Sam udział Meronka w US Open to sprawa dla polskiego golfa wyjątkowa. Golfista z Wrocławia grający w tym sezonie w najważniejszej lidze europejskiej – European Tour – wywalczył awans poprzez udane kwalifkacje w trzech turniejach na Starym Kontynencie poprzedzających US Open w Kalifornii.
Po pierwszej rundzie można było mieć uzasadnione nadzieje na to, że zakończy turniej dopiero w niedzielę, jednak w piątek Torrey Pines, położone nad kalifornijskim klifem nadoceaniczne opole okazało się silniejsze, choć nadzieja, że Polak z powodzeniem przejdzie cięcie stawki uczestników trwała co najmniej pół rundy. Granica 146 uderzeń (po dwóch dniach) była jednak za daleko, Meronk wykonał ich 151.
Najlepszego polskiego golfistę zawodowe czeka, oprócz powortu do cyklu europejskiego, start w igrzyskach olimpjjskich w Tokio, na polu Kasumigaseki Country Club. Tam niełatwe doświadczenie z Torrey Pines mogą się jednak bardzo przydać.
121. turniej US Open trwa. Liderami turnieju zostali wspólnie Anglik Richard Bland oraz Amerykanin Russel Henley z wynikiem 137 uderzeń (-5), którzy wyprzedzają Louisa Oosthuizena z RPA i Amerykanina Matthewa Wolffa (obaj -4) oraz Bubbę Watsona (USA) i Hiszpana Jona Rahma (-3).
Największe zainteresowanie budzi obecność na szczycie ponad 48-letniego Blanda, który przez 25 lat patrzył na swą skromną karierę, jak mówił: „z rozczarowaniem wynikającym z nieznacznych porażek", aż przyszedł czas, gdy po 477 startach w zawodowym golfie wygrał wreszcie turniej British Masters i oprócz tytułu nastarszego zwycięzcy pierwszego turnieju European Tour zdobył kwalifikację na US Open. Teraz, oprócz przywilejów, jakich niemal nie znał: luksusowego samochodu dowożący go na pole, prezentów powitalnych i okazałego miejsca w klubowej szatni na Torrey Pines obok największych sław światowego golfa, na Anglika czeka szansa zdobycia srebrnego pucharu i czeku na 2,25 mln dolarów. Pandemia nie zmniejszyła nagród w wielkim golfie.