Tajemnica śmierci Mussoliniego

Przywódca faszystowskich Włoch został zabity, aby nie mógł stanąć przed sądem i podzielić się ze światem swoją wiedzą o kulisach wojny. Churchill za wszelką cenę chciał odzyskać listy, które przez kilkanaście lat pisał do włoskiego dyktatora.

Aktualizacja: 26.04.2021 06:23 Publikacja: 24.04.2021 00:01

Benito Mussolini (1883–1945), premier Królestwa Włoch (1922–1943), dyktator Włoskiej Republiki Socja

Benito Mussolini (1883–1945), premier Królestwa Włoch (1922–1943), dyktator Włoskiej Republiki Socjalnej (1943–1945)

Foto: AFP

Zaświadczam niniejszym, że ja i tylko ja biorę na siebie polityczną, moralną oraz dziejową odpowiedzialność za wszystko, co się wydarzyło. Jeśli faszyzm był organizacją przestępczą, to odpowiedzialność spoczywa na mnie – mówił w 1944 r. Benito Mussolini. Dyktator zdawał sobie sprawę z tego, że wojna skończy się totalną klęską państw Osi oraz osądzeniem ich przywódców. Umowa o kapitulacji Włoch z września 1943 r. wyraźnie przewidywała, że Duce zostanie zachowany przy życiu i wydany wojskom amerykańskim gen. Marka Clarka na potrzeby procesu. – Już widzę przed oczyma proces, który urządzą dla mnie w Madison Square Garden, z ludźmi spoglądającymi na mnie z trybun niczym na bestię w klatce. Ale nie, lepiej będzie zginąć z uniesionym orężem. Tylko taki koniec będzie godny mojego istnienia – żartował sobie Mussolini w marcu 1945 r.

Kilka tygodni później, 28 kwietnia 1945 r., zwłoki twórcy faszyzmu leżały pod stacją benzynową na Piazzale Loreto w centrum Mediolanu. Wściekły motłoch długo bił je, kopał, deptał i opluwał. Być może ci sami ludzie jeszcze cztery dni wcześniej entuzjastycznie oklaskiwali Mussoliniego. W ostatnich dniach wojny zebrali się jednak na odwagę, by pokazać, że są antyfaszystami. Zwłoki Duce następnie powieszono głową w dół z daszku stacji benzynowej. Obok niego wisiało dwóch niezidentyfikowanych faszystów, a także sekretarz Republikańskiej Partii Faszystowskiej Alessandro Pavolini i Nicola Bombacci, twórca polityki społecznej Republiki Salo i zarazem... założyciel Komunistycznej Partii Włoch (przed rozstrzelaniem krzyknął: „Niech żyje socjalizm!"). Powieszono tam również zwłoki Claretty Petacci, długoletniej kochanki Mussoliniego. Jeden z obecnych w tłumie księży zlitował się nad nią i spiął jej agrafkami krawędzie spódnicy – wcześniej zauważył, że Claretta nie miała na sobie bielizny. Na Piazzale Loreto tego dnia przywieziono również Achille Starace, faszystowskiego prominenta z lat 30., który jednak od 1939 r. pozostawał poza polityką i był w niełasce u Duce. „Dzielni antyfaszystowscy partyzanci" zgarnęli go rano z ulicy, gdzie jak co dzień oddawał się joggingowi. Gdy Starace zobaczył zwłoki Mussoliniego, oddał im hołd i wezwał partyzantów, by skończyli ten żenujący spektakl i go zastrzelili. Rozległy się strzały, a Starace dołączył do swojego dawnego wodza.

Hitler i Mussolini podczas przejazdu ulicami Monachium, 28 września 1938 r.

Hitler i Mussolini podczas przejazdu ulicami Monachium, 28 września 1938 r.

AFP

Zdjęcia z Piazzale Loreto szybko obiegły świat. Brytyjski premier Winston Churchill na wieść o śmierci Mussoliniego zareagował okrzykiem: „Ha! Nie żyje ta krwawa bestia!". Stalin i Pius XII byli bardziej powściągliwi – niezależnie od siebie przyznali, że Mussolini był człowiekiem wielkiego formatu i że jego egzekucja to smutny epizod.

Od uwielbienia po lincz

– Gdybym był Włochem, nosiłbym czarną koszulę. W pełni popieram faszyzm we Włoszech – mówił w latach 20. Winston Churchill. Nazywał wówczas Mussoliniego „rzymskim geniuszem". Nie był jedynym, który wyrażał uwielbienie dla włoskiego dyktatora. Do fanów Duce należały tak wielkie umysły, jak Thomas Edison czy Mahatma Gandhi. Mussolini przez pierwsze 15 lat rządów cieszył się autentycznym uwielbieniem Włochów. Rodacy cenili go za jego politykę gospodarczą, programy socjalne, budowę nowoczesnych osiedli i autostrad, eliminację mafii, zakończenie konfliktu ze Stolicą Apostolską, uporządkowanie Forum Romanum i podbój Etiopii. To poparcie zaczęło maleć wraz z zaangażowaniem Włoch w hiszpańską wojnę domową, ustawami rasistowskimi i zacieśnianiem sojuszu z Hitlerem, a po klęskach wojennych z lat 1940–1943 załamało się.

Clara Petacci (ur. 28 lutego 1912 r., zm. 28 kwietnia 1945 r.), kochanka Mussoliniego

Clara Petacci (ur. 28 lutego 1912 r., zm. 28 kwietnia 1945 r.), kochanka Mussoliniego

AFP

W końcu Mussoliniego obalili sami faszyści zasiadający w Wielkiej Radzie Faszystowskiej, którzy z poparciem grupy generałów, króla i Watykanu postanowili zmienić stronę w wojnie. Duce się przed tym nie bronił, choć przecież wystarczyłoby, aby wezwał ochronę i kazał aresztować buntowników z Wielkiej Rady Faszystowskiej. Prawdopodobnie postanowił już odejść z polityki. Polityka nie chciała jednak o nim zapomnieć. Został aresztowany przez władze (wciąż faszystowskich!) Włoch i zamknięty w areszcie domowym w górskim schronisku w Gran Sasso. W normalnych warunkach mógłby tam spokojnie doczekać do powojennego procesu, ale niestety 12 września 1943 r. niemieccy spadochroniarze odbili go stamtąd w brawurowej, a jednocześnie tragikomicznej akcji. Hitler uczynił Duce przywódcą marionetkowej Włoskiej Republiki Socjalnej, zwanej Republiką Salo (od mieściny Salo będącej siedzibą jej rządu). Mussolini miał tam już niewiele do gadania – o wszystkim decydowali Niemcy prowadzący brutalny terror na ziemiach swojego „sojusznika". De facto doszło tam do wojny domowej – jednostki partyzanckie, często złożone z włoskich żołnierzy, którzy w 1943 r. uciekli przed niemiecką niewolą, walczyły przeciwko włoskim jednostkom wciąż wiernym Duce. Eksfaszyści zwarli się w śmiertelnym boju z faszystami.

23 kwietnia 1945 r. marszałek Rodolfo Graziani poinformował Mussoliniego, że Niemcy prowadzą tajne negocjacje z Amerykanami w sprawie kapitulacji na froncie włoskim. Duce zdecydował wówczas o wyruszeniu do Szwajcarii. Zarówno niemieccy dowódcy, jak i jego współpracownicy stanowczo mu to odradzali, wskazując, że w górach roi się od partyzantów. Proponowali Mussoliniemu skorzystanie z alternatywnych dróg ucieczki. Wodnosamolot Cant lub powietrzny ambulans Piaggio mogłyby go zabrać do Hiszpanii, a maszyna dalekiego zasięgu Savoia-Marchetti SM.82 Marsupiale nawet do Ameryki Południowej. Z jakiegoś tajemniczego powodu Hermann Göring zaoferował Claretcie Petacci junkersa Ju-52 z chorwackimi oznaczeniami, który zabrałby ją do Barcelony. Vittorio, syn Mussoliniego, zaproponował ojcu kryjówkę w jednym z mediolańskich mieszkań do czasu wkroczenia do miasta wojsk amerykańskich. Duce z jakiegoś powodu chciał jednak dostać się za wszelką cenę do Szwajcarii. – Jeśli ruszę naprzód, podążajcie za mną. Jeśli wycofam się, zabijcie mnie. Jeśli oni mnie zabiją, pomścijcie mnie – mówił.

25 kwietnia 1945 r. w Mediolanie za pośrednictwem arcybiskupa Alfreda Schustera prowadził negocjacje z przywódcami podziemia na temat zawieszenia broni. Choć przebiegały one obiecująco, nagle je przerwał i wyruszył na północ w konwoju żołnierzy SS (kolumna dwa dni później liczyła 177 Niemców i 174 Włochów). 25 kwietnia wieczorem dotarła do miejscowości Como, gdzie opuścił ją marszałek Graziani (dołączył do swoich wojsk, by negocjować z aliantami). Następnego dnia do konwoju dołączyła Claretta z bratem, choć Mussolini jej to odradzał. Kolumna połączyła się z oddziałem niemieckiej obrony przeciwlotniczej dysponującym kilkoma samochodami pancernymi.

27 kwietnia rano konwój zatrzymał się w miejscowości Musso, na północnym brzegu jeziora Como. Powstrzymała ich blokada zorganizowana przez partyzancką 52. Brygadę Garibaldiego, którą dowodził hrabia Bellini delle Stelle, były oficer faszystowskiej armii. Po kilku godzinach negocjacji partyzanci zgodzili się przepuścić Niemców, ale chcieli wziąć do niewoli Włochów. Doszło później do krótkiej włosko-włoskiej walki. Partyjny sekretarz Pavolini dzielnie się bronił i ciężko ranny rzucił się do jeziora. Mussolini został wcześniej przebrany w niemiecki płaszcz oraz hełm i zamknięty w samochodzie pancernym. W pobliżu kolejnej blokady, koło miejscowości Dongo, został rozpoznany przez partyzantów lub wydany im przez Niemców. Zamknięto go w areszcie w dawnych koszarach policji skarbowej, gdzie wieczorem dołączyła do niego Claretta. Przewieziono ich do wiejskiej posiadłości, gdzie spędzili noc. W południe 28 kwietnia na miejsce przybył „pułkownik Valerio", czyli Walter Audisio, wysłany tam przez Luigiego Longo, przywódcę mediolańskiego oddziału Komunistycznej Partii Włoch. Wraz ze swoim pomocnikiem Guido miał za zadanie zabić Mussoliniego, aby Duce nie trafił w ręce aliantów. 11 lat wcześniej Mussolini ułaskawił Waltera Audisio oskarżonego o terroryzm.

Ciała Benito Mussoliniego, Clary Petacci, Nicola Bombacciego i Alessandro Pavoliniego wywieszone na 

Ciała Benito Mussoliniego, Clary Petacci, Nicola Bombacciego i Alessandro Pavoliniego wywieszone na Piazzale Loreto w Mediolanie, 29 kwietnia 1945 r.

AFP

To, co się stało później, jest bardzo niejasne. Audisio przedstawił kilkanaście wersji tych zdarzeń. Według jednej z nich 28 kwietnia o 16.10 w miejscowości Giulino di Mezzegra miał postawić Mussoliniego i Petacci pod ścianą i rozstrzelać. W innej wersji wyrzucił ich z samochodu i zastrzelił przy drodze. W jeszcze innej Mussolini rozdarł koszulę i zażądał, by go zastrzelono. Ale pistolet maszynowy Beretta zaciął się, podobnie jak kolejny włoski pistolet. Audisio sięgnął więc po francuski pistolet maszynowy MAS, z którego posłał serię w Duce i jego wierną kochankę (po latach Audisio podaruje tę broń Narodowemu Muzeum Historycznemu w albańskiej Tiranie). Ponoć 22 lata wcześniej pewna zakonnica przepowiedziała Mussoliniemu, że nie zabije go żadna włoska broń...

Bruno Lonati, ówcześnie włoski partyzant, twierdził jednak po wielu latach od tych wydarzeń, że do egzekucji Mussoliniego i Petacci doszło pięć godzin wcześniej, w pobliżu domu nad jeziorem Como, w którym ich wcześniej przetrzymywano. Lonati pracował dla brytyjskiego SOE i działał w tandemie z „Kapitanem Johnem", czyli Robertem Maccarone, Brytyjczykiem o sycylijskich korzeniach. Strzelał Lonati, a „Kapitan John" zrobił mu zdjęcie nad zwłokami Duce. Egzekucja odbyła się na rozkaz Churchilla, któremu bardzo zależało na tym, by Mussolini nie stanął przed sądem i nie ujawnił faktów kompromitujących brytyjskiego premiera. Claretta zginęła, bo brała udział w tajnej dyplomacji Mussoliniego.

Tajemnicze listy

„W chwili obecnej uważam za niezmiernie ważne, by umieścić te dokumenty w bezpiecznym miejscu. (...) Po pierwsze listy wymieniane z Churchillem i porozumienia z nim" – pisał 9 stycznia 1945 r. Mussolini w liście do marszałka Grazianiego. W lutym mówił do Grazianiego, że to „korespondencja sporządzona przez głowy państw i zawierająca delikatne, wybuchowe dokumenty". W kwietniu twierdził, że „te dokumenty są warte więcej, niż gdybyśmy wygrali wojnę". Wcześniej rozkazał szefowi departamentu filmu Republiki Salo wykonanie fotokopii „określonych listów najwyższej wagi" i dopytywał się go, czy w swoim departamencie ma kogoś posługującego się biegle angielskim. W kwietniu 1945 r. Duce zlecił stolarzowi wykonanie trzech wodoszczelnych szaf na dokumenty. Jedną wysłał swojej żonie Rachele, a drugą do Szwajcarii. Jadąc w swoją ostatnią podróż, zabrał ze sobą cztery torby dokumentów. Wśród nich były teczki z napisem „Churchill". Partyzanci sfotografowali te papiery, a oryginały przekazali wywiadowi brytyjskiemu. Oficjalnie „nie było w nich nic ciekawego". Tak też twierdzą historycy, choć przecież w ujawnionej części tych papierów znajdował się list do Hitlera z 1943 r. z propozycją rozmów pokojowych ze Związkiem Sowieckim! Co więc było w dokumentach, których Brytyjczycy i komuniści nie ujawnili?

Sprawą listów z archiwów Mussoliniego zajmował się m.in. amerykański historyk Peter Tompkins, w czasie wojny funkcjonariusz wywiadu cywilnego OSS w Rzymie. Jest on przekonany, że Duce został zabity przez brytyjskie tajne służby, by nie wyszły na jaw listy kompromitujące Churchilla. Włoski historyk Fabiano Andriola dotarł do 30 osób, którym Mussolini pokazywał wspomniane listy od brytyjskiego premiera – wśród nich był m.in. marszałek Graziani. Rachele Mussolini potwierdziła istnienie tej korespondencji w rozmowie z Davidem Irvingiem. Z raportu Gestapo z września 1943 r. wynika, że Mussolini i Churchill wymieniali się wieloma listami również po wybuchu wojny.

Co było w tej korespondencji? Nic pewnego na ten temat nie wiadomo. Z przecieków wynika jednak, że Churchill starał się odciągnąć Mussoliniego od sojuszu z Hitlerem, obiecując mu część francuskich i jugosłowiańskich ziem, Grecję i Etiopię, a nawet Maltę i Gibraltar. Miał też prosić Duce o protekcję na wypadek zwycięstwa Niemiec. W posiadaniu Mussoliniego znajdował się też ponoć list od byłego brytyjskiego premiera Neville'a Chamberlaina, w którym rzekomo pisał on, że Wielka Brytania nigdy nie przystąpiłaby do wojny, gdyby nie nalegania Williama Bullitta, amerykańskiego ambasadora w Paryżu i Moskwie. Był tam też ponoć list od prezydenta Roosevelta, który pisał, że chce, by brytyjskie imperium kolonialne w Afryce zostało zastąpione przez „bardziej humanitarną włoską formę imperializmu".

Natomiast zupełnie nieprawdopodobnie brzmi relacja komandora Junio Valerio Borghese, dowódcy elitarnej włoskiej jednostki morskich dywersantów Decima Flottiglia MAS. Opowiedział on o spotkaniu w bazie tej jednostki w Montorfano, w pobliżu miasta Bergamo, do którego doszło 16 listopada 1944 r. Mieli się tam spotkać przedstawiciele rządu i sił zbrojnych Włoskiej Republiki Socjalnej, generał SS Karl Wolff, niemiecki ambasador Rudolf Rahn, a także przedstawiciele USA i Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy przedstawili propozycję od Churchilla i marszałka Montgomery'ego: rozejm na froncie zachodnim i włoskim, oficjalne uznanie Włoskiej Republiki Socjalnej przez USA i Wielką Brytanię, transport włoskich dywizji na front wschodni i wykorzystanie amerykańskiej 5. Armii i brytyjskiej 8. Armii (czyli też polskiego II Korpusu) w walce przeciwko... Sowietom. Niemcy i Włosi odpowiedzieli entuzjastycznie na tę propozycję, ale zawetowali ją Amerykanie. Borghese – do końca życia zdeklarowany faszysta – mógł konfabulować. Ale jego relację potwierdza też Pietro Carrodori, ordynans Mussoliniego, a także kilku innych świadków. Wierzy w jej autentyczność Peter Tompkins – wówczas funkcjonariusz OSS we Włoszech.

na miejsce zbrodni

Churchill po przegranych wyborach rzekomo popadł w depresję. I poleciał do Włoch leczyć starganą psychikę... za pomocą malowania pejzaży nad jeziorem Como. Tak się jednak złożyło, że podczas tego „urlopu", we wrześniu 1945 r., odwiedził wszystkie miejsca związane z ostatnimi dniami Mussoliniego. Spotkał się m.in. z dyrektorem banku w miasteczku Da Maso, w którym partyzanci zdeponowali dokumenty skonfiskowane Mussoliniemu. Zatrzymał się w willi należącej wcześniej do Guido Donegana, przemysłowca będącego przyjacielem Duce. Wówczas ta willa była siedzibą placówki brytyjskiego wywiadu. Donegan trafił na przesłuchanie przed oblicze Churchilla, który wypytywał go o jakieś „zaginione listy". W okolicy ginęli w dziwnych okolicznościach ludzie mogący mieć wiedzę o tej korespondencji.

Nie wszyscy jednak zginęli. W kwietniu 1945 r. Duce przekazał jeden z zestawów kopii listów Tomasso Davidowi, szefowi wywiadu Włoskiej Republiki Socjalnej. W 1951 r. David trafił do więzienia. Wówczas zaproponował premierowi Alcide De Gasperiemu, że przekaże dokumenty Mussoliniego w zamian za wcześniejsze zwolnienie. Dwa lata później Churchill spotkał się w Nowym Jorku z burmistrzem tego miasta Vincentem Impellitterim, który był przyjacielem De Gasperiego. W jakiś czas później David został wypuszczony z więzienia, oczyszczony z zarzutów i... odznaczony Złotym Medalem Republiki – najwyższym włoskim odznaczeniem wojskowym. Dostał też wysoką dożywotnią rentę. Być może za milczenie.

Zaświadczam niniejszym, że ja i tylko ja biorę na siebie polityczną, moralną oraz dziejową odpowiedzialność za wszystko, co się wydarzyło. Jeśli faszyzm był organizacją przestępczą, to odpowiedzialność spoczywa na mnie – mówił w 1944 r. Benito Mussolini. Dyktator zdawał sobie sprawę z tego, że wojna skończy się totalną klęską państw Osi oraz osądzeniem ich przywódców. Umowa o kapitulacji Włoch z września 1943 r. wyraźnie przewidywała, że Duce zostanie zachowany przy życiu i wydany wojskom amerykańskim gen. Marka Clarka na potrzeby procesu. – Już widzę przed oczyma proces, który urządzą dla mnie w Madison Square Garden, z ludźmi spoglądającymi na mnie z trybun niczym na bestię w klatce. Ale nie, lepiej będzie zginąć z uniesionym orężem. Tylko taki koniec będzie godny mojego istnienia – żartował sobie Mussolini w marcu 1945 r.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie