Puchar Świata w skokach: Nieprzepisowe nogawki

Sobotni konkurs Pucharu Świata wygrał Daniel Andre Tande, niedzielny odwołano. W Kuusamo rządzili kontroler kombinezonów Sepp Gratzer i wiatr.

Publikacja: 01.12.2019 21:00

Daniel Andre Tande po dwóch konkursach jest liderem klasyfikacji Pucharu Świata

Daniel Andre Tande po dwóch konkursach jest liderem klasyfikacji Pucharu Świata

Foto: Vesa Moilanen / Lehtikuva / AFP

Dyskwalifikacje w skokach narciarskich czasem się zdarzają, ale to, co działo się w pierwszym konkursie pucharowym na fińskiej skoczni Rukatunturi, zdecydowanie przerosło normy: pan Gratzer za pomocą aparatu do mierzenia przepuszczalności powietrznej kombinezonów zdyskwalifikował w sobotę piątkę skoczków, trzech z Norwegii i dwóch ze Słowenii.

Najpierw pozbawił szansy walki o zwycięstwo liderów po pierwszej serii – Roberta Johanssona i Johanna Andre Forfanga, potem dodał jeszcze bardziej pikantną decyzję po serii finałowej – w zasadzie zdjął z podium drugiego w konkursie Mariusa Lindvika i trzeciego Petera Prevca, by na koniec po kilku kolejnych minutach zdyskwalifikować ósmego w klasyfikacji (przed karami) – Anze Semenica.

Wszystkie te rozstrzygnięcia znacząco zmieniły klasyfikację: ostatecznie Daniel Andre Tande wygrał drugi konkurs tej zimy przed Austriakiem Philippem Aschenwaldem i Słoweńcem Anze Laniskiem, do tego wszyscy z serii finałowej, którzy byli w tabeli wyników za Semenicem – wśród nich cała polska szóstka z kadry A – awansowali o trzy miejsca i zyskali parę punktów.

W ten sposób Dawid Kubacki był 12., Piotr Żyła 13., Kamil Stoch 16., Maciej Kot 18., Stefan Hula 22. i Jakub Wolny 27. Polacy nie skakali z błyskiem, na jaki czekają kibice. W statystykach zostaną jednak informacje, że było w miarę dobrze, choć nie było.

Bohaterem w Ruce został doświadczony pan Gratzer, rówieśnik dyrektora FIS Waltera Hofera, bardzo zasłużona postać w świecie skoków. Po jego akcjach austriacki trener Norwegów Alexander Stöckl ruszył w towarzystwie Hofera szybko wyjaśniać sprawę, ale gdy dowiedział się, że w kombinezonach norweskiej trójki zawiodły nogawki – wszystkie miały zbyt małą przepuszczalność, wcale nie protestował.

Przepisy, zatwierdzone w czerwcu 2019 r. przez Międzynarodową Federację Narciarską, zawierają w kwestii przepływu powietrza przez kombinezony dość oczywiste reguły. Wedle nich przepuszczalność materiału nie może być mniejsza niż 40 litrów/m2/s (im kombinezon mniej przepuszczalny, tym ma lepsze właściwości aerodynamiczne), maksymalne różnice pomiarów w dowolnej części kombinezonu nie mogą przekroczyć 12 litrów/m2/s oraz wynik musi być taki sam zarówno od zewnętrznej, jak i wewnętrznej strony mierzonego obszaru.

Nie jest to prosta sprawa. Materiał, z którego od lat szyje się kombinezony do skoków, produkują tylko dwie fabryki na świecie: Meininger z Niemiec i Eschler ze Szwajcarii. Dostarczają je ekipom na zamówienie. Wiadomo, że warto być blisko procesu produkcji i dopilnować technologicznych szczegółów. Materiał bowiem materiałowi nierówny, można także jego właściwości nieco korygować, wedle potrzeb zleceniodawcy.

