Brytyjczyk może też stracić zwycięstwo w tegorocznej Vuelcie. Podczas hiszpańskiego wyścigu w organizmie Brytyjczyka stwierdzono za wysokie stężenie salbutamolu. Dozwolona dawka tej substancji stanowiącej składnik leków na astmę wynosi 1000 nanogramów na mililitr. Wynik Froome'a w próbce pobranej podczas 18. etapu był dwa razy wyższy od normy przyjętej przez Światową Agencję Antydopingową (WADA).
O automatycznej dyskwalifikacji nie ma jednak mowy. Przepisy antydopingowego kodeksu Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) nie przewidują zawieszenia zawodnika w przypadku obecności w organizmie salbutamolu, ale na sportowcu spoczywa obowiązek udowodnienia, że stosował lek w dawkach terapeutycznych.
– Mam astmę i wiem, jakie obowiązują zasady. Używałem inhalatora do radzenia sobie z objawami, ale zawsze w dopuszczalnych granicach, ze świadomością, że każdego dnia jako lider wyścigu będę przebadany. W trakcie Vuelty objawy astmy nasiliły się. Za radą lekarza zwiększyłem dawkę salbutamolu. Starałem się nie przekroczyć limitu – oświadczył kolarz w reakcji na informacje ujawnione przez brytyjski dziennik „Guardian" i francuski „Le Monde".
Komunikat jego grupy Sky ukazał się wczoraj przed południem. Lekarze brytyjskiego teamu tłumaczą, że podwyższone stężenie może być spowodowane reakcją salbutamolu z lekami lub pokarmem, a czasami zakłóceniem metabolizmu. Taka pewnie będzie linia obrony Sky.
Specjalny wyjątek
Froome choruje na astmę od dzieciństwa. W ubiegłym roku rosyjscy hakerzy z Fancy Bears ujawnili, że był jednym ze sportowców stosujących leki na astmę na zasadzie tzw. specjalnego wyjątku terapeutycznego (TUE). Nie nadużywał tego prawa, nawet podczas jednego z wyścigów Tour de France zrezygnował z przyjmowania środka, żeby być poza podejrzeniami. Ale jako astmatyk salbutamol musiał od czasu do czasu brać.