Norwegowie nie mają wątpliwości: czeka ich najbardziej upokarzający wyrok w dziejach tamtejszego sportu. Besseberg szefował biatlonowej federacji przez 25 lat i budował karierę wzorowo: od zawodnika przez naukowca, trenera oraz działacza aż do prezesa. Upadł też modelowo – tak jak wielu innych działaczy zblatowanych przez lata z Rosjanami.
Prokuratura oskarżyła Besseberga o „rażącą korupcję”. 77-latek miał w latach 2009–2018 przyjmować drogie zegarki i trofea myśliwskie, bawić się z prostytutkami oraz latać helikopterem na polowania. Finansowali to przede wszystkim Rosjanie, choć dobrobyt prezesa budowała podobno także firma Infront. Partner marketingowy IBU miał opłacać leasing wartego ponad 350 tys. euro BMW X5 Besseberga.
Czytaj więcej
Raport niezależnej komisji potwierdza zarzuty wobec byłego kierownictwa międzynarodowej federacji. Była korupcja i ukrywanie dopingu.
Takie zarzuty znalazły się w akcie oskarżenia, do którego dotarli dziennikarze norweskiej NRK. Przygotowano go na podstawie wieloletniego śledztwa prowadzonego przy współpracy śledczych z Austrii, Czech, Kanady oraz Liechtensteinu. Bessebergowi grozi do dziesięciu lat więzienia.
Sam zainteresowany uważa się za niewinnego. – Nigdy nie przyjął łapówki ani nie wpływał na pracę organów antydopingowych – podkreśla jego prawnik. Zarzutów dotyczących tuszowania dopingu faktycznie w akcie oskarżenia nie ma zapewne z braku jednoznacznych dowodów, choć poszlaki są przekonujące.