Cztery tygodnie temu zawody drużynowe na Wielkiej Krokwi wygrała Austria przed Polską i Norwegią, na podium konkursu indywidualnego stanęli Marius Lindvik, Anže Lanišek i Robert Johansson. Lider i murowany kandydat do zdobycia PŚ Halvor Egner Granerud był zaledwie 23., to wciąż jest jego najsłabsze miejsce tej zimy. Także polscy liderzy nie błyszczeli – najlepsze, czyli piąte, miejsce zajął Andrzej Stękała, no i Norwegia wyprzedziła Polskę w Pucharze Narodów.
Wyciszone przez pandemię zawody w Zakopanem nie miały też znanego przez lata uroku polskiego święta skoków. Powtórka, którą organizuje Polski Związek Narciarski i bierze na siebie konsekwencje finansowe (dwa konkursy indywidualne oznaczają wydatki rzędu 1,5-2,2 mln zł), też będzie bez publiczności.
Po pierwszych zawodach na Wielkiej Krokwi – podczas rywalizacji w Lahti, Willingen i Klingenthal – niewiele się zmieniło w PŚ. Granerud odzyskał formę na chwilę utraconą pod Giewontem, liczbę zwycięstw w sezonie zaokrąglił do dziesięciu. Norwegia oddaliła się od Polski w klasyfikacji narodowej, ale Stoch i spółka uciekli Niemcom.
Treningi i konkursy na Wielkiej Krokwi to istotny etap przygotowania i wyboru piątki polskich skoczków na zbliżające się mistrzostwa świata w Oberstdorfie (23 lutego – 7 marca, pierwszy konkurs 27 lutego).
Trener Michal Doležal tym razem skorzystał z prawa do wystawienia przez gospodarzy w pierwszym konkursie także tzw. grupy krajowej, czyli rezerw. Z 13 miejsc wykorzystał 11, zatem w piątkowych kwalifikacjach (od 16.00) pojawią się: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Jakub Wolny, Klemens Murańka, Aleksander Zniszczoł, Paweł Wąsek, Maciej Kot, Stefan Hula i Tomasz Pilch. Gdyby nie zakażenie Covid-19, skakałby także Jarosław Krzak. Pierwszy konkurs zacznie się w sobotę także o 16.00