Zbrodnia w Wyborgu

W kwietniu 1918 r. fińscy jegrzy wymordowali ponad 50 Polaków mieszkających w Wyborgu. Była to prowokacja wymierzona w dowódcę antykomunistycznych sił Finlandii.

Publikacja: 17.02.2022 21:00

Małe miasto Wyborg położone między Sankt Petersburgiem a dzisiejszą granicą rosyjsko-fińską stało się wiosną 1918 r. miejscem kaźni kilkuset mieszkańców, w tym co najmniej 50 Polaków. Rankiem 29 kwietnia do Wyborga wkroczył oddział fińskich jegrów, czyli doskonale wyszkolonych żołnierzy, najczęściej absolwentów szkół wojskowych Imperium Rosyjskiego, w dodatku doświadczonych na frontach kończącej się wojny. Finowie rozpoczęli masowe aresztowania rosyjskojęzycznych mieszkańców miasta. Identyfikowano ich podczas rozmów. Każdemu, kogo napotkali żołnierze, zadawano kilka pytań w języku fińskim (w praktyce żaden cudzoziemiec się nim nie posługiwał). Kto nie potrafił w tym języku płynnie odpowiedzieć, tego pod strażą odprowadzano na dworzec kolejowy, gdzie zatrzymanych pilnowały fińskie straże. Stamtąd, w kolumnach, jeńców wyprowadzano za miasto w stronę miejskiego zamku (pochodzącego z XIII w.). Wcześniej teren ten odgrodziło wojsko, aby nikt nie przeszkadzał w egzekucji, a rodziny rozstrzeliwanych nie mogły być świadkami masakry. Tam zatrzymanych ustawiano w rzędy, za każdym rzędem stawał szereg żołnierzy, każdy przyporządkowany do jednego więźnia. Potem była komenda, palba i aresztanci osuwali się na ziemię. Fińscy żołnierze mieli jeszcze okazję, aby przeszukać ubrania nieboszczyków i zabrać im wszelkie cenne przedmioty, zwłaszcza pieniądze i biżuterię. Zwłoki pozostawiano niezakopane na placu w pobliżu zamku.

Dwa dni później nowo mianowany komendant miasta wydał rozkaz, aby rozstrzelanych pochować na lokalnych cmentarzach. Wówczas służby miejskie rozpoczęły prace. Zwłoki zabierano z miejsca straceń i chowano na koszt miasta w wyborskich nekropoliach. Wiele z nich spoczywa tam do dziś.

Akta zbrodni

Kulisy masakry zaczęły wychodzić na jaw w 2012 r. Wówczas fiński rząd wydelegował doktora filozofii Larsa Westerlunda, aby przebadał fińskie i rosyjskie archiwa i ustalił, jak przebiegała zbrodnia, kto padł jej ofiarą i jaka była jej przyczyna. Zwieńczeniem prac naukowca była książka, która w 2013 r. ukazała się w Sankt Petersburgu. Nosiła tytuł „My czekaliśmy na was jak na wyzwolicieli, a wy przynieśliście nam śmierć”.

Na pierwszym planie: Carl Gustaf Emil Mannerheim (1867–1951)

Na pierwszym planie: Carl Gustaf Emil Mannerheim (1867–1951)

Roger-Viollet via AFP

Westerlund z naukową precyzją ustalił fakty dotyczące masakry: rozstrzelanych zostało 617 osób, z czego udało się potwierdzić nazwiska i dane 327 osób. Wśród nich było 100 wojskowych, 35 robotników, 23 uczniów i studentów. Trochę więcej kłopotu sprawiło ustalenie narodowości. Bezsprzeczne jest, że 23 rozstrzelanych było żołnierzami Legionu Polskiego, który powstał w Finlandii. Poza tym nazwiska osób zamordowanych porównano z księgami polskiej parafii św. Jacka. Wówczas liczba polskich ofiar wzrosła do 50. Tyle że na pewno nie jest ona ostateczna. Na liście ofiar wiele jest innych polsko brzmiących nazwisk. Zapewne prawdziwa liczba zamordowanych Polaków na zawsze pozostanie tajemnicą. Dzięki badaniom Westerlunda można natomiast odpowiedzieć na inne pytanie: jak to się stało, że ofiarami czystki w wykonaniu antybolszewickich sił Finlandii padli Polacy, którzy jako pierwsi stanęli do walki przeciwko bolszewikom.

Legion Polski

Cofnijmy się do 5 czerwca 1917 r. Europa wykrwawia się na frontach I wojny światowej. Jednym z jej największych przegranych jest Rosja, która po militarnych klęskach pogrąża się coraz bardziej w wewnętrznym chaosie. Trzy miesiące wcześniej abdykował car Mikołaj II, a władzę przejął Rząd Tymczasowy kierowany przez Aleksandra Kiereńskiego. Do jego obalenia dążyli już rosyjscy bolszewicy kierowani przez swojego lidera Włodzimierza Lenina. Ruch komunistyczny zdobywa popularność w kolejnych krajach europejskich, jednak jego hasła budzą przerażenie i opór. Wpływy coraz silniejszych komunistów starają się neutralizować ich przeciwnicy, nazywani „białymi”. Na to wszystko nakładają się ruchy wolnościowe narodów aspirujących do powołania lub odzyskania własnego państwa, m.in. Finów i Polaków. Polska rozdarta jest przez trzech zaborców, którzy walczą ze sobą w Wielkiej Wojnie. W Wyborgu mieszka najliczniejsza polska społeczność w Wielkim Księstwie Finlandii. Księstwo w 1809 r. Napoleon podarował carowi rosyjskiemu i odtąd jest ono częścią Imperium. Wewnętrzny chaos i komunistyczne manifesty docierają również do Finlandii i ścierają się z podejmowaną przez Finów próbą wybicia się na niepodległość.

