MŚ w Londynie. Srebrne medale Adama Kszczota i Piotra Liska

Adam Kszczot i Piotr Lisek zostali w Londynie wicemistrzami świata. Bieg na 800 metrów wygrał Francuz Pierre-Ambroise Bosse, konkurs skoku o tyczce Amerykanin Sam Kendricks

Aktualizacja: 09.08.2017 00:33 Publikacja: 09.08.2017 00:14

MŚ w Londynie. Srebrne medale Adama Kszczota i Piotra Liska

Foto: AFP

Korespondencja z Londynu

We wtorek o 19.35 czasu londyńskiego na Stadionie Olimpijskim zrobiło się chłodno – było zaledwie 15 stopni, gdy tyczkarze rozpoczęli rozgrzewkę. Rzucały już oszczepniczki, byliśmy po dekoracjach medalowych. Publiczność grzała się przy biegach eliminacyjnych pań na 200 m, bo biegały Brytyjki (Polka Anna Kiełbasińska odpadła), ale polska uwaga była na skoczni, gdzie w najlepszej dwunastce szykowali się Piotr Lisek i Paweł Wojciechowski.

Rozgrzali się dobrze. 5,50 obaj skoczyli elegancko w pierwszej próbie, obaj w długich czerwonych spodniach służbowych, różnica taka, że mistrz świata z Daegu zrobił to kilka chwil później, niż halowy mistrz Europy z Belgradu, który otwierał konkurs. Renaud Lavillenie czekał.

Piętnaście centymetrów wyżej w konkursie została ósemka. Wśród tych, którzy dwukrotnie strącili 5,65 był Lisek, ale w chwili, gdy Czeszka Barbora Spotakova, dwukrotna mistrzyni olimpijska w rzucie oszczepem, właśnie świętowała pierwszy tytuł mistrzyni świata, Polak skoczył. Wojciechowski z miną pokerzysty – znów w pierwszej próbie. Lavillenie już nie czekał, zaliczył wysokość bez trudu, tak samo Sam Kendricks.

Kolejnośc rzecz święta, Piotr Lisek musiał w kilka minut zebrać się do skoku na wysokości 5,75 m, zrobił to doskonale i przez chwilę mieliśmy na tablicy wyników polskiego lidera, ale rywale nie gapy: Changrui Xue , Kendricks i Lavillenie wciąż byli bezbłędni. Gdy Joanna Linkiewicz biegła w półfinale na 400 m ppł. Wojciechowski szykował się do poprawki, gdy było już wiadomo, że nie awansowała, skoczył. Ręka dumnie w górę.

Na 5,82 zostało ich już tylko pięciu, dwóch Polaków, Amerykanin, Francuz i Chińczyk. Można rzec, że wygraliśmy zespołowo, ale za to medali MŚ przecież nie dają. Xue, szósty na igrzyskach w Rio, piąty na halowych MŚ w Sopocie (2014) wciąż skacze jak natchniony, bije rekord życiowy, Chin i Azji, po nim jeszcze piękniej frunie nad poprzeczką porucznik Sam Kendricks. Lavillenie i Polacy strącają, natychmiast przenoszą pozostałe dwie próby na 5,89.

Znów Piotr Lisek musi zacząć kolejkę. Z jednej strony źle, bo presja jest duża, z drugiej dobrze, jeśli się uda – ciśnienie podniesie się rywalom. Polak bierze najbardziej twardą tyczkę w rękę i skacze! Stadion zauważa próby tyczkarzy, także dlatego, że polski lekkoatleta wydaje okrzyk gladiatora. Chińczyk strąca, Kendricks jak maszyna: piąty skok, piąty bez muśnięcia poprzeczki. Wojciechowski niestety nie zalicza, tak samo Lavillenie.

Osiem wybuchowych maszyn postawionych koło bieżni puszcza seriami w niebo kilkumetrowe płomienie – to na cześć mistrza świata w biegu na 3000 m z przeszkodami, Kenijczyka Conselsiusa Kipruto. Minutę później żegnamy Pawła Wojciechowskiego, mistrz z Daegu kończy konkurs na piątym miejscu. Lavillenie podrywa stadion na nogi – skacze 5,89 w ostatniej próbie. I to czyściutko. Kto powiedział, że nie da się zacząć treningów w maju i zostać medalistą mistrzostw świata. Tylko trzeba mieć za sobą lata treningów i rekordy globu.

Pozostało czekać na trzeci skok Chińczyka. Arytmetyka była prosta: nie skoczy – Lisek ma medal. Nie skoczył. Trzeci polski medal w Londynie zaliczony. Poprzeczka wolno powędrowała na wysokość 5,95. Wzrok widzów powędrował jednak na bieżnię – zapowiedziano finał biegu na 800 m mężczyzn. Po czwarty polski medal.

