Tuż po rewolcie z grudnia 1970 r. mieszkańcy Trójmiasta byli znacznie bardziej podzieleni, niż nam się to dziś wydaje. Ślad tamtych podziałów został w dziesiątkach listów, jakie przysłali po tragedii do redakcji „Głosu Wybrzeża". To cenne źródło historyczne wciąż czeka na naukowe opracowanie.
Obraz wydarzeń
28 grudnia, a więc dopiero dwa tygodnie po rozpoczęciu rebelii w Gdańsku, „Głos" opublikował artykuł „Obraz wydarzeń". Anonimowy tekst w największej wtedy gazecie ukazującej się w Trójmieście chronologicznie opisuje wydarzenia. Autor (lub autorzy) z pewnością korzystał nie tylko z relacji świadków, ale również raportów milicyjnych.
Artykuł – jednostronny i rażący brakiem rzetelności – wywołał gorące dyskusje wśród czytelników. 13 stycznia 1971 r. redakcja ogłosiła, że będzie „odpowiadać na wszystkie pytania dotyczące grudniowych wydarzeń w Gdańsku, Gdyni i Elblągu, jakie już wpłynęły bądź jeszcze wpłyną". Tym samym rozpoczęła cykl „Czy prawdą jest, że...".
Nie jestem chuliganem
IPN przechowuje 152 listy i kartki pocztowe nadesłane wówczas do gazety. Na esbeckiej teczce widnieją napisy: „Materiały zastrzeżone" i „Bez pisemnej zgody szefa WUSW nie udostępniać".
– Są sygnały, że rubryka nie jest przyjmowana z należytą dozą wiary w prawdziwość publikowanych w niej odpowiedzi – mówił w styczniu 1971 r. ppłk Stanisław Stawowski, pierwszy zastępca komendanta miejskiego MO ds. SB.