W piątek pierwszy bieg Pucharu Świata w Polsce

Dzisiaj pierwszy bieg Pucharu Świata w Polsce: sprint stylem dowolnym. Kowalczyk kontra Bjoergen

Publikacja: 17.02.2012 00:38

Marit Bjoergen trenuje w Jakuszycach. Na powitanie Norweżka dostała od organizatorów bukiet kwiatów

Marit Bjoergen trenuje w Jakuszycach. Na powitanie Norweżka dostała od organizatorów bukiet kwiatów

Foto: PAP, Maciej Kulczyński Maciej Kulczyński

Korespondencja z Jakuszyc

Kiedyś w Zakopanem były pączki na pojednanie Svena Hannawalda z polskimi kibicami, a teraz w Szklarskiej Porębie – bukiet kwiatów dla Marit Bjoergen, od organizatorów, na ocieplenie atmosfery. – Cieszę się, pokażmy, jak to powinno wyglądać. Pamiętam, że podczas mistrzostw świata w Oslo rodzice Justyny stali przy trasie po kolana w śniegu i jeszcze im kazano zwinąć polską flagę. Będziemy inni – mówi trener Justyny Kowalczyk Aleksander Wierietielny.



Jakuszyce są po to, żeby się cieszyć. Po trzech z rzędu Kryształowych Kulach Justyna Kowalczyk wreszcie przestała być królową bez ziemi. Najlepsza biegaczka bez zawodów u siebie, to się właściwie w Pucharze Świata nie zdarza. Teraz wraca normalność.



– Jedziemy do Justyny – mówiła przed wyruszeniem do Polski Szwedka Anna Haag i taki jest nastrój na Polanie Jakuszyckiej. Co chwila ktoś podchodzi, chwali, że jest pięknie. – Dla mnie to najważniejszy moment w sezonie. Jedyne duże międzynarodowe zawody, w których startowałam w Polsce, to były mistrzostwa świata juniorów, właśnie tutaj. Ale wtedy byłam nastolatką, nie miałam szans na dobre miejsca, emocje były inne – mówi Justyna.



Wzruszenia wzruszeniami, ale na zwycięstwach też zależy jej tutaj bardziej niż gdziekolwiek indziej. Kwiaty dla Norwegii, żółta koszulka dla Polski – to byłby idealny scenariusz na weekend. Choć Justyna czeka przede wszystkim na sobotni bieg na 10 km stylem klasycznym ze startu indywidualnego, to dzisiejszy sprint stylem dowolnym może się okazać jednym z najważniejszych biegów sezonu. Jeśli Bjoergen, prowadząca w PŚ z przewagą 12 pkt, nie będzie w nim dużo wyżej niż Kowalczyk, Polka zrobi duży krok w stronę Kryształowej Kuli. Bo teraz zacznie się czas stylu klasycznego, następne biegi dowolnym – nie licząc łączonego w Lahti – będą dopiero w finale sezonu w Falun.

A nie można też wykluczyć dzisiaj miłej niespodzianki. Justyna w tym sezonie jest w sprincie łyżwą mocna jak nigdy, w Moskwie wygrała, a Marit jedyny raz poza podium w tym sezonie była właśnie w tej konkurencji, w Davos. Trasa jest bardziej wymagająca, niż Polka spodziewała się przed przyjazdem do Jakuszyc. Ma też kto odbierać punkty liderkom. Jest wypoczęta już Kikkan Randall, jest inna Amerykanka Jessica Diggins, objawienie ostatnich tygodni w PŚ, jest Szwedka Ida Ingemarsdotter.

– Trasa będzie dość długa, w pierwszej części można trochę mocniej popracować, ale kto tam ucieknie, i tak zostanie dogoniony przez grupę w drugiej części, gdzie jest więcej jazdy w dół. Dlatego spodziewam się finiszu z grupy, a tego zawsze się obawiamy – mówi Aleksander Wierietielny.

