Krzysztof Kowalski: Co i jak połykał Żuraw

Żuraw nad Motławą to symbol Gdańska. W 1367 r. jeszcze drewniany, po pożarze  roku 1442 murowany, był największym dźwigiem portowym w średniowiecznej Europie. Służył do załadunku statków i stawiania na nich masztów. Podnosił dwie tony na wysokość 27 metrów, cztery tony na 11 metrów. Mechanizm dźwigowy tworzyły dwie pary drewnianych kół – każda para tworzyła bęben poruszany siła nóg czterech żurawników.

Publikacja: 07.04.2022 16:32

Krzysztof Kowalski: Co i jak połykał Żuraw

Foto: AdobeStock

W 1945 r. Armia Czerwona w akcie bezinteresownego bestialstwa, dając przykład matołectwa, podpaliła ten fenomenalny zabytek (nie było to jej potrzebne do niczego, a już najmniej do zwycięstwa). Odbudowano go, wzorując się na obrazie z 1601 r. gdańskiego malarza Antona Möllera.

A teraz nadeszła pora na gruntowną renowację obiektu. Jego gospodarzem jest Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku. Dyrekcja muzeum przekazała plac budowy wykonawcy. Prace zakrojone są na szeroką skalę, obejmą remont murów ceglanych, naprawę drewnianych elementów konstrukcji i dachu – oczywiście wszystko pod ścisłym nadzorem konserwatora zabytków: „Najważniejsze zmiany dotkną wnętrza budynku. Wymienimy instalację elektryczną, elementy sanitarne i przede wszystkim system odpowiedzialny za ochronę i zabezpieczenie obiektu. W tym celu zaprojektowaliśmy specjalny mechanizm zarządzania budynkiem” – informuje dr Robert Domżał, dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego.

Żuraw zbudowano po to, aby obsługiwał żaglowce. Obecnie służy turystom. „Miejsce remontu jest szczególne. Mówimy o ścisłym centrum miasta, gdzie zabudowa jest bardzo zwarta i gdzie w miesiącach letnich przebywa mnóstwo osób. Wykonawca będzie musiał również wziąć pod uwagę organizowany przez miasto i cieszący się dużą popularnością Jarmark Dominikański” – wyjaśnia dr Robert Domżał. Spada to zatem na barki Przedsiębiorstwa Budowlanego Skorłutowski. Umowę z wykonawcą podpisano 14 marca – od tego dnia ma on na przeprowadzenie prac 23 miesiące, remont powinien zakończyć się więc wiosną 2024 r.

Gdański Żuraw obsługiwał żaglowce z całej Europy, a teraz międzynarodowa społeczność pomoże w jego renowacji. Jak informuje PortalMorski.pl, prace będą prowadzone w ramach działań partnerskich z Museum Vest i Museum Lindesnes – instytucjami kulturalnymi z Norwegii. Siłami międzynarodowymi realizowany jest film historyczno-edukacyjny o roli Żurawia w epoce żaglowców. Międzynarodowe współdziałanie będzie miało miejsce także w ramach warsztatów z zakresu dawnego stolarstwa i szkutnictwa – ta dziedzina w krajach skandynawskich, we Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii jest bardzo popularna i stoi na wysokim poziomie.

Konserwacja i renowacja zabytków zawsze i wszędzie dużo kosztuje. Oprócz pieniędzy ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego projekt jest dofinansowany ze źródeł spoza Polski, a konkretnie z Islandii, Liechtensteinu i Norwegii w ramach funduszy EOG (Europejskiego Obszaru Gospodarczego) zapewniających bezzwrotne wsparcie.

„Iż co się rodzi na polskim ugorze/ Połknie to morze” – w roku 1595 pisał Sebastian Fabian Klonowic w poemacie „Flis”, a więc wtedy, gdy gdański Żuraw był miastu absolutnie niezbędny do „połykania” polskiego zboża, drewna, dziegciu, miodu. Po renowacji zupełnie nowa ekspozycja pokaże, jak to „połykanie” wyglądało w praktyce. Narracja będzie oparta nie na tekstach pisanych, lecz zastąpi je film. Narrator, czyli gdański kupiec i szyper, właściciel statku, poprowadzi zwiedzających szlakiem morskiej żeglugi, zademonstruje zawiłe obyczaje towarzyszące kupieckim transakcjom, pracę gdańskich urzędników. Zwiedzający zobaczy sposoby przeładunku i magazynowania towarów, szkutników i cieśli budujących i naprawiających żaglowce. Widz „wejdzie” do portowej tawerny, w której marynarze, ale nie tylko oni, trwonili ciężko zarobione pieniądze, korzystając z uciech życia.

W przedmowie do książki „Żyć w dawnym Gdańsku” (Wydawnictwo Trio, Warszawa 1997) prof. Maria Bogucka wyjaśnia: „Życie gdańszczanina obfitowało w emocjonujące wydarzenia. Miasto wciągnięte było w wir rozgrywek politycznych o szerokim zasięgu; mieszczanie raz po raz witali owacyjnie w swych murach panujących lub toczyli z nimi zaciekłe spory. Wojny z Krzyżakami, Szwedami, blokady portu; rytm życia Gdańska pulsował ostro, gwałtownie”. Ta książka ukazuje życie mieszkańca starego Gdańska. Dokładnie to samo, w bardzo nowoczesny sposób, zrobi wystawa w Żurawiu po jego renowacji. Co nie oznacza, że książki typu „Żyć w dawnym Gdańsku” tracą na znaczeniu – wprost przeciwnie: nowoczesne wystawy powinny zachęcać do sięgania po nie, zawierają one bowiem wiedzę pogłębioną, choć podaną nie tak spektakularnie.

W 1945 r. Armia Czerwona w akcie bezinteresownego bestialstwa, dając przykład matołectwa, podpaliła ten fenomenalny zabytek (nie było to jej potrzebne do niczego, a już najmniej do zwycięstwa). Odbudowano go, wzorując się na obrazie z 1601 r. gdańskiego malarza Antona Möllera.

A teraz nadeszła pora na gruntowną renowację obiektu. Jego gospodarzem jest Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku. Dyrekcja muzeum przekazała plac budowy wykonawcy. Prace zakrojone są na szeroką skalę, obejmą remont murów ceglanych, naprawę drewnianych elementów konstrukcji i dachu – oczywiście wszystko pod ścisłym nadzorem konserwatora zabytków: „Najważniejsze zmiany dotkną wnętrza budynku. Wymienimy instalację elektryczną, elementy sanitarne i przede wszystkim system odpowiedzialny za ochronę i zabezpieczenie obiektu. W tym celu zaprojektowaliśmy specjalny mechanizm zarządzania budynkiem” – informuje dr Robert Domżał, dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL