Obie drużyny znaczą w historii polskiej koszykówki bardzo dużo. Sukcesy Śląska pamięta jeszcze wielu kibiców. Ostatni medal Legii mogą wspominać tylko najstarsi. Drużyna z Wrocławia wraca do finału po 17 latach przerwy, a ekipa z Warszawy ostatni raz stanęła na podium w 1969 roku, kiedy nie rozgrywano jeszcze fazy play-off. Teraz zapowiada się emocjonująca walka o złoto.
Wrocław był koszykarską potęgą w naszym kraju w latach 90. i na początku nowego tysiąclecia. Sukcesów było tak dużo, że kibice na trybunach śpiewali „Cała Polska w cieniu Śląska". Drużyna, w której prym wiedli Maciej Zieliński, Dominik Tomczyk, Raimonds Miglinieks czy Adam Wójcik budziła emocje i była chętnie oglądana. Występowała nawet w Eurolidze.
Sam skład finału może być zaskoczeniem
Później przyszły lata chude, które skończyły się wycofaniem drużyny z ekstraklasy i prowadzonymi ze zmiennym szczęściem próbami odbudowy. Wydaje się, że teraz koszykówka na wysokim poziomie odradza się we Wrocławiu i to pod wodzą Andreja Urlepa. Słoweniec prowadził Śląsk do największych sukcesów, wrócił do tego miasta po 15 latach przerwy, chociaż wydawało się, że jest już blisko emerytury, skoro ostatnio prowadził zespół z Tajlandii.
Trochę podobnie wygląda historia koszykarskiej Legii, tylko że tutaj kryzys zaczął się wcześniej, bo już na początku lat 90. i na dobre skończył się dopiero kilka lat temu. Duża w tym zasługa prezesa Roberta Chabelskiego, który zaczął trenować w Legii koszykówkę rok po ostatnim medalu mistrzostw Polski i jest z klubem związany od 52 lat. Już jest pewne, że doda do kolekcji następny medal, tylko nie wiadomo na razie, jakiego koloru.