Mimo że dzisiaj prokuratorzy nie nadużywają – jak się wydaje – aresztu śledczego jako środka zapobiegawczego, trudno pociągnąć do odpowiedzialności śledczego, który podejmie złą decyzję o aresztowaniu.
Na wczorajszym posiedzeniu Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, poświęconym m.in. działaniom prokuratorów, prokurator generalny Andrzej Seremet zapewniał, że liczba wniosków prokuratury o stosowanie aresztów tymczasowych systematycznie spada. W 2009 r. tymczasowo aresztowano 24 967 osób, w 2010 – 23 060, w 2011 – 22 748 – poinformował. – Od czasu zmian ustrojowych w prokuraturze prokuratorzy zdecydowanie rzadziej sięgają po ten środek zapobiegawczy, a okres jego stosowania zdecydowanie się skrócił – mówił Seremet.
Jednak wciąż trudno jest pociągnąć do odpowiedzialności prokuratora, który wnioskował o areszt osoby, a ta okazała się niewinna. Tragiczna sprawa Doroty Mrugały i dramatyczna walka jej córek o sprawiedliwość są tego najlepszym przykładem.
Dorota Mrugała w 2006 r. została zatrzymana na polecenie prokuratora Dariusza Dryjasa pod zarzutem zlecenia zabójstwa byłego męża. Zmarła w areszcie na atak serca. Postępowanie przeciw niej umorzono z powodu śmierci, ale Sąd Okręgowy w Kielcach, dwukrotnie wydając wyrok na faktycznych morderców, wskazał, że kobieta była niewinna. Teraz jej córki walczą o zmianę kwalifikacji umorzenia i pociągnięcie prokuratora do odpowiedzialności.
– W sprawie działań prokuratora Dryjasa toczyło się postępowanie z zawiadomienia pani Anety Mrugały i uznano, że nie przekroczył obowiązków. Jeśli chodzi o zmianę kwalifikacji umorzenia, to muszę się przyjrzeć sprawie – mówi „Rz" Andrzej Seremet. A podczas posiedzenia Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka przekonywał, że śledczy jedynie wykonywał swoje obowiązki, a ewentualna odpowiedzialność za pozbawienie niewinnej kobiety wolności spada na sąd. – Prokurator poruszał się w granicy dozwolonych środków. To sąd okręgowy zastosował, a następnie przedłużył areszt- mówił Seremet.