Nowa wystawa w warszawskiej Zachęcie wizualizuje projekt tej antywojennej utopii. Tworzący ją artyści dążą do wykreowania przyjaznej przestrzeni do dyskusji o tym, jak pamięć, historia i sztuka mogą przyczynić się do budowania przyszłości wolnej od wojen.
- Instytut kładłby nacisk na działania w sferze kultury i pedagogiki. - mówi Krzysztof Wodiczko. - Musi też być stworzona możliwość, aby przychodzący tam ludzie mogli się włączyć w prace polskie i międzynarodowe na rzecz rozwiązywania konfliktu; przetworzenia groźnego zbrojnego konfliktu na symboliczny, na dyskusję i wymianę punktów widzenia bez użycia broni. Aby ludzie mogli się włączyć w budowanie kultury pokoju. Słowo pokój zawsze mnie niepokoi, gdyż zostało nadużyte przez tak wiele ustrojów i instytucji. Wszyscy walczą o pokój. Kładziemy więc tu raczej nacisk na wojnę, na zrozumienie mechanizmów, dlaczego ludzie dają się wciągnąć w konflikt zbrojny i zabijanie. Ważne w tej instytucji byłoby też uhonorowanie tych, którzy zrobili coś, żeby wojny nie było, jak Józef Rotblat.
Patron Instytutu był wybitnym polskim fizykiem i radiobiologiem. W czasie II wojny światowej pracował w USA nad projektem Manhattan, czyli stworzeniem pierwszej bomby atomowej. Wycofał się jednak z czasem z niego i stał jednym z największych krytyków broni masowego rażenia. Po przeniesieniu do Wielkiej Brytanii kontynuował swoje przedwojenne prace nad zastosowaniem odkryć fizyki jądrowej w medycynie. W 1995 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Odbierając ją powiedział: „Wojna musi przestać być dopuszczalną instytucją społeczną. Musimy nauczyć się rozwiązywać konflikty inaczej niż poprzez konfrontację zbrojną”.
Wodiczko i Kozakiewicz nie bez powodu umiejscowili swoją ideę w Warszawie na pl. Piłsudskiego przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Uważają, że to najlepsza przestrzeń dla tego projektu ze względu na tragiczne doświadczenia wojenne. A jednocześnie ich interwencja miałaby nieco zmienić współczesny charakter tej przestrzeni, aby nie było to tylko miejsce kojarzące się z uroczystościami wojskowymi i państwowymi, ale przyjazne dla mieszkańców, a zarazem zachęcającym ich do włączenia się w budowanie przyszłości bez wojen.
Projekt Instytutu wkomponowali dość dyskretnie w architekturę obecnego placu.