Dawno nie było takiej imprezy w stolicy. Reprezentacja koszykarzy wróciła do Warszawy po 14 latach przerwy i nic dziwnego, że Torwar wypełnił się po brzegi. Jednak nie tylko to mogło przyciągnąć fanów. Do Warszawy przyjechała potężna Chorwacja, która jest grupowym rywalem w prekwalifikacjach do... EuroBasketu 2025.
Brzmi dziwnie, bo obie drużyny za kilka dni zaczną mistrzostwa Europy 2023, ale tak kalendarz poukładała europejska federacja. Polacy za kilka dni zaczną EuroBasket, ale tak kalendarz ułożyła federacja. Nieudane eliminacje do mistrzostw świata spowodowały, że jedni i drudzy muszą grać w prekwalifikacjach, których początek wyznaczono właśnie pod koniec sierpnia.
W niedzielę Polacy grają jeszcze jeden mecz w prekwalifikacjach - z Austrią
Polska potęgą w koszykówce nie jest, ale co tu robi Chorwacja? Wielu najlepszych Chorwatów gra w NBA i Eurolidze, więc dla kadry są dostępni tylko od święta. W ostatnich meczach gwiazdorzy tacy jak Bojan Bogdanović (Utah Jazz), Dario Sarić (Phoenix Suns) czy Ivica Zubac (Los Angeles Clippers) nie grali, a ich mniej znani koledzy sobie nie poradzili, więc teraz gwiazdy mają za zadanie przywrócić Chorwacji blask.
Polacy takich gwiazd w składzie nie mają, a jedyny zawodnik z NBA Jeremy Sochan został w San Antonio, gdzie przygotowuje się do pierwszego sezonu ze Spurs. Polacy zapewniali, że wiedzą, jak grać z tak trudnymi rywalami. Przede wszystkim nie wolno było pozwolić im na akcje tyłem do kosza. Co innego jednak wiedzieć, a co innego wykonać, kiedy gra się z takimi rywalami.