Przeżywać emocje związane z udanym startem polskiego golfisty w turnieju ekstraklasy europejskiej – jeszcze kilka lat temu byłoby nieśmiałym marzeniem. Dzięki talentowi i pracy Adriana Meronka jest to możliwe.
Finałowa runda turnieju Alfred Dunhill Championship na polu Leopard Creek Country Club, tuż obok zapierającej dech afrykańskiej przyrody w Parku Narodowym Krugera nie dała wprawdzie Polakowi pierwszego zwycięstwa w European Tour, ale potwierdziła, że taki sukces jest kwestią czasu.
Meronk, do niedzielnego poranka lider, szedł w ostatniej grupie z parą golfistów z RPA, młodym Jaydenem Schaperem i doświadczonym Christiaanem Bezuidenhoutem. Doświadczenie zwyciężyło – Bezuidenhout grając z pewną ostrożnością miał na finałowych dołkach trzy razy birdie (jedno uderzenie poniżej normy), tyle wystarczyło, by pokonać zdolnego rodaka, jeszcze nastolatka i 27-letniego Polaka, który dopiero rok gra w najważniejszym cyklu rozgrywek europejskich i ryzyka jeszcze precyzyjnie nie kalkuluje.
Napięcie ostatniej rundy dotknęło nie tylko Adriana, ale niemal wszystkich, którzy liczyli się ostatniego dnia w walce o główne nagrody: piękną rzeźbę w kształcie lamparta, zwierzęcego patrona klubu golfowego Leopard Creek CC w Malelane i ok. 252,6 tys. euro (w przeliczeniu z randów).
Bezuidenhout, teraz już dwukrotny zwycięzca w European Tour i 41. golfista świata, zakończył grę z przewagą czterech uderzeń nad Schaperem, Anglikiem Richardem Blandem, Amerykaninem Seanem Crockerem i Meronkiem. Za dzielone drugie miejsce każdy z tej czwórki otrzymał ok. 98,6 tys. euro i 182,5 punktu do rankingu cyklu.