Kim są hiszpańscy „poławiacze bursztynów”? „Bardzo poważna sprawa natury kryminalnej”

Hiszpańscy nurkowie mieli działać w ramach przestępczej struktury rozpracowywanej przez służby międzynarodowe – wynika z ustaleń „Rzeczpospolitej”.

Publikacja: 20.01.2023 03:00

Hiszpańscy nurkowie mieli ze sobą profesjonalny sprzęt. Wypłynęli w morze mimo sztormu

Hiszpańscy nurkowie mieli ze sobą profesjonalny sprzęt. Wypłynęli w morze mimo sztormu

Foto: sar

Nie milkną spekulacje dotyczące mężczyzn, którzy w weekend nurkowali nocą w Bałtyku rzekomo w poszukiwaniu bursztynu. Według źródeł „Rz” nie chodzi o szpiegostwo ani działania mające być elementem ataku na infrastrukturę krytyczną.

– To bardzo poważna sprawa natury kryminalnej, dotyczy bardzo groźnych przestępców, i ze szpiegostwem i dywersją nie ma nic wspólnego – ustaliliśmy w naszych źródłach.

Od początku nasuwały się dwie hipotezy: dotycząca przemytników oraz o tajnej akcji służb specjalnych

Miała to być międzynarodowa operacja służb. Czy była wymierzona np. w przemytników, być może narkotyków? Tego nie wiemy. Ale jak ustaliliśmy, mężczyźni byli pod niejawną obserwacją służb, każdy ich ruch był monitorowany i śledzony. Stąd zadziwiające zachowanie strony polskiej, która od kilku dni milczy w sprawie.

„Służby posiadają pełną wiedzę dotyczącą tych osób i okoliczności opisywanych w mediach zdarzeń” – stwierdził w lakonicznym komunikacie Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, co można odczytać jako sugestię, że wersja monitorowanej operacji jest prawdopodobna. Podkreślił, że sprawa nie zagraża bezpieczeństwu RP.

W nocy z soboty na niedzielę trzech nurków z Hiszpanii mimo sztormu (8 w skali Beauforta) wypłynęło czterometrową łodzią w morze. Podjęła ich Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa SAR, którą wezwali przez telefon, kiedy łódź straciła sterowność, było to ok. 4,5 mil morskich (ok. 8 km) na północ od portu. Nurkowie nie mieli uprawnień do kierowania łodzią, pozwolenia na nurkowanie, a nawet oświetlenia, za to dysponowali wysokiej klasy sprzętem – w tym m.in. morskim dronem.

Jak napisał portal trojmiasto.pl, policja we współpracy z kapitanatem Portu Gdańskiego wylegitymowała jedynie sternika (inni nie mieli dokumentów). Zapisano jego dane z hiszpańskiego dowodu osobistego i numery telefonów – okazało się, że dwa z nich są nieaktywne (lub je błędnie spisano). Mężczyzn nie zatrzymano, chociaż nie mieli dokumentów i nurkowali bez zgody w rejonie infrastruktury krytycznej, blisko gdańskiego Naftoportu. Wszystko to w sytuacji, kiedy Polska jest objęta alertem Bravo, a więc wzmożenia antyterrorystycznego.

Czytaj więcej

Były szef wywiadu: nurkowie urwali się służbom

Od początku nasuwały się dwie hipotezy: dotycząca przemytników, którzy chcieli odebrać np. ładunek narkotyków, co jest popularną w Europie formą kontrabandy. I druga: o jakiejś tajnej akcji służb specjalnych.

Marcin Samsel, ekspert ds. bezpieczeństwa, zwraca uwagę na sprzęt, jaki ze sobą mieli nurkowie, jak np. profesjonalny dron, który do poszukiwań bursztynu się nie nadaje.

Z kolei Piotr Niemczyk, były wiceszef zarządu wywiadu UOP, zauważa: – Jeżeli zorganizowana grupa przestępcza przemyca np. ładunek narkotyków, to ludzie, którzy mają go podjąć, nie muszą przyjeżdżać na hiszpańskich paszportach i kupować łodzi i wypożyczać sprzętu – mówi. – Ale gdyby to była poważna operacja z celem wywiadowczym czy dywersyjnym i gdyby to byli Rosjanie, to ta łódź nie miałaby się prawa zepsuć – uważa.

Jedno jest pewne: nurkowanie w zatoce przez sześć godzin, w nocy, zimą, w sztormowej pogodzie wymaga solidnych kwalifikacji. – Hiszpanie wypożyczyli kamizelkę nurkową typu „skrzydło”, która jest dla doświadczonych nurków – dodaje Niemczyk.

Wiele informacji wnosi Łukasz Piórewicz, właściciel Centrum Techniki Nurkowej w Gdyni, która Hiszpanom wypożyczyła butle z tlenem, choć mieli też swoje. – Powiedzieli, że chcą szukać bursztynu. Odebraliśmy ich jako nurków rekreacyjnych, a nie związanych ze służbami. Wiem to, bo współpracujemy w ekspedycjach m.in. z Formozą czy GROM-em. Oni posiadają zupełnie inny sprzęt – mówi nam Piórewicz.

Zagadkowe jest zachowanie policji, która puściła wolno „poławiaczy bursztynów”

Mężczyźni podróżowali po Polsce autem na hiszpańskiej rejestracji – nie przylecieli więc samolotem, co również utrudnia ich identyfikację. Jeden z nich, by wypożyczyć butle, pokazał hiszpański dowód (nie paszport). W piątek Hiszpanie pojawili się też w sklepie nurkowym. – Oglądali lampy UV, ale ostatecznie ich nie kupili, bo były dla nich za drogie – zdradza nam Piórewicz.

Wcześniej – w Iławie – kupili łódź. Byli więc zdeterminowani nurkować. Wynajęty sprzęt do nurkowania zwrócili przez pośrednika. – To nie był Polak. Odniosłem wrażenie, że im pomaga, ale ich nie zna – mówi Piórewicz.

Zagadkowe jest zachowanie policji, która puściła wolno „poławiaczy bursztynów”, nawet nie weryfikując ich tożsamości. Ustawa antyterrorystyczna z 2019 r. pozwala zatrzymać takie osoby w areszcie do czasu wyjaśnienia. – Chociaż nisko oceniam profesjonalizm polskiej policji, to jest niemożliwe, żeby w takim przypadku wypuściła te osoby bez jakiejś zewnętrznej interwencji – uważa Niemczyk. – W takich przypadkach z udziałem cudzoziemców zawiadamia się służby – dodaje.

Nie milkną spekulacje dotyczące mężczyzn, którzy w weekend nurkowali nocą w Bałtyku rzekomo w poszukiwaniu bursztynu. Według źródeł „Rz” nie chodzi o szpiegostwo ani działania mające być elementem ataku na infrastrukturę krytyczną.

– To bardzo poważna sprawa natury kryminalnej, dotyczy bardzo groźnych przestępców, i ze szpiegostwem i dywersją nie ma nic wspólnego – ustaliliśmy w naszych źródłach.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?