Pierwsze zwycięstwo w Szklarskiej Porębie Justyna już ma. I to nie byle jakie, bo nad wierchuszką FIS. Wywalczyła je wiosną, gdy się rozstrzygało, jakie będą konkurencje w polskim PŚ. Było gorąco i z wyładowaniami, a dyrektor biegów w Pucharze Świata Juerg Capol został nawet wezwany do szefa FIS Gianfranco Kaspera, by się wytłumaczyć z zamieszania.

Poszło o trasę do biegu długiego. Władzom narciarstwa bardzo zależało, żeby PŚ w Polsce był po tej trasie, po której w niedzielę będzie bieg pokazowy: wspinaczka na Szrenicę stokami Puchatek i Śnieżynka, a potem zjazd Lollobrigidą. To miała być jedna z głównych atrakcji w sezonie bez mistrzostw świata i igrzysk, w przyszłości być może konkurencja dla finału Tour de Ski pod Alpe Cermis. A przy okazji, patrząc z polskiej perspektywy, reklama ośrodka narciarskiego SkiArena Szrenica, zbudowanego w Szklarskiej przez austriackiego inwestora. Ale Justyna od początku mówiła, że ona w takim biegu, z karkołomnymi zjazdami, startować nie chce.

– Z moim kolanem to by było nierealne. Przykro mi się zrobiło, że w zawodach, których nie byłoby, gdyby nie moje zwycięstwa, ktoś zaproponował taką konkurencję – mówiła niedawno Justyna w rozmowie z „Rz". – Tak się po prostu nie robi. W Rogli przygotowywano konkurencje z myślą o Petrze Majdić, w Otepaeae dla Andrusa Veerpalu. Rozmawiałem o tym z Capolem i powiedział, że propozycje przedstawia krajowy związek narciarski. Więc przekonaliśmy PZN do naszych racji – mówi trener Wierietielny.

PZN zgłosił do FIS sprint stylem dowolnym i bieg na 10 km. Juerg Capol ustąpił, prezes Kasper dał się udobruchać, a szef Polany Jakuszyckiej Julian Gozdowski przygotował taką trasę do stylu klasycznego, by Justyna była zadowolona. Ponoć Capol, gdy obszedł 5-kilometrową pętlę do sobotniego biegu, powiedział, że tutaj wygrać może tylko Kowalczyk albo Therese Johaug. A żeby wszyscy byli zadowoleni, w niedzielę chętni wystartują we wspomnianym komercyjnym biegu na Szrenicę i w dół. Z czołówki PŚ zgłosiła się do niego Kikkan Randall.

Być może kiedyś pomysł rozegrania takiego biegu w ramach PŚ powróci, ale na razie nie jest przesądzone, czy zawody wrócą do Polski w następnych sezonach. W najbliższym ich nie będzie, bo w kalendarzu jest bardzo ciasno: są mistrzostwa świata w Val di Fiemme i przedolimpijska próba w Soczi. Szklarska ma obietnicę, że PŚ może tu wrócić w 2014 i 2015, ale to wymaga inwestycji w infrastrukturę, bo nie ma sensu co roku wykładać wielkich pieniędzy na rozstawianie od nowa trybun, kontenerów, namiotów. Szklarska wyłożyła pieniądze na pierwszy PŚ, traktując go jak okno wystawowe. A teraz czeka na chętnych do pomocy.

Eliminacje dziś o 12.30, wyścigi od 14.30, transmisja TVP 2 i Eurosport.

Korespondencja z Jakuszyc

Kiedyś w Zakopanem były pączki na pojednanie Svena Hannawalda z polskimi kibicami, a teraz w Szklarskiej Porębie – bukiet kwiatów dla Marit Bjoergen, od organizatorów, na ocieplenie atmosfery. – Cieszę się, pokażmy, jak to powinno wyglądać. Pamiętam, że podczas mistrzostw świata w Oslo rodzice Justyny stali przy trasie po kolana w śniegu i jeszcze im kazano zwinąć polską flagę. Będziemy inni – mówi trener Justyny Kowalczyk Aleksander Wierietielny.

Pozostało 92% artykułu
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika