30-letni Huck, Bośniak z niemieckim paszportem, w najczarniejszych snach nie mógł wyobrazić sobie tego, co go czeka w Prudential Center. Obiecywał w swoim pyszałkowatym stylu, że „wytrze Polakiem ring", a było odwrotnie. Huck miał ustanowić historyczny rekord skutecznych obron (14) mistrzowskiego pasa w tej kategorii, a został upokorzony przez Głowackiego, którego największym sukcesem była wygrana z przeciętnym Nurim Seferim.
– Od początku, od pierwszej chwili, gdy dowiedziałem się, z kim walczę, byłem przekonany, że wygram. Wierzyłem, że utrę mu nosa, bez względu na okoliczności – mówił „Rz" nowy mistrz świata już po przylocie do Warszawy.
– Wiem, że nie byłem faworytem, lecz to nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Wiary w sukces nie straciłem nawet wtedy, gdy w szóstej rundzie leżałem zamroczony na macie ringu. Zresztą niewiele z tego pamiętam. Lewy sierpowy, którym mnie trafił, był precyzyjny i mocny. Dostałem w skroń, na kilka chwil straciłem świadomość. Ale kiedy już wstałem, a on ruszył na mnie, wyprowadziłem serie ciosów bez zastanowienia. Tym go zatrzymałem. Jeszcze raz okazało się, że najlepszą obroną jest atak – opowiadał Głowacki o tym, co się stało w nocy z piątku na sobotę.
Gdy nokautował w 11. starciu Hucka, dwa tysiące ludzi obserwujących ten pojedynek w Strefie Kibica w jego rodzinnym Wałczu szalało z radości. W tym oczywiście rodzice, którzy nigdy nie stawiali mu przeszkód, by trenował boks, żona, przyjaciele. Tylko starszy o trzy lata brat Jacek, też były bokser, poleciał do USA i dopingował go, siedząc obok ringu.
– Często dawał mi niezły wycisk, dzięki niemu zacząłem trenować boks, by mu się postawić – mówi teraz ze śmiechem Krzysztof. – I to dzięki niemu poznałem kiedyś Hucka. Sporo lat temu obaj walczyli w meczu juniorów. Huck swoim zwyczajem strasznie faulował, więc kiedy wygrał, nie wytrzymałem nerwowo, wpadłem na ring i próbowałem rzucić w niego krzesłem. Awantura była duża. Pomyślałem wtedy, że wcześniej czy później go dopadnę. No i dopadłem. Są tacy ludzie, których nie lubisz od pierwszego wejrzenia. I tak właśnie jest z tym facetem. Ma taki niesympatyczny wyraz twarzy, że od razu chcesz mu przyłożyć. Wreszcie nadarzyła się okazja.