W poprzednim odcinku tego cyklu opisywałem, jak doszło do stworzenia pierwszych programów zarządzających pracą całego komputera, mogących uruchamiać i zatrzymywać inne programy, odbierających i wykonujących polecenia użytkowników – czyli tzw. systemów operacyjnych. Dzisiaj opowiem o ich dalszej ewolucji.
Pokolenie olbrzymów
W felietonie zatytułowanym „Historia systemów operacyjnych” („Rzecz o Historii”, 27 maja 2022 r.) doprowadziłem ową historię do momentu, kiedy firma IBM wprowadziła na rynek system OS/360 (i jego ograniczoną wersję DOS/360), wyznaczając po raz kolejny pewien standard, do którego inni starali się dostosować. IBM był zdecydowanym liderem na tym rynku, ale pojawili się także inni twórcy systemów operacyjnych dla dużych komputerów (klasy mainframe, którą zdefiniowałem we wcześniejszych felietonach). Z przyjemnością wspomnę tu opracowany w latach 60. XX wieku w firmie CDC (Control Data Corporation) system SCOPE (Supervisory Control of Program Execution), z którego korzystałem, pracując na zainstalowanym w Krakowie komputerze CDC Cyber 72. Ten jeden komputer był tak potężny, że umieszczony w centrum obliczeniowym Cyfronet zaspokajał ówczesne potrzeby obliczeniowe wszystkich szkół wyższych Krakowa i wszystkich zlokalizowanych w tym mieście instytutów naukowych (a było ich dużo). System SCOPE, który wtedy dobrze poznałem, był naprawdę mądrym i wygodnym w użytkowaniu programem. Gdy później (w latach 80., po wmuszeniu nam komputera Riad naśladującego IBM/360) korzystałem z systemu OS/360 – naprawdę wydawał mi się on znacznie prymitywniejszy i gorszy. Ale to tylko mój subiektywny osąd prostego użytkownika – być może zdania ekspertów są na ten temat inne.
Pozostawiając na uboczu dyskusję o tym, który system był lepszy, a który gorszy, trzeba stwierdzić, że oba systemy były ogromne i obsługiwały ogromne maszyny, zdolne równocześnie wykonywać obliczenia dla wielu użytkowników. Do tej grupy gigantów dołączył w 1967 r. system TOPS-10 (Total Operating System-10) firmy DEC (Digital Equipment Corporation). TOPS był przeznaczony dla wielkich komputerów PDP-10 produkowanych od 1966 r. i znajdujących na trudnym rynku komputerów mainframe licznych chętnych nabywców (sprzedano 1500 egzemplarzy). Warto może wspomnieć, że gdy tworzono zalążki dzisiejszego internetu w postaci sieci ARPANET (głównie do zastosowań wojskowych), to system TOPS-10 był wykorzystywany do obsługi pierwszych komputerów wchodzących w skład tej supersieci.
Nieoczekiwane pojawienie się nowej gwiazdy
Rywalizację systemów operacyjnych dla bardzo wielkich komputerów przerwał dość nieoczekiwanie jeden z uczestników tej gry – wspomniana wyżej firma DEC. Pomimo sukcesów na rynku komputerów klasy mainframe założyciel i dyrektor firmy DEC Ken Olsen jako pierwszy wyczuł, że przyszła pora na coś absolutnie nowego – i w 1970 r. wypuścił na rynek rewelacyjny minikomputer PDP-11. Nie była to taka wielka niespodzianka, bo już w 1963 r. firma DEC zaczęła sprzedawać minikomputer DEC-5 (sprzedano 1000 sztuk) i minikomputer PDP-8, którego sprzedano 60 tys. sztuk. Ale to, co nastąpiło po wypuszczeniu PDP-11, nie da się porównać z niczym, co miało miejsce wcześniej. Ten minikomputer miał znakomite właściwości: był łatwy w programowaniu, nadawał się do sterowania procesów przemysłowych, a ponadto tak go zaprojektowano, że mogli go produkować nisko kwalifikowani robotnicy, dzięki czemu był stosunkowo tani. Sprzedano łącznie 600 tys. tych maszyn, co w tamtych czasach (lata 70. XX wieku) było liczbą zawrotną.
Dlaczego wspominam o tym minikomputerze w rozdziale poświęconym ewolucji systemów operacyjnych? Bo właśnie ten komputer spowodował całkowity przewrót w dziedzinie tych systemów. Ale opowiedzmy o tym po kolei.