Wszyscy zainteresowani chcieli, by się udało, by Turniej Czterech Skoczni przetrwał, nawet w wersji koronawirusowej, akceptowalnej przez niemieckie i austriackie służby sanitarne: bez publiczności, okrzyków, bawarskiej i tyrolskiej muzyki, braw i fajerwerków.
Oznacza to względną ciszę na skoczniach (choć muzyka czasem się pojawi i spikerzy będą dla zasady pełnić swą rolę) oraz chyba najbardziej dojmujący wieczorny spokój w dniach konkursów na ulicach Oberstdorfu, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen. Znikną podesty i sceny przygotowywane na uroczyste dekoracje zwycięzców, znikną barwne i hałaśliwe korowody kibiców między dziesiątkami stoisk z preclami, bułkami i parówkami, gorącym rosołem, wątrobianymi knedlami, piwem i grzanym winem, nie będzie trąb, flag, balonów i szalików.
Trzeba być wdzięcznym
Zostaną skoki w stanie czystym, czyli telewizyjnym, co w czasach lockdownu w wielu krajach i tak jest niemałym triumfem sportu nad pandemią. – Trzeba być wdzięcznym, że w ogóle można skakać w czasach Covid-19, że można przenieść fascynację naszym sportem na świat za pośrednictwem telewizji i w ten sposób zapewnić widzom wspaniałe widowisko i gęsią skórkę – ocenił austriacki trener Niemców Stefan Horngacher.
Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) miała ponad osiem miesięcy na przygotowanie się do specjalnych warunków rozgrywania konkursów. Nowy dyrektor FIS ds. skoków Sandro Pertile na razie nie jest jednak przesadnie chwalony za koncepcję ochrony uczestników zawodów. Pomysł testowania zgodnie z lokalnymi przepisami oraz izolacja sportowców, trenerów i działaczy w „bańce" połączona ze wspólnymi lotami czarterowymi dla ekip na razie sprawdzają się średnio. Zainfekowanie niemal całej drużyny Austrii, pozytywne testy Karla Geigera, Wadima Zografskiego, Filipa Sakali, a także wykryte przypadki w ekipie Włoch i Finlandii pokazują, że prostych i w pełni skutecznych rozwiązań nie ma.
Testy w 69. Turnieju Czterech Skoczni będą przedłużeniem badań wykonywanych w trakcie konkursów PŚ. Zaplanowano ich co najmniej po pięć na głowę: przed pobytem Oberstdorfie i w trakcie, potem w Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen – ten ostatni test będzie także przepustką na kolejny pucharowy weekend po turnieju – w Titisee-Neustadt.