Mistrzowska impreza odbywa się w Belgradzie, dotarło tam sześć Ukrainek. Wśród nich były trzy kandydatki do medali: Maryna Bech-Romańczuk (skok w dal), Iryna Heraszczenko i Jarosława Mahuczich (skok wzwyż). Sobotę medalem ozdobiła ta ostatnia.

Mahuczich jako jedyna przeskoczyła poprzeczkę zawieszona na wysokości 2.02 m. Drugie miejsce zajęła Australijka Eleanor Patterson (2.00 m), a trzecie - Nadieżda Dubowicka z Kazachstanu (1.98 m).

Nowa mistrzyni świata jeszcze podczas igrzysk w Tokio ściskała się z najlepszą wówczas Rosjanką Marią Lasitskene, za co musiała się tłumaczyć przed ukraińskim ministerstwem obrony. Teraz rywalki w Belgradzie zabrakło. Zakaz startu dostali wszyscy Rosjanie i Białorusini.

Tych pierwszych oficjalnie na dworze królowej sportu nie ma od 2015 roku, bo cierpią za dopingowe grzechy. Tylko starannie wyselekcjonowana grupa Rosjan w ostatnich latach mogła startować w zawodach jako sportowcy neutralni. Teraz miało być ich 20, a nie będzie żadnego.

Nieobecność Lasitskene nie umniejsza sukcesu Mahuczich, która osiągnęła najlepszy w tym roku wynik na świecie, choć jechała do Belgradu trzy doby: przed Mołdawię i Rumunię. Po ostatnim skoku chwyciła flagę i pobiegła na rundę honorową. Ważniejszej chyba nie będzie.