Na środowym pierwszym posiedzeniu komisji polskich i niemieckich ekspertów powołanych do opracowania koncepcji tzw. polskiego pomnika nikt nie miał wątpliwości, że miejsce, o którym była wcześniej mowa, nie jest już aktualne. Chodziło o plac Askański w sąsiedztwie ruin dworca Anhalter w centrum Berlina.
To miejsce szczególne. Nieopodal jest gotowy potężny gmach muzeum ucieczek i wypędzeń ponad 12 mln Niemców po II wojnie, w tym z Polski. Otwarcie w przyszłym miesiącu. Stąd krok do muzeum Topografia Terroru w miejscu, gdzie znajdowały się główne siedziby gestapo i SS. To z kolei w pobliżu muzeum Holokaustu przy Bramie Brandenburskiej i miejsca pamięci homoseksualistów mordowanych przez nazistów, a także pomnika pomordowanych Sinti i Romów.
W 80. rocznicę napaści niemieckiej na Polskę na placu Askańskim spotkali się przewodniczący Bundestagu Wolfgang Schäuble i marszałek Sejmu Elżbieta Witek, co pozwalało przypuszczać, iż tam powstanie pomnik (Polendenkmal).
W przyjętej jesienią ub.r. uchwale Bundestag wzywał rząd do stworzenia w eksponowanym miejscu w centrum Berlina miejsca pamięci spotkań i dyskusji poświęconego polskim ofiarom II wojny światowej. Nie mogło być już wtedy mowy o placu Askańskim, gdyż wcześniej miejsce to zarezerwowała fundacja skupiona wokół noblistki Herty Müller dla potężnego gmachu Muzeum Uchodźstwa. Ma być gotowe za cztery lata i upamiętniać ok. pół miliona niemieckich obywateli, którzy wyemigrowali z ojczyzny bądź zostali z niej wypędzeni przez nazistów.
– Trwają poszukiwania odpowiedniego miejsca w centrum Berlina oraz prace nad koncepcją miejsca dokumentacji, spotkań, czyli tzw. polskiego miejsca – mówi „Rzeczpospolitej" Peter Oliver Loew, szef Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt. Jest jednym z niemieckich ekspertów, którzy wspólnie z grupą polskich specjalistów mają czas do sierpnia, aby przedstawić gotowe propozycje. Całość prac komisji koordynuje Rolf Nikel, były ambasador w Polsce. Wszystko dzieje się pod egidą niemieckiego MSZ.