Symon Petlura. Bohater wspólnej sprawy

Symon Petlura to w Polsce postać szerzej nieznana, która tonie w niezmierzonej legendzie marszałka Piłsudskiego. Tymczasem bez Ukraińskiej Republiki Ludowej lat 1917–1921 nie byłoby II Rzeczypospolitej, jaką znamy. Tak samo jak bez założycielskiego mitu Petlury nie byłoby współczesnej Ukrainy. Kim był bohater wspólnej sprawy?

Publikacja: 15.04.2021 21:00

Symon Petlura z żołnierzami Ukraińskiej Republiki Ludowej, 1920 r.

Symon Petlura z żołnierzami Ukraińskiej Republiki Ludowej, 1920 r.

Foto: Historic Collection/Alamy Stock Photo/BE&W

31 grudnia 1923 r. do pociągu pospiesznego relacji Warszawa–Wiedeń wsiadł ukraiński attaché prasowy Stepan Mogiła. Pod takim nazwiskiem ukrywał się Symon Petlura. Zwlekać z wyjazdem było niebezpiecznie. W warszawskiej siedzibie ukraińskiej misji dyplomatycznej przy alei Róż 6 zdemaskowano sowieckiego szpiega.

Człowiek, który całe życie i wszystkie siły poświęcił walce o ukraińską niepodległość, musiał uciekać z Warszawy przed sowiecką zemstą. Dotarł wprawdzie do Francji, ale tylko po to, aby spojrzeć tragicznemu losowi prosto w oczy. 25 maja 1926 r. Symon Petlura zginął w Paryżu z rąk zamachowca. Mordercą okazał się Szolem Szwarcbard – wiele poszlak wskazuje, że był agentem sowieckiego OGPU.

Petlurę pochowano na paryskim cmentarzu Montparnasse, w miejscu spoczynku francuskich elit intelektualnych i kulturalnych, co chyba najlepiej świadczy o jego wielkości.

25 maja 1926 r. wszedł do kalendarza czarnych dat Ukrainy. Tragiczna śmierć umieściła Petlurę na długiej liście historycznych postaci, których szlachetna działalność nie zyskała należytego odzewu wśród współczesnych, a szczególnie wśród rodaków. „Słowo Wołyńskie" napisało w epitafium: „Petlura podzielił los wyjątkowych osobowości: niezrozumienie współczesnych, pośmiertne uznanie zasług i kult następnych pokoleń". „Słowo Wołyńskie" ukazywało się w II Rzeczypospolitej, jego redakcja zaapelowała o upowszechnienie obszernego dorobku intelektualnego Petlury. W tym do publikacji ukazujących prywatną osobę „Pana Atamana", jak nazywali go najbliżsi współpracownicy. „Słowo" nazwało brak takiej wiedzy „wielką niesprawiedliwością wobec wielkiego człowieka".

Ataman Petlura wita się z gen. Edwardem Śmigłym-Rydzem. Kijów, maj 1920 r.

Ataman Petlura wita się z gen. Edwardem Śmigłym-Rydzem. Kijów, maj 1920 r.

Tadeusz Kutrzeba „Wyprawa kijowska 1920 roku”/Biblioteka Narodowa

Międzywojenna refleksja nie utraciła aktualności w XXI w. Wręcz przeciwnie. „Prezydentom Ukrainy i Polski udało się zmniejszyć temperaturę emocji wokół tragicznej przeszłości", tak portal Liga.net skomentował niedawne spotkanie Wołodymyra Zełenskiego i Andrzeja Dudy. Nastąpiło podczas obchodów rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady w Auschwitz. Trudno o bardziej symboliczną datę i miejsce przestrogi przed recydywą zbrodniczego totalitaryzmu. W kontekście polsko-ukraińskiej historii Andrzej Duda podkreślił: „Przewodniczący Dyrektoriatu Ukraińskiej Republiki Ludowej Symon Petlura i polscy żołnierze walczyli o wspólną sprawę, przeciwko bolszewikom". Rozumieli, czym jest Rosja, dlatego wspólnie zapobiegali odrodzeniu się moskiewskiego imperializmu w totalitarnym wydaniu.

Dziecię epoki

Jaki zatem był bohater wspólnej sprawy? „Miał państwowy instynkt i dar politycznego przewidywania. Symon Petlura stał mocno na fundamencie oddzielenia od Rosji, uważając, że wyegzekwować i obronić prawo Ukrainy do niepodległości można tylko siłą oręża". Tak charakteryzował atamana jeden z najbliższych współpracowników, a w 1920 r. premier Ukraińskiej Republiki Ludowej Wiaczesław Prokopowicz. Sam Petlura mówił o sobie prościej: „Urodziłem się w Połtawie i wierzę w ukraińskie państwo".

Rzeczywiście, jak wynika z biografii, urodził się 22 maja 1879 r. w Połtawie jako trzecie z 11 dzieci rodziny o kozackich tradycjach. Ojciec był drobnym przedsiębiorcą, dlatego na wykształcenie wszystkich pociech nie starczyło pieniędzy. Rokujący wielkie nadzieje Symon trafił do seminarium duchownego, ale okazał się nieodrodnym dzieckiem epoki. Imperium Rosyjskie chwiało się w posadach. Był to wynik historycznego dysonansu pomiędzy samodzierżawczym ustrojem i rodzącym się kapitalizmem. Społeczeństwo rozdzierały nierówności socjalne. Odkrywające siebie narody imperium coraz śmielej żądały większych praw. Całość wylała się nacjonalnym i socjalistycznym radykalizmem.

Dziejowe procesy nie ominęły połtawskiego seminarzysty. W 1901 r. Petlura wstąpił do Ukraińskiej Partii Rewolucyjnej, która z biegiem czasu zjednoczyła się w ukraińską socjaldemokrację, odgrywając ogromną rolę w budowie państwowości. To później, ponieważ polityczna aktywność Petlury nie uszła uwadze władz cerkiewnych ani tym bardziej policji. Symon został relegowany z seminarium i uciekł na Kubań przed śledczymi Ochrany. Tam połączył rewolucyjną działalność z pasją dziennikarską. Publikował zapiski o ukraińskich korzeniach kubańskiego kozactwa, czym znowu podpadł policji. Jeszcze w latach 70. XIX w. car zakazał badania ukraińskiej historii i folkloru, a co ważniejsze, zabronił używania rodzącego się literackiego języka. Nie było więc Rusi Kijowskiej ani Ukrainy, tylko Małorosja. Petlura został aresztowany, a po zwolnieniu za kaucją uciekł „za kordon" do austro-węgierskiego Lwowa. Po rozbiorach południowo-wschodnie terytorium Rzeczypospolitej Obojga Narodów podzieliły Petersburg i Wiedeń.

Spotkanie Józefa Piłsudskiego i Symona Petlury. Winnica, maj 1920 r.

Spotkanie Józefa Piłsudskiego i Symona Petlury. Winnica, maj 1920 r.

Tadeusz Kutrzeba „Wyprawa kijowska 1920 roku”/Biblioteka Narodowa

W 1905 r. Rosją wstrząsnęła pierwsza rewolucja. Po wymuszonej na Mikołaju II amnestii politycznej Petlura powrócił do Kijowa i czynnie włączył się w działalność Ukraińskiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej. Wszedł do kierownictwa, ale popadł w konflikt z przewodniczącym Wołodymyrem Winniczenką, zawierający się w pytaniu: autonomia czy niepodległość? Jako redaktor naczelny partyjnych tytułów propagował własny program suwerennej Ukrainy i rewolucji społecznej. A potem wybuchła I wojna światowa, która starła w proch i pył imperia rosyjskie i austro-węgierskie, otwierając drzwi niepodległości.

Uwagi o przebiegu ówczesnych wydarzeń i atmosferze tamtych dni pozostawił świadek epoki. Dla Henryka Józewskiego Kijów był miastem rodzinnym. Tam żył, studiował, a następnie konspirował w Polskiej Organizacji Wojskowej. Późniejszy wojewoda wołyński i minister spraw wewnętrznych II RP tak wspominał 1917 r.: „Jeśli dane było mi przeżywać rzeczy nieprawdopodobne, to takim cudem było to, co zobaczyłem w Kijowie. Miałem jeszcze w oczach Jugo-Zapadnyj kraj imperium, bierność ukraińskiej wsi i rusyfikującą się bez reszty ukraińską inteligencję. Po powrocie znalazłem się w ukraińskim Kijowie, stolicy państwa ukraińskiego z własnym ukraińskim rządem, parlamentem, ukraińskim aparatem administracyjnym".

Józewski tłumaczy fenomen: „Ukraina stała się samą przez się. (...) Chodzi mi o »samostawanie« ukraińskiego świata, dźwigającego się o własnych siłach, a nie tylko w oparciu o warunki zewnętrzne. (...) Wtedy jasne się staje, że w pewnych okolicznościach rzeczywistość narodowa, wydawałoby się dotąd doszczętnie przytłumiona i »bezbronna«, może wybuchnąć wolnością i niepodległością. (...) Ukraiński byt powstawał jak Feniks z popiołów, aż chce się zakrzyknąć »Sława Ukrainie!«".

Oczywiście to, co świadek epoki ubrał w patos i emocje, miało konkretny wymiar. W 1917 r., po abdykacji Mikołaja II, na Ukrainie powstaje narodowa władza. Pod nazwą Centralnej Rady chciała porozumienia z demokratyczną Rosją o federacji. Dopiero po bolszewickim puczu, który w 1918 r. zniszczył rosyjski parlamentaryzm, Rada wydała uniwersał ogłaszający niepodległość Ukraińskiej Republiki Ludowej.

W tym czasie Petlura zarzucał władzom, że tracą czas. Sam był generalnym sekretarzem Rady ds. Wojskowych (ministrem obrony). Ostrzegał, że socjaldemokraci zwlekają z budową ukraińskiej armii, jedynej siły zdolnej obronić niepodległość. Miał ogromne pretensje do Winniczenki, którego oskarżał o naiwny pacyfizm. Było to proroctwo. Najpierw bolszewicy podjęli próbę przejęcia władzy w Kijowie, organizując „robotnicze powstanie" (styczeń 1918 r.). Petlura spiesznie powołał Hajdamacki Kosz pospolitego ruszenia i osobiście stłumił bolszewicki zamach. Niestety, po niepowodzeniu puczu oddziały bolszewickiej czerwonej gwardii dokonały otwartej agresji na URL.

Tymczasem Petlura został odsunięty od dowodzenia wojskiem. Ogromny błąd Winniczenki. „Ataman stanął na czele ukraińskiego wojska, zjednoczył się z nim duchowo, oddając tworzeniu armii wszystkie siły i całą miłość. Bronił Kijowa na pierwszej linii z karabinem w ręku i jako surowy sędzia na politycznej trybunie" – tak postawę Petlury wspominał Prokopowicz.

Po dymisji Petlury przez niezdecydowaną Radę bolszewicy zdobyli Charków i podeszli pod Kijów, który wkrótce wpadł im w ręce. Ukraina nie miała wyjścia i o zbrojną pomoc musiała prosić kajzerowskie Niemcy i Austro-Węgry.

Dla Petlury nastały ciężkie czasy – trafił do więzienia. Jak? Na mocy układu z Radą do Kijowa wkroczyła niemiecka armia, faktycznie okupując całą Ukrainę. Konfiskowała żywność, zboże, bydło i trzodę. Wszystko trafiało do Niemiec wygłodzonych blokadą morską ententy. Petlura głośno protestował, narażając się okupantom. Co więcej, Niemcy rozwiązali Centralną Radę, a na czele państwa postawili byłego generała carskiej armii. Pawło Skoropadski mianował się operetkowym hetmanem i zderzył z buntem grabionej wsi. Na chaosie zyskali tylko bolszewicy, ponieważ nastroje społeczne uległy radykalizacji.

Aby ratować sytuację, po wyjściu z więzienia Petlura podał rękę Winniczence. Wykorzystując kapitulację Niemiec w I wojnie światowej, obaj utworzyli nowy organ władzy. Dyrektoriat ogłosił przejęcie kontroli nad Ukrainą. Było to możliwe dzięki odwrotowi kajzerowskiej armii. W grudniu 1918 r. uciekł Skoropadski – pozbawiony siły cesarskich bagnetów. Do Kijowa wkroczyli Strzelcy Siczowi. Byli to żołnierze armii zorganizowanej i dowodzonej przez Petlurę. Niestety, zamiast laurów wieńcowych zwycięzcy dla Petlury i niepodległej Ukrainy był to dopiero początek problemów.

Pomoc czy dyktat Warszawy?

7 grudnia 1919 r. na warszawskim dworcu kolejowym zebrała się niewielka grupka oczekujących. Rozmawiali po ukraińsku, gdy na peron wtoczył się pociąg z Równego. „Z wagonu wysiadł wyczerpany, ledwie stojący na nogach mężczyzna. W ponurym nastroju, ubrany w mundur pobrudzony błotem. Nie lepiej wyglądali jego towarzysze w połatanych butach i przetartych szynelach" – rekonstruuje wydarzenie historyk z Odessy Wiktor Sawczenko.

Grupa oczekujących składała się z pracowników misji dyplomatycznej URL akredytowanej w Warszawie, na czele z posłem Andrijem Liwyckim. Wysiadającym był Symon Petlura, który dotarł do Warszawy z kilkoma dowódcami. Grobowy nastrój wynikał z tak opłakanej sytuacji, że uzasadniała pytanie, czy niepodległa Ukraina jeszcze istnieje?

Po pierwsze, w marcu 1918 r. Centralna Rada została sygnatariuszem odrębnego traktatu brzeskiego z państwami centralnymi. Dlatego zwycięska ententa, a głównie Francja, Wielka Brytania i USA, nie uznała niepodległości Ukrainy, uważając Kijów za sojusznika Berlina i Wiednia. Po drugie, URL nie była jedynym państwem ukraińskim. W obliczu kapitulacji Austro-Węgier 1 listopada 1918 r. odrębną niepodległość ogłosiła Zachodnioukraińska Republika Ludowa ze stolicą we Lwowie. W ten sposób Galicja znalazła się w stanie wojny polsko-ukraińskiej. Temperatura emocji była tak wielka, że ZURL wolała zawierać układy z bolszewikami lub białymi generałami Wranglem i Denikinem, którzy nie uznawali polskiej niepodległości. Warszawa nie uznawała również pretensji terytorialnych Kijowa. Na mocy traktatu brzeskiego URL rościła sobie prawa do Chełmszczyzny. Po trzecie, korzystając ze słabości Kijowa oraz ewakuacji kajzerowskiej armii, bolszewicy wznowili wojnę. Podobnie jak Niemcy musieli zdobyć ukraiński spichlerz z żywnością dla wygłodzonej Rosji. Na przełomie stycznia i lutego 1919 r. utworzyli w Kursku „ukraiński rząd robotniczo-chłopski". Ponownie zdobyli Charków oraz Czernichów, szykując się do zajęcia Kijowa. Po czwarte, Dyrektoriat, na czele z Winniczenką, ogłosił radykalny program społeczny. Zaplanował nacjonalizację przemysłu i konfiskatę wielkich majątków ziemskich na potrzeby reformy rolnej. Popularność rządu wśród ukraińskich, w tym polskich, elit gospodarczych spadała. W takiej sytuacji Petlura odsunął konkurenta, przejmując dyktatorską władzę. Odpowiedzią na ograniczenie reform był kolejny bunt ludności wiejskiej. Chłopi nie oglądali się na władzę, tylko sami dzielili majątki, dewastując przy tym i paląc dwory, cukrownie oraz gorzelnie. URL popadała w chaos wojny domowej.

Ukraina stała się placem manewrowym dla obcych armii. Tylko Kijów był zdobywany 14 razy i tyle razy zmieniała się władza. Ukrainę okupowali Francuzi (Odessa), Niemcy, bolszewicy, Polacy oraz biali generałowie rosyjskiej kontrrewolucji. Mówiąc słowami ukraińskiego pisarza Michaiła Bułhakowa: „Kijowa nie zdobywali chyba tylko Grecy, a i to przez nieporozumienie". Całe regiony nie podlegały kontroli Kijowa, wpadając w ręce anarchistycznych atamanów działających na podobieństwo Nestora Machno. Jak w takich warunkach budować sprawny aparat administracyjny zapewniający egzekucję prawa?

W 1919 r. najważniejsze było starcie bolszewików z białymi kontrrewolucjonistami, czyli wojna dwóch odmian tego samego imperializmu, który negatywnie odnosił się do ukraińskiej niepodległości. Obie strony zajęły praktycznie całą Ukrainę z wyjątkiem kilku powiatów Wołynia i Podola, do których ograniczyła się władza Dyrektoriatu. Sytuację oddawała ówczesna rymowanka: „W wagonie dyrektoria, a pod wagonem jej terytoria". Petlura dowodził bowiem wojną i kierował państwem z rządowego składu kolejowego.

Na takiej sytuacji chciała również skorzystać Polska, próbująca odbudować przedrozbiorowe granice. Według wspomnień Józewskiego 4 grudnia 1919 r. jeden z adiutantów marszałka Piłsudskiego przedarł się do Szepietówki, gdzie urzędowała rada ministrów URL i zaprosił Petlurę do Warszawy. Nie był to pierwszy kontakt oficjalny. Wcześniej Polska akredytowała ukraińską misję dyplomatyczną, udostępniając warszawską siedzibę w alei Róż 6. O wadze pracy i kontaktów świadczy datowany na październik 1919 r. poufny list Petlury do posła Andrija Liwyckiego. Nakazuje w nim rozpoczęcie pilnych negocjacji w celu uzyskania od Polski pomocy wojskowej. Chodziło m.in. o 20 tys. karabinów i 5 mln sztuk amunicji, umundurowanie i żywność dla armii Dyrektoriatu. List wyrażał także oczekiwanie: „Mamy prawo domagać się od Polski pomocy, która leży w sąsiedzkim interesie".

Petlura podzielił się także refleksją o ukraińskim błędzie, którym był brak wcześniejszego sojuszu z Polską. Wcześniej Piłsudski skierował do Petlury emisariuszy, w tym Józewskiego. Doradzali ukraińskiemu rządowi, zasiadając w nim w randze ministrów. Natomiast celem osobistych rozmów Piłsudski–Petlura miało być omówienie warunków oficjalnego sojuszu, Moskwa bowiem po pokonaniu białych armii przygotowywała ostateczną rozprawę z ukraińską niepodległością. Warszawa miała świadomość, że zajmuje następne miejsce wśród bolszewickich celów.

Biografie obu polityków są uderzająco podobne. Obaj byli socjalistami i rewolucjonistami, którzy wysiedli na „przystanku niepodległość", a mimo to negocjacje ciągnęły się aż do kwietnia 1920 r. Warunki polskie były dla Petlury trudne do przyjęcia. Chodziło o przebieg granicy obu państw na linii rzeki Zbrucz, co włączało do Polski obszerne terytoria URL z milionami mieszkańców. W zamian Piłsudski ofiarował Petlurze oficjalne uznanie państwa ukraińskiego, wyszkolenie i wyposażenie armii (docelowo sześciu dywizji) oraz wspólną walkę z bolszewikami w celu odzyskania utraconego przez Ukraińców terytorium naddnieprzańskiego ze stolicą w Kijowie. Mimo ogromnych wahań, nacisków polityków ukraińskich, a nawet własnej rady ministrów Petlura podpisał układ złożony z części politycznej i wojskowej. Według Józewskiego uznał, że wojna z bolszewikami jest wspólną sprawą, wobec czego „patriotyzm ukraiński i polski są tożsame". Ze względu na nadzwyczajne okoliczności przyznał sobie prawo „przemawiania w imieniu walczącej Ukrainy". Poza wszystkim na Petlurze wielkie wrażenie zrobiła osobowość Piłsudskiego, o którym mówił „Pan Komendant". „Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie Piłsudski, nie doszłoby do polsko-ukraińskiej jedności. Nie doszłoby do niej także gdyby nie Petlura". Takiego zdania był poseł Andrij Liwycki oraz grupa dyplomatów z obu stron, którzy mieli świadomość, że bez sojuszu nie jest możliwa niepodległość żadnego z państw.

Spuścizna

Dalszy ciąg znamy z historii. Błyskotliwa ofensywa polsko-ukraińska, która doprowadziła do wyzwolenia Kijowa, zakończyła się najpierw klęską, a potem rozpaczliwym nieco „cudem nad Wisłą". Wyjściem z patowej sytuacji dla wyczerpanych stron konfliktu okazał się pokój ryski zawarty pomiędzy Warszawą a Moskwą w marcu 1921 r. Polska i sowiecka Rosja podzieliły między siebie terytorium ukraińskie, zatem Ludowa Republika przestała istnieć. Resztki armii ukraińskiej i sam Petlura zostali internowani. Gdy Piłsudski stanął przed Strzelcami Siczowymi w jednym z obozów, mógł jedynie powiedzieć: „Ja was przepraszam panowie, bardzo przepraszam, to nie tak miało być".

Kto zawiódł? Czy Polska, która narzuciła Ukraińcom dyktat silniejszego, co odepchnęło od Petlury własnych rodaków, na których zryw tak liczył podczas wyprawy kijowskiej 1920 r.? Czy może Piłsudski przeliczył się z polską siłą militarną? A może na niepowodzeniu zaciążyły historyczne animozje? Nie tylko ukraińsko-polskie, ale także litewskie, łotewskie, estońskie i białoruskie. Przecież Piłsudski i Petlura zgadzali się co do potrzeby antybolszewickiego cordon sanitaire. Jego rolę pełniłaby konfederacja narodów Międzymorza z Polską w roli głównej.

Tak czy inaczej po pokoju ryskim Petlura został wodzem bez armii i państwa. Zamieszkał początkowo w Tarnowie, gdzie mieściła się kwatera główna ukraińskiej diaspory. Niestety, Moskwa zażądała, aby pozbawić Petlurę prawa azylu, miał bowiem łamać postanowienia traktatu pokojowego. Z pomocą polskich ukrainofilów ataman został ukryty w warszawskim pałacu Raczyńskich, a następnie u przyjaciół Józewskiego na Mokotowie. Przybrał dla bezpieczeństwa nazwisko kuzyna pana domu, po czym na pewien czas udał się do majątku ziemskiego pod Grójcem. Chodziło tyleż o niedrażnienie Moskwy, co ochronę atamana przed bolszewickimi terrorystami. W 1923 r. zamieszkał w siedzibie misji dyplomatycznej w alei Róż, skąd wyjechał przez Wiedeń do Paryża.

Jak więc oceniać dokonania i sylwetkę Petlury? Z pewnością niepowodzenie jego misji usprawiedliwiają dwie okoliczności. Sytuacja, w jakiej znalazło się państwo ukraińskie, była nieporównywalnie trudniejsza od warunków odrodzenia Polski. Petlurowskie idee silnej Ukrainy nie spotkały się ze zrozumieniem elit politycznych i ludności. Jak skonstatował Józewski: „Petlurze zabrakło poparcia społeczeństwa zjednoczonego wokół zarysowanych przez niego celów". Tego „nieuchwytnego czegoś", które najpierw stworzyło, a potem pogrzebało pierwszą niepodległość Ukrainy. Natomiast na emigracji Petlura stał się niepodważalnym autorytetem, czym przysłużył się Ukrainie powstającej z gruzów sowieckiego imperium. Czy to w Warszawie, czy w Paryżu do Petlury pielgrzymowali Ukraińcy z każdego zakątka świata. Dlatego był groźny dla Sowietów i musiał zginąć. Nawet po śmierci zrobił im nieprzyjemną niespodziankę. Po pogrzebie atamana ukraińskie organizacje emigracyjne zdołały się zjednoczyć. Agenci OGPU donosili ze złością, że „duch Petlury ożył", stając się mitem założycielskim ukraińskiego programu niepodległościowego.

Podobnie jak w 1920 r. także dziś Moskwa nieprzyjaźnie obserwuje polsko-ukraiński dialog. W kontekście historycznym nazywa Symona Petlurę „kluczem do Międzymorza XXI w.".

31 grudnia 1923 r. do pociągu pospiesznego relacji Warszawa–Wiedeń wsiadł ukraiński attaché prasowy Stepan Mogiła. Pod takim nazwiskiem ukrywał się Symon Petlura. Zwlekać z wyjazdem było niebezpiecznie. W warszawskiej siedzibie ukraińskiej misji dyplomatycznej przy alei Róż 6 zdemaskowano sowieckiego szpiega.

Człowiek, który całe życie i wszystkie siły poświęcił walce o ukraińską niepodległość, musiał uciekać z Warszawy przed sowiecką zemstą. Dotarł wprawdzie do Francji, ale tylko po to, aby spojrzeć tragicznemu losowi prosto w oczy. 25 maja 1926 r. Symon Petlura zginął w Paryżu z rąk zamachowca. Mordercą okazał się Szolem Szwarcbard – wiele poszlak wskazuje, że był agentem sowieckiego OGPU.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Stanisław Ulam. Ojciec chrzestny bomby termojądrowej, który pracował z Oppenheimerem
Historia
Nie tylko Barents. Słynni holenderscy żeglarze i ich odkrycia
Historia
Jezus – największa zagadka Biblii
Historia
„A więc Bóg nie istnieje”. Dlaczego Kazimierz Łyszczyński został skazany na śmierć
Historia
Tadeusz Sendzimir: polski Edison metalurgii