Przed wylotem do Antalyi, Ryszard Sobczak, znakomity przed laty florecista, medalista igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Europy, dziś dyrektor sportowy Polskiego Związku Szermierczego, pytany o nadzieje medalowe mówił „Rz”, że liczy na dobre występy w turniejach drużynowych, a rywalizacja indywidualna będzie jak zwykle loterią.
Okazało się, że tym razem więcej radości przyniosła loteria, bo dwa medale brązowe wywalczyły szablistka (Zuzanna Cieślar) i szpadzistka (Martyna Swatowska – Wenglarczyk), a w rywalizacji drużynowej na podium stanęli jedynie floreciści w składzie: Leszek Rajski, Andrzej Rządkowski, Michał Siess i Adrian Wojtkowiak.
Polacy kolejno pokonali Austriaków 45:29 w 1/8 finału, Niemców 44:40 w ćwierćfinale, w półfinale ulegli Francuzom 36:42, a w meczu o brąz wygrali z Hiszpanami 45:29.
Szpadzistki, na które po cichu liczył nie tylko dyrektor Sobczak, zajęły ostatecznie siódme miejsce. Warto pamiętać, że szpadzistki, choć rozstawione z nr 1, wystąpiły w Turcji w innym składzie niż przed rokiem na igrzyskach w Tokio. Trzy panie spodziewają się dziecka, z olimpijskiej drużyny została tylko Renata Knapik Miazga. Jest w niej jednak brązowa medalistka tych ME, Martyna Swatowska – Wenglarczyk, jest Kamila Pytka i młodziutka nadzieja na przyszłość - Alicja Klasik. Mistrzostwa świata w Kairze kończące tegoroczny sezon, już w lipcu, wkrótce będzie więc okazja do rewanżu.
W Turcji lepiej spisały się florecistki kończąc mistrzostwa tuż za podium, a szablistki, rozstawione z nr 5, po porażce z Ukrainkami 37:45, które wracają z brązem, były dziewiąte. Do ukraińskiego zespołu, co trzeba podkreślić, po dłuższej przerwie wróciła była liderka światowego rankingu i jedna z najbardziej utytułowanych szablistek w historii Ołha Charłan, sześciokrotna mistrzyni Europy i czterokrotna mistrzyni globu. Nasi szabliści skończyli turniej na ósmym miejscu, podobnie jak szpadziści.