Lepiej się panu żyje po zdobyciu medalu olimpijskiego?
Jest lepiej, co widać nawet po mojej koszulce, na której pojawił się sponsor. Mam szersze zaplecze finansowe i nie muszę się martwić o podstawowe rzeczy, jak czynsz czy wyżywienie. Medal odblokował więcej możliwości także na polu sportowym, bo mogę teraz występować w bardziej prestiżowych mityngach, dostaje zaproszenia zza granicy. Kiedyś tak nie było.
Faktycznie jeszcze rok temu martwił się pan o pieniądze na czynsz i jedzenie?
Życie w Warszawie nie jest tanie. Wystarczy pójść do zwykłego sklepu, nie dyskontu, żeby zobaczyć wysokie ceny. Musiałem mieć z tyłu głowy świadomość, że jeśli w sporcie noga się powinie, to trzeba mieć drugą drogę. Studiuję więc dziennikarstwo. Jestem w środowisku, więc chciałbym pójść w kierunku tego sportowego.
Jak igrzyska zmieniły waszą perspektywę startów w sztafecie?