Tomasz Majewski: Zaufajcie nam, naszą mądrością jest doświadczenie

Wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki (PZLA) Tomasz Majewski o problemach naszych lekkoatletów, ograniczeniach finansowych i konflikcie w sztafecie kobiet.

Publikacja: 22.07.2022 03:00

Tomasz Majewski: Zaufajcie nam, naszą mądrością jest doświadczenie

Foto: PAP/ADAM WARŻAWA

Czy lekkoatleci w Polsce mają dobrze?

Bardzo dobrze. Szkolenie jest poukładane, organizujemy w kraju zawody najwyższej klasy, co pozwala zarabiać, a warunki treningowe są na wysokim poziomie. Wypadamy dobrze zwłaszcza na tle innych sportów olimpijskich. Godnie jest też, jeśli porównamy się do lekkoatletów z innych krajów. Spójrzmy chociażby na Niemców, gdzie jest mniej pieniędzy i wszyscy jeżdżą na zgrupowania razem. Nasi sportowcy trenują tam, gdzie chcą – w najlepszych miejscach na świecie. Inni nam zazdroszczą. To nie przechwałki, a chcemy, żeby było jeszcze lepiej.

Czytaj więcej

Stan polskiej sztafety 4x400 metrów to zagadka. Drogie panie, zgoda buduje

Skoro jest tak wspaniale, to dlaczego kadrowicze narzekają?

Mamy też w kadrze zawodników, którzy nie narzekają, tylko skupiają się na pracy i zdobywają medale. Jako PZLA musimy poruszać się w ramach środków finansowych, którymi dysponujemy. To worek duży, ale nie bez dna. Dając więcej jednemu, musimy komuś zabrać. A nam zależy zarówno na wysokim poziomie szkolenia seniorów, jak i na juniorach oraz popularyzacji dyscypliny.

Przyjechaliście do Eugene z Portland autobusem, a mogliście lecieć samolotem do Oregonu prosto ze zgrupowania w Seattle. Zwróciła na to uwagę Adrianna Sułek...

Organizatorzy zapewnili nam dojazd z jednego z dwóch lotnisk: Eugene lub Portland. Nie było bezpośrednich lotów, w których zmieściłaby się cała ekipa. Trzeba też pamiętać, że takim samym połączeniem musimy wrócić. To banalne kwestie. Naszym celem było zapewnienie zawodnikom optymalnego przygotowania, czyli aklimatyzacji. Przyjęło się, że przesunięcie czasu o jedną godzinę to jeden dzień. Zgrupowanie trwało więc dziewięć dni. Wszyscy byli zaaklimatyzowani, wypoczęci. Dwie czy trzy godziny w autobusie to nie jest wielki problem, tym bardziej, że ta podróż wcale nie odbyła się dzień przed startem.

Sułek krytykowała także jedzenie na zgrupowaniu. Dlaczego nie wysłaliście wcześniej na miejsce dietetyka?

Nie jesteśmy reprezentacją piłkarską, którą stać, aby zabierać na zgrupowanie kucharza. Zawodnicy żywili się w stołówce akademickiej. Jadali z nimi Grecy oraz Australijczycy, nikt nie narzekał. Warunki były takie same dla wszystkich i choć amerykański sposób żywienia różni się od naszego, to w jadłospisie niczego nie brakowało. Jeśli ktoś ma problem z dietą, to może o nią zadbać, wykorzystując swoje środki. Zawsze występujemy o maksymalne stypendia dla zawodników. Nie ma przeszkód, żeby sportowiec inwestował te środki w siebie. Wielu to robi.

Co PZLA zapewnia zawodnikom?

Mają konkretną liczbę zgrupowań krajowych oraz zagranicznych. Opłacamy także pensje trenerów oraz ubezpieczenie. Mamy dietetyków i psychologów. Zatrudniamy na pełnym etacie ośmiu fizjoterapeutów, łącznie z akcjami szkoleniowymi mamy ich ponad 20. Zawodnicy mogą też za darmo trenować na obiektach, z którymi mamy umowy. Sam wyjazd do Eugene, łącznie ze zgrupowaniem, kosztował 1,7 mln zł. Dochodzą do tego dodatkowe zgrupowania, konsultacje przed wielkimi imprezami. Szkolimy ponad 300 zawodników, a przygotowanie najlepszych kosztuje rocznie po kilkaset tysięcy złotych.

