Bieg indywidualny kobiet to w biatlonie dystans 15 km i czterokrotne strzelanie, każde pudło oznacza minutę kary, nie ma karnych rund. Wystartowało 105 pań z karabinami, do mety dobiegła setka.
Wydawało się, że jest już po emocjach, gdy na mecie znalazła się znakomita Kaisa Makarainen, nosząca nr 36. Finka miała znaczącą stratę (jedno pudło więcej) do liderki Gabrieli Soukalowej, ale, ku lokalnej radości, po wspaniałym pościgu niemal ją dogoniła, na mecie zmierzono tylko 1,2 s różnicy na korzyść Czeszki.
Trzecia była wówczas Włoszka Dorothea Wierer (+1,6 s), z trasy nie donoszono, że ktoś biegnie tak dobrze, by wyprzedzić tę trójkę. Sygnałów nie było, bo przyszła mistrzyni ruszyła niemal na końcu, z nr 93. Jako jedyna strzelała bezbłędnie, w biegu nie była wyjątkowo szybka, lecz nie traciła wielu cennych sekund.
Soukalova, Makarainen i Wierer spostrzegły zagrożenie dopiero po czwartym strzelaniu. Przestały odbierać gratulacje i musiały przełknąć tę gorzką pigułkę – niezbyt znana Rosjanka (49. w klasyfikacji generalnej PŚ, żadnych medali MŚ, jedynie brąz w sztafecie z ME w 2010 roku) sprzątnęła złoto zostawiając Włoszkę bez medalu.
Cztery Polki rozrzucone były po całej grupie, więc emocje z ich udziałem też trwały dość długo. Tym razem najlepiej wypadła najmłodsza – Monika Hojnisz, która spudłowała tylko raz, na początku biegu, nagrodą było miejsce w pierwszej dziesiątce.