Adam Kszczot stanął na torze ósmym, czyli z przodu. Przed nim tylko Thiago Andre z Brazylii. Brytyjczycy patrzyli z nadzieją na swego mistrza Europy juniorów Kyle Langforda. Ruszyli bardzo szybko, jak zawsze do przodu wyrwał Kanadyjczyk Brandon McBride, za jego plecami tasowanie, Polak na ostatnim miejscu, ale blisko wszystkich.

Trzysta metrów przed metą Kszczot przesunął się na siódmą pozycję, wciąż na chłodno kontrolował bieg, rywale tak spokojni nie byli. 150 metrów do mety, wciąż nic nie wiadomo, poza tym, że Kanadyjczykowi już zesztywniały nogi, reszta zaczęła go wyprzedzać, Polak także włączył kolejny bieg.

Finałowa prosta to udana ucieczka Francuza Pierre-Amboise Bosse z grupy. – Przyczaił się, trochę go nie zauważyłem, może powinienem bardziej uważać, ale od początku do końca wiedziałem, co robię. Przyspieszyłem, mijałem ich jak furmanki – to najbardziej dynamiczna i skrócona opowieść o fantastycznym finiszu Polaka.

Bosse pierwszy, Kszczot drugi, biało-czerwona flaga rzucona z trybun. Jest srebro, jak dwa lata temu w Pekinie, jest kolejny wielki bieg najlepszego taktyka biegowego wśród 800-metrowców. Kenijczyk Kipyegon Bett zajął trzecie miejsce, Brytyjczyk Langford czwarte. Tak jak mówili fachowcy – ten finał mógł się skończyć na wiele sposobów. Adam Kszczot uśmiechnięty od ucha do ucha, powiedział dziennikarzom, że pomyśli może o rekordzie Polski, że może więcej, ale teraz po prostu chce się cieszyć medalem. Kolejny ważny obowiązek – szybki powrót do Polski, bo zaraz urodzi się syn, będzie miał na imię Ignacy.

Gdy skończyl się bieg na 800 m, emocje nie zgasły. Jeszcze Piotr Lisek probował trzy razy skoczyć 5,95, jeszcze Renaud Lavillenie przenósł próbę na 6,01, gdy zobaczył, że Kendricks skoczył 5,95. Nie wyszło. Konkurs został rozstrzygnięty, złoto dla porucznika Sama, srebro dla Liska, brąz dla rekordzosty świata po przejściach. Znów Lavillenie nie jest mistrzem świata.

Po tych emocjach trudno było skupić się na finałowym biegu na 400 m. Może dobrze, bo Wayne Van Niekerk, jak zobaczył, że ma dużą przewagę, to na ostatniej prostej zwolnił i uwolnił widzownię od myśli, że w ten chłodny, choć gorący wieczór w Londynie ktoś poprawi rekod świata. Może uznał, że musi zachowywać się jak kiedyś Usain Bolt, ale do legendy jeszcze mu daleko.

> Podium i okolice:

Rzut oszczepem kobiet: 1. B. Spotakova (Czechy) 66,76; 2. L. Li (Chiny) 66,25; 3. H. Lyu (Chiny) 65,26.

Skok o tyczce mężczyzn: 1. S. Kendricks (USA) 5,95; 2. P. Lisek (Polska) 5,89; 3. R. Lavillenie (Francja) 5,89;... 5. P. Wojciechowski (Polska) 5,75.

3000 m z przeszkodami mężczyzn: 1. C. Kipruto (Kenia) 8.14,12; 2. S. Elbakkali (Maroko) 8.14,49; 3. E. Jager (USA) 8.15,53.

800 m mężczyzn: 1. P. A. Bosse (Francja) 1.44,67; 2. A. Kszczot (Polska) 1.44,95; 3. K. Bett (Kenia) 1.45,21.

400 m mężczyzn: 1. W. Van Niekerk (RPA) 43,98; 2. S. Gardiner (bahamy) 44,41; 3. A. Haroun (Katar) 44,48.

Korespondencja z Londynu

We wtorek o 19.35 czasu londyńskiego na Stadionie Olimpijskim zrobiło się chłodno – było zaledwie 15 stopni, gdy tyczkarze rozpoczęli rozgrzewkę. Rzucały już oszczepniczki, byliśmy po dekoracjach medalowych. Publiczność grzała się przy biegach eliminacyjnych pań na 200 m, bo biegały Brytyjki (Polka Anna Kiełbasińska odpadła), ale polska uwaga była na skoczni, gdzie w najlepszej dwunastce szykowali się Piotr Lisek i Paweł Wojciechowski.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę