Lekkoatletyczne ME: Coraz słabsza pamięć

W trakcie mistrzostw Europy widzimy, jak trudno Niemcom pożegnać dopingową przeszłość. Jeszcze uwiera, choć NRD to już historia.

Aktualizacja: 09.08.2018 23:22 Publikacja: 09.08.2018 19:18

Adam Kszczot (z prawej) powinien w sobotę wieczorem walczyć o złoto mistrzostw Europy w biegu na 800

Adam Kszczot (z prawej) powinien w sobotę wieczorem walczyć o złoto mistrzostw Europy w biegu na 800 metrów

Foto: AFP, Ian KINGTON

Korespondencja z Berlina

Mistrzostwa Europy dotarły do półmetka, po którym widać, jak potęga polskich rzutów przełożyła się na efektowny dla nas wygląd tabeli medalowej. Czy Polska utrzyma się na szczycie, czy Niemcy lub Wielka Brytania będą lepsze – to są pytania, na które odpowiedź poznamy w niedzielę.

Trwa też poszukiwanie w najmocniejszych ekipach indywidualności, nowych gwiazd, które dadzą się dłużej zapamiętać i odnowią zmarniały wizerunek lekkoatletyki obciążonej starymi aferami korupcyjnymi i dopingowymi oraz pozbawionej uśmiechu Usaina Bolta.

Brytyjski sprint

Możemy mieć biało-czerwone typy, ale wiadomo, że sekcja rzutów, przy wszystkich radościach, jakich nam dostarcza, nie ma przebicia w dziedzinie wizerunkowej. Sandra Perković, znakomita chorwacka dyskobolka, która właśnie szykuje się do zdobycia piątego tytułu mistrzyni Europy, też coś może o tym powiedzieć.

Kogo wypromuje Berlin? Słychać w stolicy Niemiec głosy, że trzeba patrzeć na brytyjskie sprinty, w szczególności na 22-letnią mistrzynię 100 m Dinę Asher-Smith.

Panna Asher-Smith studiowała w londyńskim King's College historię i ma już dyplom, zaczyna teraz studia prawnicze, co wcale nie przeszkadza, by w Berlinie za cel miała trzy złote medale: jeszcze na 200 m i w sztafecie 4x100 m.

Przyznać trzeba – plany są śmiałe, ostatni raz w ME potrójne złoto zdobyła 28 lat temu w Splicie tyleż sławna, co niesławna sprinterka Katrin Krabbe w barwach byłej NRD. Asher?Smith jak wszyscy celuje przede wszystkim w olimpijskie medale w Tokio, lecz pozłocony w Berlinie schodek do tego celu też wydaje się wart pokonania.

Może się udać: rekordy życiowe Diny są imponujące: 10,85 na 100 m z wtorku, 22,07 na 200 m sprzed trzech lat. Największa rywalka Dafne Schippers, obecna mistrzyni świata na 200 m, na razie nie jest w szczytowej formie. Od kiedy Holenderka z wieloboistki zmieniła się w 2014 roku w sprinterkę, zawsze przywoziła złoto z wielkich zawodów.

Ale z Berlina nie przywiezie – sugerują holenderscy dziennikarze, czym bardzo denerwują mistrzynię. – Moglibyście dać mi trochę czasu, zamiast obrzucać mnie fekaliami. Wiem, że się pozbieram – rzekła im tutaj podczas konferencji prasowej po finale 100 m, w którym zdobyła brąz.

Trzeba zatem uważać na sprinterów z Wysp, już chyba bez dopingowego cienia Linforda Christie, tym bardziej że mistrzem stumetrówki też jest młody Brytyjczyk, właściwie 23-letni przybysz z Anguilli (wyspy karaibskiej z terytorium zależnego od Wielkiej Brytanii) Zharnel Hughes mający rekord życiowy 9,91.

Nowe niemieckie gwiazdy też widać, ale Niemcy z rozliczaniem dopingowej przeszłości w lekkoatletyce mają zdecydowanie większy problem, więc na plakatach promujących mistrzostwa umieścili tylko sławnego dyskobola Roberta Hartinga z racji finiszu jego kariery. Resztę wzięli z importu.

Trener ma za uszami

Zresztą Harting, o czym nikt już nie chce przypominać, przez lata ćwiczył u Wernera Goldmanna, szkoleniowca oskarżanego o udział w państwowym dopingu w NRD. Trener ten z Ulfa Timmermana zrobił pierwszego kulomiota, który w 1988 roku pokonał granicę 23 m.

