Iga Baumgart-Witan: Po finale na 400 m się rozchorowałam, przez dwa dni leżałam w łóżku, ale trener uspokajał, że nawet jakbym chodziła zasmarkana, to i tak mnie wystawi. Na szczęście w niedzielę mogłam już normalnie mówić, oddychać i biegać. Obawiałam się tej pierwszej zmiany, ale trener uznał, że tylko ja jestem w stanie podjąć tę rękawicę. Nie przypuszczałyśmy, że aż tak możemy poprawić rekord Polski. Wyprzedziłyśmy Jamajki, które mają lepsze czasy od nas. Amerykanki są na razie poza naszym zasięgiem, ale chcemy więcej. Tak to jest - jak się dostanie palec, chce się całą rękę. Gdybyśmy za dwa lata pokonały Amerykanki na ich ziemi, to pewnie by nam już ręki nie podały. Czy będziemy dalej razem biegać po Tokio? Wszystko zależy od naszego zdrowia, od tego, czy będziemy chciały założyć rodziny. Ja nie mówię "nie".

Patrycja Wyciszkiewicz: Iga wypracowała mi bardzo dużą przewagę. Cieszę się, że forma przyszła w odpowiednim momencie, a trener to zauważył i dał mi szansę pobiec. Ten medal motywuje nas do tego, by na igrzyskach w Tokio powalczyć o kolejny.

Małgorzata Hołub-Kowalik: Biegłyśmy po sznurku - tak to się u nas mówi. Nie było żadnych przepychanek. Rekord Polski, który ustanowiłyśmy, to dla mnie wynik kosmiczny. Jeśli ktoś by mi powiedział przed tym biegiem, że to zrobimy, odpowiedziałabym, że chyba oszalał. Ale to pokazuje, że byłyśmy świetnie przygotowane. Zostawiłyśmy serce na bieżni i cieszę się, że mogłam być częścią tej sztafety. Ten wynik to też dowód na to, że ciężka praca przynosi efekty. Jestem z nas dumna, że zrobiłyśmy to z tak wielkim przytupem.

Justyna Święty-Ersetić: To srebro cieszy tym bardziej, że udało się poprawić tak długo wyczekiwany rekord Polski. Jak odbierałam pałeczkę, wiedziałam, że będą się liczyły cztery sztafety. Tak jak przypuszczałam, było bardzo ciasno. Tylu biegów w trakcie jednych mistrzostw jeszcze nie miałam. Nie jestem robotem. Byłam trochę zmęczona, ale postanowiłam sobie, że powalczę serduchem i tyle, ile będę miała sił w nogach, dołożę do sztafety. Myślę, że się udało. To było fajne doświadczenie, ale mam nadzieję, że już więcej takich sytuacji nie będzie.

notował w Dausze Tomasz Wacławek