Niespodziewanie łyżwiarstwo szybkie staje się polską specjalnością. Trzy medale zdobyte w ubiegłym roku na igrzyskach olimpijskich w Soczi sprawiły, że kibice baczniej zaczęli przyglądać się poczynaniom panczenistów. O fatalnych warunkach, w których zawodnicy z Polski przygotowują się do startów, o braku zadaszonej hali do treningów powiedziano już chyba wszystko.
Mimo niesprzyjających warunków, Polacy nie zwalniają tempa. Nie najgorzej radzą sobie w Pucharze Świata. Jan Szymański jest liderem klasyfikacji generalnej wyścigów na 1500 m. Na tym dystansie wygrał w obecnym sezonie trzy z pięciu biegów. Równie optymistycznie wyglądają dotychczasowe wyniki Artura Wasia. Urodzony w Warszawie łyżwiarz pięć razy stawał na podium, w tym dwa razy na najwyższym stopniu.
Nie wiadomo, na ile stać Zbigniewa Bródkę. W zawodach pucharowych mistrz olimpijski z Soczi na 1500 m nie zachwyca. Ale niewykluczone, że formę przygotowywał na mistrzostwa w Heerenveen. Z pewnością będzie on liderem drużyny, która w Soczi zdobyła brąz, a teraz powalczy z Holendrami o złoty medal.
Jednak na przeszkodzie w wygranej mogą stanąć nie rywale, ale kalendarz. Wszystkie reprezentacje narzekają na terminarz zawodów. W piątek o 18.52 rozpoczną się biegi na 1500 m. Polskę reprezentować będą Bródka, Szymański oraz Konrad Niedźwiedzki. Ci sami zawodnicy tego samego dnia o 21.29 wystąpią w biegu drużynowym na tym samym dystansie. Ale Wiesław Kmiecik, trener kadry, nie pomstuje na organizatorów, bo na to i tak jest za późno. W rozmowie z PAP stwierdził, że program jest znany od dawna, taki sam dla wszystkich i nikt go teraz nie będzie zmieniał.
W rywalizacji kobiet polscy kibice również największe nadzieje wiążą ze startem drużynowym. Rok temu w Soczi Polki zdobyły w tej konkurencji srebrny medal. Z tym, że był to całkiem inny zespół. Wtedy o podium walczyły Katarzyna Bachleda-Curuś, Natalia Czerwonka, Katarzyna Woźniak oraz Luiza Złotkowskiej.