Turniej Czterech Skoczni. Wielka złość i żal

Polacy wykluczeni z konkursu w Oberstdorfie z powodu wykrycia koronawirusa u Klemensa Murańki i nieugiętej postawy niemieckich służb sanitarnych.

Aktualizacja: 28.12.2020 21:06 Publikacja: 28.12.2020 19:52

Klemens Murańka – polski pechowiec

Klemens Murańka – polski pechowiec

Foto: Reporter, Andrzej Iwańczuk

Testy zrobione w Polsce przed wyjazdem wyszły jak należy. Cała siódemka (Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Andrzej Stękała, Aleksander Zniszczoł, Maciej Kot i Klemens Murańka) nie miała śladu Covid-19, tak samo jak szkoleniowcy i pozostali członkowie sztabu.

W Niemczech wykryto jednak wyjątek – zrobiony w niedzielę test Murańki dał wynik „schwach positiv" – słabo pozytywny, ale pozytywny. Objawów choroby nikt nie dostrzegał, więc trener Michal Doležal i inni członkowie ekipy próbowali namówić organizatorów na powtórkę testów jeszcze w niedzielę, lecz udało się to zrobić dopiero w poniedziałek po 10.00 rano.

Szybka izolacja

Pechowiec Murańka został od razu przeniesiony do pojedynczego pokoju (wcześniej był w dwójce) i odizolowany od reszty grupy. Decyzja, co dalej, zależała od niemieckich władz sanitarnych.

Te uznały jednak (jeszcze przed poznaniem wyników poniedziałkowych testów), że najlepszym rozwiązaniem będzie zakaz startu całej polskiej drużyny w konkursie w Oberstdorfie. Oficjalny komunikat przesłany do mediów w poniedziałek koło południa brzmiał następująco:

„Wobec pozytywnego testu jednego skoczka cały polski zespół zostaje wykluczony z konkursu otwarcia Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie przed początkiem kwalifikacji. Klemens Murańka miał pozytywny wynik obowiązkowego testu PCR zleconego przez organizatorów turnieju w niedzielę, 27 grudnia. Jego pozostali koledzy z drużyny mieli wyniki negatywne, ale należeli do pierwszej grupy kontaktów, co oznacza, że albo przebywali z Murańką twarzą w twarz dłużej niż 15 minut, ewentualnie byli z nim w zamkniętym pomieszczeniu lub w pojeździe dłużej niż 30 minut".

Organizatorzy, wyrażając głęboki żal z powodu tej decyzji, dodali, że w zasadzie nie mieli wyboru, bo wszelkie regulacje w kwestiach ochrony zdrowia ustanawiają stosowne służby medyczne, a nie działacze sportowi. Także Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) uznała, jeszcze przed startem sezonu, że w tej kwestii nie opracuje własnych wytycznych, tylko zda się na opinie i decyzje lokalnych służb medycznych.

Podpisany pod komunikatem Florian Stern, sekretarz generalny komitetu organizacyjnego konkursu w Oberstdorfie, dodał, że nie zna długości kwarantanny polskich skoczków, ani nie wie, co z ich dalszym udziałem w Turnieju Czterech Skoczni, choć widzi szansę na starty tych, którzy będą mieli negatywne wyniki kolejnych testów.

Dyrektor FIS ds. skoków Sandro Pertile uzasadnił konieczność wykluczenia Polaków tym, że zakażenie Murańki musiało nastąpić względnie niedawno, zatem ze względu na kilkudniowy okres wylęgania wirusa w organizmach innych, być może zakażonych osób, należało podjąć tak surowe środki zabezpieczające.

Następne badania wszystkich skoczków na obecność SARS-CoV-2 mają być wykonane w środę w Garmisch-Partenkirchen. Po nich, być może, dowiemy się, czy, kiedy i na jakich warunkach wznowiony zostanie polski udział w 69. TCS.

Trudno zrozumieć

W poniedziałek wieczorem Polacy byli po prostu zawiedzeni i źli na organizatorów, FIS i niemiecki sanepid, czemu dali wyraz w mediach społecznościowych. Miłe słowa norweskich i innych skoczków o tym, że brak polskich rywali oznacza osłabienie turnieju, wielkiej pociechy nie niosą. Decyzja o wykluczeniu ze skoków w Oberstdorfie oznacza oczywistą porażkę w turnieju, żadne, nawet wybitne, skoki w trzech pozostałych konkursach tego nie zmienią.

Wieczorem pojawiły się wynik drugiego testu Murańki, tym razem negatywny. Dyrektor PZN Adam Małysz zapowiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", że zostanie w tej sprawie złożony protest. Polska kadra będzie domagała się dopuszczenia skoczków do startu we wtorkowym konkursie. 

Niełatwo też wytłumaczyć decyzję niemieckich służb medycznych i organizatorów pierwszego konkursu, jeśli wiadomo, że w poniedziałek w gronie uczestników turnieju wykryto także drugi przypadek zakażenia Covid-19.

Dotyczy on fizjoterapeuty opiekującego się grupą krajową reprezentacji Niemiec. Zgodnie z regulaminem osoba ta także została natychmiast odizolowana od drużyny i opuściła hotel. Ten przypadek nie miał jednak wpływu na start niemieckich skoczków w turnieju, gdyż, jak tłumaczono, fizjoterapeuta nie podjął obowiązków zawodowych i nie miał żadnych kontaktów z większością drużyny.

W poniedziałkowe popołudnie do pierwszych kwalifikacji 69. Turnieju Czterech Skoczni przystąpiło zatem nie 62, lecz 55 skoczków. Gdyby nie niemiecka grupa krajowa (sześć osób) dołączona prawem gospodarzy do startu obok pierwszej szóstki Niemiec zacząłby się z deficytem startujących, jakiego nie widziano od lat.

Podczas serii treningowych najdalej skoczyli Stefan Kraft i Markus Eisenbichler. Kwalifikacje, w bardzo śnieżnej i wietrznej pogodzie, wygrał, raczej nieoczekiwanie Austriak Philipp Aschenwald. Nagrodą było 5000 euro. Drugi był norweski lider Pucharu Świata Halvor Egner Granerud, trzeci Słoweniec Cene Prevc. Najlepszy z Niemców Karl Geiger 14., główny lokalny kandydat do końcowego sukcesu Markus Eisenbichler – dopiero 25.

Kilka par serii KO wygląda interesująco, w pojedynkach zmierzą się m.in. Eisenbichler i Domen Prevc, Yukiya Sat? i Daniel Huber, Johann André Forfang i Stefan Kraft oraz Andreas Wellinger i Severin Freund.

Pierwszy konkurs z koronawirusem w tle rozpocznie się na Schattenbergschanze we wtorek o 16.30.

Testy zrobione w Polsce przed wyjazdem wyszły jak należy. Cała siódemka (Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Andrzej Stękała, Aleksander Zniszczoł, Maciej Kot i Klemens Murańka) nie miała śladu Covid-19, tak samo jak szkoleniowcy i pozostali członkowie sztabu.

W Niemczech wykryto jednak wyjątek – zrobiony w niedzielę test Murańki dał wynik „schwach positiv" – słabo pozytywny, ale pozytywny. Objawów choroby nikt nie dostrzegał, więc trener Michal Doležal i inni członkowie ekipy próbowali namówić organizatorów na powtórkę testów jeszcze w niedzielę, lecz udało się to zrobić dopiero w poniedziałek po 10.00 rano.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika