W listopadzie 2013 roku prasa ujawniła, że w monachijskim mieszkaniu starszego pana, Corneliusa Gurlitta odnaleziono 1406 arcydzieł wartych w sumie ponad miliard euro, a wśród nich obrazy malarzy takich jak: Auguste Renoir, Pablo Picasso, Marc Chagall, Henri Toulouse-Lautrec, Henri Matisse, Oskar Kokoschka.
Cornelius Gurlitt nie był wcześniej notowany w żadnych rejestrach. Oficjalnie nikt o tym nazwisku w Monachium nie mieszkał. Żył właściwie w ukryciu - nie otwierał listów od nieznanych nadawców i z nikim się nie widywał. Kolekcję, jak się okazało, odziedziczył po ojcu Hildebrandzie, na polecenie Josepha Goebbelsa, nazistowskiego ministra propagandy skupującym w czasie II wojny światowej dzieła sztuki niezgodne ideowo z nazizmem. Hildebrandtowi Gurlittowi udało się po wojnie ukryć przeszłość. A nie była ona chwalebna.
W lipcu 1937 roku Göbbels zarządził w niemieckich muzeach czystkę, czyli 16 tysięcy obrazów do likwidacji m.in. płótna Picassa, Mondriana, Kandinsky’ego.
W styczniu 1938 roku Hildebrand Gurlitt został powołany do ministerialnej komisji nazistowskiej złożonej z czterech znawców sztuki nowoczesnej. Eksperci dostali carte blanche – zyskali sposobność odkupienia od muzeów dzieł malarstwa nowoczesnego po śmiesznych cenach. I ponoć - wszyscy czterej – z tej możliwości korzystali.
We Francji „normalnie” działał rynek sztuki, więc Gurlitt kupował dzieła wszystkich stylów: z XVI, XVII po XX wiek - w otwartym przez całą wojnę paryskim domu aukcyjnym Hôtel Drouot, a także u właścicieli galerii i na licytacjach. 11 grudnia 1942 ustanowił rekord czasu wojny domu aukcyjnego Drouot płacąc 10 milionów franków za cztery płótna. 70 lat później, żaden z graczy francuskiego rynku sztuki nie zgodził się na rozmowę o tych zdarzeniach – jak informują twórcy filmu o kolekcji Gurlitta.