To chyba dobrze, że są wśród nich perfekcjoniści, którzy wciąż chcą więcej?

Sułek zrealizowała wszystkie zgrupowania. Dostała ubezpieczenie oraz dostęp do psychologa, lekarza i dietetyka. Gwarantujemy pewien standard. Zawsze mógłby być wyższy, ale to wymaga pieniędzy. Wiadomo, że pod względem warunków są imprezy lepsze i gorsze. Najlepszych sportowców charakteryzuje to, że potrafią się skupić na starcie. Chcemy wychowywać naszych ludzi tak, aby nic im nie przeszkadzało, żadne drobiazgi, bo sytuacje bywają różne – czasem mogą być gorsze warunki, złe jedzenie, mocniej przygrzeje słońce albo spadnie deszcz. Trzeba sobie radzić.

To, co nazywa pan drobiazgiem, może oznaczać różnicę między trzecim i czwartym miejscem mistrzostw świata…

Może gdybym nie był sportowcem, to bym w to uwierzył. Czasy się zmieniły, ale rywalizacja wygląda tak samo. Są trzy medale, każdy ma na starcie równe szanse. Niektóre z poruszanych przez nas spraw mają marginalny wpływ na wynik, a inne – jak udzielanie wywiadu dzień przed startem, co zrobiła Sułek – nieco większy. Wyszukiwanie problemów niczemu nie służy, mówię to jako były sportowiec. Wszystkie te sytuacje, na które narzekają zawodnicy, mamy przetrenowane. Zaufajcie nam. Naszą mądrością jest doświadczenie.

To są dla reprezentacji Polski dobre mistrzostwa świata?

Zawsze może być lepiej, ale analizując osiągane przez nas wyniki na tle tradycyjnych rywali, wyglądamy naprawdę dobrze. Oby tak dalej. Mieliśmy już jedną niespodziankę, srebrnego medalu Katarzyny Zdziebło w chodzie nikt się nie spodziewał. Damian Czykier i Sofia Ennaoui otwierają nowe etapy kariery po słabszych latach. Wiemy, że nie wszystko się udaje, ale dla tych, którzy wrócą do Polski z niedosytem, będzie kolejna wielka impreza. Niedługo przecież mistrzostwa Europy w Monachium.

Czy mogliście lepiej zarządzić kryzysem, który wywołał brak Anny Kiełbasińskiej w sztafecie mieszanej? Co dalej ze sztafetą kobiet?

Na pewno byłoby łatwiej, gdyby temat nie trafił do mediów. Dziś mogę zapewnić, że w rywalizacji sztafet kobiecych trener Aleksander Matusiński wystawi najmocniejszy skład na daną chwilę. To on jest szefem i podejmuje decyzje. Zobaczymy, jak ułoży się losowanie serii eliminacyjnych, co może zdefiniować sposób rozłożenia sił. Sztafetą rządzi doświadczony szkoleniowiec, robił to wiele razy. Składu dziś nie znamy, ale stanowisko kierownictwa jest jasne: wszyscy powołani do kadry muszą się stawić do występu w swojej konkurencji. Nic się pod tym względem nie zmieniło.

Czy lekkoatleci w Polsce mają dobrze?

Bardzo dobrze. Szkolenie jest poukładane, organizujemy w kraju zawody najwyższej klasy, co pozwala zarabiać, a warunki treningowe są na wysokim poziomie. Wypadamy dobrze zwłaszcza na tle innych sportów olimpijskich. Godnie jest też, jeśli porównamy się do lekkoatletów z innych krajów. Spójrzmy chociażby na Niemców, gdzie jest mniej pieniędzy i wszyscy jeżdżą na zgrupowania razem. Nasi sportowcy trenują tam, gdzie chcą – w najlepszych miejscach na świecie. Inni nam zazdroszczą. To nie przechwałki, a chcemy, żeby było jeszcze lepiej.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę