To telegram o śmierci mojego brata – 66-letni Wiesław Godlewski ostrożnie wyjmuje z plastikowej koszulki świstek cienkiego, pożółkłego papieru z wystukanymi na maszynie do pisania zaledwie pięcioma słowami: „Zbyszek nie żyje – Podowski Kazimierz”. – Kazik, przyjaciel brata, nadał go w Gdyni pięćdziesiąt lat temu, rankiem 18 grudnia 1970 r.
Eugeniusz i Izabela Godlewscy, rodzice Zbyszka, 18-letniego sztauera z gdyńskiego portu, treść telegramu poznali kilka godzin później, bo w domu nie było telefonu, a w Elblągu, gdzie mieszkali, trwały walki uliczne, miasto obstawiały wojsko i milicja, nie sposób było dotrzeć z awizo na pocztę. Nie wiedzieli, że poprzedniego dnia gdyński fotografik Edmund Pepliński z okna swojego mieszkania przy ul. Świętojańskiej wykonał zdjęcie ich syna. Fotografia przedstawia czoło pochodu – młodzi mężczyźni niosą zakrwawione polskie flagi, a sześciu z nich dźwiga drzwi, na których niosą zwłoki zastrzelonego chłopaka. To Zbyszek Godlewski. Minie dekada, nim fotografia ujrzy światło dzienne i stanie się symbolem robotniczego buntu w grudniu 1970 r.
W tamtych dniach, od 15 do 18 grudnia, wiadomość o śmierci synów, mężów, ojców, braci, dotarła do dziesiątek kolejnych rodzin. 45 zabitych w Gdyni, Gdańsku, Szczecinie i Elblągu, 1165 rannych – wskutek postrzałów, pobicia na ulicy, skatowanych na komisariatach. To oficjalne dane. Takie było pokłosie jednej decyzji władz PRL – ogłoszonej w sobotę 12 grudnia drastycznej podwyżki cen żywności.
Arogancja władz PRL
U progu zimy 1970 r. sytuacja ekonomiczna najuboższych Polaków, w pierwszym rzędzie robotników, była dramatyczna. Odczytany w telewizji komunikat o podwyżkach brzmiał jak kpina, gdyż spiker najpierw poinformował o... obniżkach cen. Taniały więc telewizory, lodówki, odkurzacze czy maszyny do szycia. Drożało za to jedzenie – kiełbasa zwyczajna z 44 do 52 zł, pasztetowa z 33 do 40. Średnio ceny mięsa i wędlin rosły o 17,6 proc., mąki – o ponad 16, dżemów – o 36, do tego o 19 proc. w górę szły ceny koksu. Lista ciągnęła się bez końca.
1971 r.: rodzina przy grobie Józefa Pawłowskiego, pracownika Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, który zginął 17 grudnia 1970 r.