Rosjanie świętują medale i powrót do sportu. Obawy się potwierdziły

Rosjanie zdobyli złoto oraz srebro mistrzostw świata w judo i choć startowali jako sportowcy neutralni, to sukcesy wziął na sztandary Władimir Putin. Impreza w Katarze potwierdziła wszystkie obawy związane z ich powrotem do międzynarodowego sportu.

Publikacja: 16.05.2023 11:55

Rosyjscy judocy wrócili na tatami

Rosyjscy judocy wrócili na tatami

Foto: AFP

Arman Adamian pokonał dwukrotnego mistrza olimpijskiego, Czecha Lukasa Krpaleka, a Inał Tasojew przegrał tylko z francuskim czempionem i legendą judo Teddym Rinerem. Obaj formalnie przystąpili do zawodów jako atleci neutralni - bez barw, przynależności państwowej i prawa do hymnu po zwycięstwie - ale temu pierwszemu już po kilku godzinach „charakteru, woli walki oraz zdolności przywódczych” pogratulował sam Putin.

Wystąpili w Dausze, bo zdali test na prawomyślność. Niezależna firma zakontraktowana przez Międzynarodową Federację Judo (IJF) miała sprawdzić - zgodnie z wytycznymi władz ruchu olimpijskiego - czy żaden nie ma powiązań z rosyjską armią lub służbami bezpieczeństwa i czy nie wspierał publicznie bądź w mediach społecznościowych napaści na Ukrainę.

Czytaj więcej

Wielka fikcja olimpijska

Efektywność kontroli jest dyskusyjna, skoro obecni na MŚ Tasojew, Nijaz Iljasow, Aleksandra Babincewa czy Tamierłan Baszajew zdobywali medale igrzysk wojskowych, a wielu kadrowiczów było przez lata związanych z CSKA Moskwa. Dziś podobno wszyscy formalnie pracują w Narodowym Centrum Treningowym, co IJF uznała za wystarczające, żeby dopuścić ich do startu. Nikomu nie przeszkodziły także bliskie, wręcz przyjacielskie relacje Tasojewa z żołnierzami okupującymi Ukrainę.

- Wszyscy w świecie judo traktują nas lojalnie i przyjaźnie, a szef światowej federacji Marius Vizer rozumie, że sportu nie należy mieszać z polityką. To prawdziwy lider. Rodzina judo jest bardzo silna, skoro wszyscy gratulowali nam powrotu na międzynarodową scenę - podkreśla w rozmowie z "Rossijskają Gazietą" szef tamtejszej federacji  Siergiej Sołowiejczyk.

Kto ratuje życia

Vizer podczas konferencji prasowej podsumowującej imprezę zaskoczył retoryką i wyjaśnił, że pozwalając na występ w Katarze siedemnastu Rosjanom oraz dwóm Białorusinom "ratuje życia". - Odrzucając ich, wysłalibyśmy ich na front. Nasza decyzja pozwala chronić życie po obu stronach. Tak to widzę. Rosjanie swoją obecnością udowodnili, że dystansują się od konfliktu. Mogli przecież iść na wojnę, ale wybrali sport i są częścią rodziny judo - perorował Rumun.

Odrzucając Rosjan, wysłalibyśmy ich na front. Nasza decyzja pozwala chronić życie po obu stronach

Marius Vizer

Obecność Rosjan oraz Białorusinów sprawił, że mistrzostwa świata zbojkotowali Ukraińcy. - Wierzyliśmy, że wygra zdrowy rozsądek, ale znów zwyciężył rubel - mówił „Tribunie” trener reprezentacji Witalij Dubrowa. - To niedopuszczalne, żeby pozwalać na starty wojskowym z państwa terrorystycznego - dodawała brązowa medalistka olimpijska Darja Biłodid.

- Trudno komentować mi decyzję tamtejszego rządu. To wolni ludzie. Szanujemy ją, choć nie była słuszna. Mamy nadzieję, że wojna szybko się skończy i będą mogli wrócić - mówi Vizer. - Naszym zdaniem w sporcie nie ma miejsca na politykę, ani dyskryminację. To ostatni most dialogu i pojednania, który może nas zjednoczyć, ostatnie otwarte drzwi. Mam nadzieję, że za rok wszyscy chętni będą mieli możliwość udziału w igrzyskach.

Widok na Paryż

Mistrzostwa świata były okazją na zdobycie punktów do rankingu olimpijskiego. - Nie mieliśmy planów medalowych, celem są igrzyska. Chcieliśmy wziąć udział w zawodach, a teraz szykujemy się do kolejnych - podkreśla Sołowiejczyk. Szef Europejskiej Federacji Judo (EJU) Laszlo Toth zapowiedział już, że Rosjanie będą mile widziani także na zawodach, które podlegają jego organizacji.

Impreza w Katarze była klęską Polaków: dziesięcioro naszych reprezentantów wygrało w sumie pięć walk, szczytem możliwości była 1/8 finału. Dziś w rankingu olimpijskim miejsca dające prawo wyjazdu na igrzyska do Paryża zajmują jedynie Angelika Szymańska (do 63 kg), Beata Pacut-Kłoczko (do 78 kg), Aleksandra Kaleta (do 52 kg) i Julia Kowalczyk (do 57 kg). To oczywiście dopiero początek walki. Okres kwalifikacyjny, podczas którego można zbierać punkty, potrwa do 23 czerwca 2024 roku.

Arman Adamian pokonał dwukrotnego mistrza olimpijskiego, Czecha Lukasa Krpaleka, a Inał Tasojew przegrał tylko z francuskim czempionem i legendą judo Teddym Rinerem. Obaj formalnie przystąpili do zawodów jako atleci neutralni - bez barw, przynależności państwowej i prawa do hymnu po zwycięstwie - ale temu pierwszemu już po kilku godzinach „charakteru, woli walki oraz zdolności przywódczych” pogratulował sam Putin.

Wystąpili w Dausze, bo zdali test na prawomyślność. Niezależna firma zakontraktowana przez Międzynarodową Federację Judo (IJF) miała sprawdzić - zgodnie z wytycznymi władz ruchu olimpijskiego - czy żaden nie ma powiązań z rosyjską armią lub służbami bezpieczeństwa i czy nie wspierał publicznie bądź w mediach społecznościowych napaści na Ukrainę.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Wielka fikcja olimpijska
Sport
Rosjanie przegrali z biurokracją, ale rubel zwycięża coraz częściej
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała