W felietonie nr 45 zatytułowanym „Test Turinga” („Rzecz o Historii”, 21 kwietnia 2023 r.) opisałem dzieło Alana Turinga, który już w 1950 r. w artykule „Computing Machinery and Intelligence” (Maszyny obliczeniowe i inteligencja) zaproponował pojęcie sztucznej inteligencji. Potem ten termin rozwinęli i wzmocnili uczestnicy konferencji w Dartmouth (1956 r.), wykazując, że odpowiednio oprogramowane maszyny mogą wykonywać działania analogiczne do ludzkiego myślenia. Opisałem to w felietonie nr 46 („Rzecz o Historii”, 12 maja 2023 r.). Dziś chcę państwu opowiedzieć, jakie argumenty wysuwali (i wysuwają nadal) przeciwnicy sztucznej inteligencji – i jak im można odpowiedzieć.
Polemika Turinga
Pierwszą grupę zarzutów Turing przewidział już w swoim pionierskim artykule, odpierając je za pomocą logicznej argumentacji. Przytoczę tu (w skrócie) owe zarzuty i argumenty Turinga.
Obiekcja natury teologicznej (The Theological Objection): Myślenie jest funkcją ludzkiej nieśmiertelnej duszy. Bóg ofiarował duszę każdemu mężczyźnie i każdej kobiecie, ale nie obdarzył nią zwierząt ani maszyn. Dlatego też ani zwierzę, ani maszyna nie może myśleć.
Turing nie zgadza się z żadną częścią tego rozumowania, ale podejmuje próbę odpowiedzi w podobnym stylu: tak skonstruowany argument godzi we wszechmoc Bożą. Moglibyśmy sobie przecież wyobrazić, że Bóg decyduje się obdarować duszą słonia, a nawet... maszynę.
Argument „głów w piasku” (The Heads in the Sand Objection): Konsekwencje myślenia maszyn będą zbyt nieprzewidywalne, miejmy więc nadzieję, że nie będą one tego robiły.