Mecze między Golden State Warriors i Boston Celtics gwarantują huśtawkę nastrojów. Końcówka pierwszego meczu
należała do ekipy z Bostonu, a Warriors mogli mieć pretensje tylko do siebie, bo pozwolili rywalom rzucić w ostatniej kwarcie 40 punktów.
Kilka dni później Stephen Curry i spółka wzięli srogi rewanż. Zatrzymali Boston na poziomie 88 punktów – najniższy wynik Celtics w tych play-offach – a sami zdobyli ich 107.
Amerykanie kochają statystyki, a z tych wynika, że przy tak wyrównanej serii mistrzostwo zazwyczaj zdobywa ten, kto wygra trzeci mecz. Kluczowe może być to, kto zachowa więcej zimnej krwi.
Warriors w tej serii już pokazali siłę mentalną. Jeśli przegraliby drugi mecz na własnym parkiecie, to ich szanse spadłyby drastycznie. Tylko cztery zespoły zdobyły mistrzostwo, zaczynając od dwóch porażek – jednym z nich byli Los Angeles Lakers, którzy w 2016 roku wyrwali tytuł Warriors właśnie.