Materiał składa się z pięciu warstw (zewnętrznej pokrytej barwnikiem, potem gąbczastej pianki, następnie elastycznej membrany w głównej mierze regulującej przepływ powietrza, znów pianki i materiału wewnętrznego). Warstwy zewnętrzna i wewnętrzna to lycra, czyli wynalezione pod koniec lat 50. XX wieku rozciągliwe i elastyczne włókno poliuretanowe. Wszystko razem może mieć grubość od 4 do 6 mm.

Ten złożony materiał niezbyt długo wytrzymuje silne naprężenia wytwarzane przez skoczka na rozbiegu i w locie. Kombinezony się zużywają (skoczek może potrzebować nawet dziesięciu w sezonie) i tracą właściwe parametry, także związane z przepuszczalnością.

Z drugiej strony można próbować szyć kombinezony z materiałów o nieco obniżonej przepuszczalności w niektórych miejscach, licząc na to, że miernik pana Gratzera tam nie trafi. To też element ryzyka w skokowych wojnach technologicznych. Być może Norwegowie spróbowali i wpadli, bo kontrole nogawek zdarzają się naprawdę sporadycznie.

Oficjalnie trener Alexander Stöckl wziął całą winę na siebie, dorzucił słowa o przyszłej trosce o podobne sprawy, ale w kwestii, czy mu wierzyć, zdania są mocno podzielone. W cieniu afery z Norwegami trochę zapomniano o Słoweńcach, oni też wpadli na przepuszczalności, tylko nikomu się nie tłumaczyli.

Drugi, niedzielny, konkurs w Ruce się nie odbył. Silny wiatr od rana zdmuchnął zawody dwuboistów klasycznych, potem kwalifikacje skoczków. Szybko odwołano też główne zawody.

Kolejne starcie Gratzera z fachowcami od szycia kombinezonów nastąpi w następny weekend w Niżnym Tagile, w rosyjskim obwodzie swierdłowskim, blisko Jekaterynburga.

Na razie po ekipach rozeszła się wieść, że Sepp Gratzer przed bliską emeryturą stał się jak norweski kombinezon – niemal niczego nie przepuszcza.

Puchar Świata w Ruce

I konkurs:

1. D. A. Tande (Norwegia) 282,5 pkt (131 i 142 m);
2. P. Aschenwald (Austria) 273,3 (129 i 143);
3. A. Lanisek (Słowenia) 272,4 (136,5 i 135);
...
12. D. Kubacki 251,3 (123,5 i 135,5);
13. P. Żyła 250,2 (123,5 i 136);
16. K. Stoch 236,7 (128 i 118,5);
18. M. Kot 231,6 (120 i 126);
22. S. Hula 224,9 (127,5 i 121,5);
27. J. Wolny 205,2 (127 i 112);
46. K. Murańka (wszyscy Polska) 71,2 (102).

Klasyfikacja PŚ:

1. Tande 200 pkt;
2. Lanisek 140;
3. Aschenwald 93;
4. R. Kobayashi (Japonia) 90;
5. Stoch 75;
...
9. Kubacki 58;
19. Żyła 20;
22. Kot 19;
31. Hula 9;
35. Wolny 4.

Puchar Narodów:

1. Norwegia i Austria po 680;
3. Słowenia 520;
4. Polska 485;
5. Japonia 359.

Dyskwalifikacje w skokach narciarskich czasem się zdarzają, ale to, co działo się w pierwszym konkursie pucharowym na fińskiej skoczni Rukatunturi, zdecydowanie przerosło normy: pan Gratzer za pomocą aparatu do mierzenia przepuszczalności powietrznej kombinezonów zdyskwalifikował w sobotę piątkę skoczków, trzech z Norwegii i dwóch ze Słowenii.

Najpierw pozbawił szansy walki o zwycięstwo liderów po pierwszej serii – Roberta Johanssona i Johanna Andre Forfanga, potem dodał jeszcze bardziej pikantną decyzję po serii finałowej – w zasadzie zdjął z podium drugiego w konkursie Mariusa Lindvika i trzeciego Petera Prevca, by na koniec po kilku kolejnych minutach zdyskwalifikować ósmego w klasyfikacji (przed karami) – Anze Semenica.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika