniej, kiedy wywalczyliśmy na mistrzostwach świata w Daegu dwa krążki, srebro przywieźli tyczkarka Monika Pyrek oraz Szymon Ziółkowski. Rzut młotem zawsze był więc dla nas polisą na medale – nawet w czasach kryzysu.
Dziś Fajdek oraz Wojciech Nowicki przerzucają się na listach światowych i w najważniejszych konkursach. Pierwszy zdobył złoto, bo – jak mówi jego trener Szymon Ziółkowski – zdał sobie sprawę, że do osiągnięcia sukcesu nie wystarczy być Pawłem Fajdkiem, trzeba też poważnie pracować. Nowicki srebrem potwierdził stabilność swej formy.
Katarzyna Zdziebło sięgnęła po dwa srebrne medale, choć długo łączyła sport z wymagającymi medycznymi studiami. Polacy w chodzie zaczęli wyprzedzać świat, przynajmniej jeśli chodzi o przygotowanie do startu. Dawid Tomala, czyli mistrz olimpijski z Tokio, mówi wprost: – Kasia pod względem profesjonalizmu jest dla mnie absolutnym wzorem.
Nie będzie wspólnych wakacji
Najważniejszym punktem czterolecia są dla lekkoatletów igrzyska olimpijskie. Polacy w Tokio startowali świetnie, zdobyli dziewięć medali. Eugene otworzyło nowy cykl, którego finałem będzie Paryż. Bohaterów z Tokio przez pryzmat tegorocznej imprezy oceniać trudno, bo rok poolimpijski to zawsze okres przejściowy, ale kilku doświadczonych kadrowiczów powinno zastanowić się nad swoją karierą.