Duch takich jak Goldmann straszy nadal w Berlinie. Wydawało się, że już dziewięć lat temu, gdy w tym samym miejscu żegnano trzykrotną mistrzynię świata w rzucie dyskiem Frankę Dietzsch, żegnano także tamtą epokę.

Okazuje się – nie do końca. Dieter Kollark, kiedyś trener Dietzsch, potem mający pod opieką sławną kulomiotkę Astrid Kumbernuss (rekord życiowy 21,22), ostatnio także chińską mistrzynię świata z Londynu Gong Liao, oficjalnie emeryt, nadal pracuje, jak pracował w Neubranderburgu. Pod opieką 73-letniego Kollarka jest obecna mistrzyni Niemiec w rzucie dyskiem Claudine Vita.

Trener ma za uszami sporo: współpracę z tajną policją Stasi i udział w państwowo organizowanym NRD-owskim dopingu, wiedziano o tym już przed igrzyskami w Pekinie (nie dostał akredytacji), ale pamięć o tym wydaje się coraz słabsza albo potrzeba medali coraz większa.

Claudine Vita śpiewająco przeszła w czwartek kwalifikacje. Dziewczyna ma 21 lat, dopiero od czterech lat jest oficjalnie Niemką. Urodziła się we Frankfurcie, ale rodzice są uchodźcami z Angoli, musieli więc poczekać na wydanie dokumentów.

Z racji młodego wieku Claudine zapewne niewiele wie o czasach NRD, niemiecki związek lekkoatletyczny (DLV) zadbał o pozory – Dieter Kollark nie ma akredytacji, oficjalną trenerką dyskobolki jest w Berlinie Astrid Kumbernuss, była partnerka życiowa szkoleniowca.

Pomaga jej związkowy trener kadry kobiecej Juergen Schult, wciąż rekordzista świata w rzucie dyskiem (1986, Neubrandenburg, 74,08 m). Rekord jest wstydliwy, ale dyskobol po prostu nic o tym nie mówi, jeśli już, to tylko, że chciałby, aby ktoś go poprawił. Sprawa dopingu Schulta była 20 lat temu w niemieckim sądzie, po wpłacie 12 tysięcy marek została umorzona.

Uspokajanie sumienia

Schult zajął się trenerką już w zjednoczonych Niemczech, więc innych obciążeń nie ma, ale i tak związek rozwiąże z nim umowę trzy tygodnie po mistrzostwach Europy. Żaden problem – trener ma od marca robotę w policji federalnej w Kienbaum.

Pozostaje Kollark i związane z nim gorzkie wspomnienia, także tych, którzy przez niego zostali inwalidami. Claudine Vita jest dorosła, wedle działaczy DLV jej niezależną decyzję trzeba szanować.

Wszyscy sportowcy w Berlinie, także miotaczki, startują z niedużym, ale dobrze widocznym na numerze startowym biało-zielonym napisem: „I RUN CLEAN" („Startuję czysty"). To ma uspokoić sumienia.

Weekend na Mistrzostwach europy w Berlinie

Będzie jeszcze wiele okazji, by bić brawa Polkom i Polakom.

Poza emocjami ostatnich porannych kwalifikacji w piątek wieczorem w finale biegu na 1500 metrów (21.50) pojawią się Marcin Lewandowski oraz rewelacyjna Anna Sabat na 800 metrów. Sobotni wieczór to przede wszystkim występ Adama Kszczota w finale na 800 metrów (20.35) i medalowe biegi obu sztafet 4x400 metrów (21.30 i 21.50).

Niedzielną rywalizację rozpoczną rano maratończycy. Polska szóstka z Yaredem Shegumo i Henrykiem Szostem w składzie myśli o medalu drużynowym.

Ostatni dzień mistrzostw powinny pięknie podsumować młociarki z Anitą Włodarczyk w roli głównej (początek konkursu o 19.30), ale też tyczkarze Piotr Lisek i Paweł Wojciechowski (19.10). Może coś dołożą sztafety sprinterskie 4x100 metrów, po których 24. mistrzostwa Europy zostaną zakończone.

Korespondencja z Berlina

Mistrzostwa Europy dotarły do półmetka, po którym widać, jak potęga polskich rzutów przełożyła się na efektowny dla nas wygląd tabeli medalowej. Czy Polska utrzyma się na szczycie, czy Niemcy lub Wielka Brytania będą lepsze – to są pytania, na które odpowiedź poznamy w niedzielę.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Lekkoatletyka
Maria Żodzik dostała polski paszport. Nowa nadzieja na igrzyska