Stanisław Robert Bogusławski (1882–1958), dowódca Legionu Polskiego w Finlandii

Stanisław Robert Bogusławski (1882–1958), dowódca Legionu Polskiego w Finlandii

NAC

W takich okolicznościach 5 czerwca 1917 r. w Helsinkach odbywa się Zjazd Wojskowych Polaków w Finlandii. Najbardziej aktywna jest wyborska Polonia. To głównie dzięki niej zjazd kończy się decyzją o powołaniu do życia Legionu Polskiego. Ma się składać z Polaków i być niezależny od Rosji. W rezultacie powstaje Centralny Komitet Związku Wojskowych Polaków, który przejmuje dowództwo nad tworzącymi się oddziałami. W miejscowości Ino formuje się kompania piechoty, w Sveaborgu – dywizjon artylerii ciężkiej, a w Wyborgu – najliczniejszy batalion kombinowany. Dowódcą tego zalążka polskiej armii jest porucznik Stanisław Bogusławski.

Pierwsi „biali”

Jakiekolwiek były plany dowództwa Legionu, zmienił je gwałtowny bieg historii. 25 października 1917 r. władzę w Rosji przejęli bolszewicy i rozpoczęli swoją morderczą rewolucję. Dążyli do wprowadzenia na terenie całej Rosji komunizmu, a potem podporządkowania sobie kolejnych państw. 6 grudnia 1917 r. fiński parlament uchwalił Deklarację niepodległości. Rada Komisarzy Ludowych (tak nazywał się rząd Lenina) uznała niepodległość Finlandii i w eleganckiej depeszy wyraziła nadzieję na rozwój bratnich stosunków. Rzecz w tym, że Lenin widział Finlandię jako część komunistycznego świata, zależną od decyzji partii bolszewickich, dlatego wsparł militarnie i finansowo fińskich komunistów, których siły nazwały się Czerwoną Gwardią. Niechętny komunistom rząd utworzył Białą Gwardię i poprosił o pomoc Niemcy. W ten sposób Finlandia podzieliła się na komunistów wspieranych przez Lenina i antykomunistów popieranych przez Niemcy. Oznaczało to wojnę domową. Legion Polski podporządkował się głównemu dowódcy „białych” – generałowi Carlowi Gustafowi Mannerheimowi. Z uwagi na swoje położenie legion dostał rozkaz obrony linii kolejowej z Wyborgu do rosyjskiej granicy oraz pilnowania porządku w tym mieście.

W styczniu 1918 r. linię kolejową zaatakowały siły Czerwonej Gwardii. Legion Polski odpowiedział ogniem. Tym samym w styczniu podwładni porucznika Bogusławskiego jako pierwsi w historii stawili opór bolszewikom, jeszcze przed tym, jak carski generał Kaledin wypowiedział posłuszeństwo rządowi Lenina i rozpoczęło się tworzenie Białej Armii, która po pięciu latach ostatecznie przegrała rosyjską wojnę domową. Czy dlatego właśnie w późniejszych latach sowieccy historycy robili wszystko, co mogli, aby wymazać Legion Polski z historii i świadomości Polaków, Rosjan oraz Finów? Tak mogło być, tym bardziej że w styczniu 1918 r. południowa Finlandia znalazła się pod kontrolą Czerwonych, a Polacy z Wyborga pozostali lojalni wobec Mannerheima i kontynuowali walkę. Mimo to miasto upadło, a Legion Polski wycofał się, ale nie zaprzestał walki.

Bitwa o Wyborg

Przełom nastąpił w lutym 1918 r. Fińscy jegrzy wycofali się z niemiecko-bolszewickiego frontu na Łotwie i wsparli „białych” walczących z komunistami w południowej części kraju. W okolicach Wyborga ruszyła więc skoordynowana ofensywa przeciw komunistom, która doprowadziła do opanowania Wyborga i okolic. W tej sytuacji 1 marca 1918 r. dowództwo polskiego oddziału ogłosiło koniec walk i rozformowanie oddziału. Porucznik Bogusławski uznał, że przelewanie krwi podczas wojny domowej w Finlandii nie ma sensu, bo za jedną stroną konfliktu stoi Rosja, czyli okupant Polski, a za drugą Niemcy – czyli drugi okupant. Bogusławski uważał, że każda szabla przyda się Polsce w jej walce o niepodległość. Tego samego dnia powstał Wojskowy Sztab Zarządu Likwidacyjnego w Wyborgu. Spisał on i przekazał całe uzbrojenie polskiego oddziału antykomunistycznym siłom fińskim. Żołnierze mieli się rozejść i wrócić w ojczyste strony. Część z nich dołączyła do Białej Armii formującej się na południu Rosji do walki z bolszewikami. Wielu nigdy już nie zobaczyło wolnej Polski. Innym pomógł Józef Żabicki – przedstawiciel Rady Regencyjnej w Finlandii. Za zgodą fińskiego rządu zorganizował transport żołnierzy do Helsinek, skąd specjalnym statkiem dopłynęli do Rygi, a stamtąd do Gdańska. Czekała na nich polska armia, która potrzebowała doświadczonych żołnierzy do walki o granice niepodległego państwa.

Prawie dwa miesiące później pod Wyborg podeszły siły generała Mannerheima wsparte przez niemieckie wojsko. Wywiązała się dwudniowa bitwa, zacięta, ale niezbyt krwawa. Czerwona Gwardia została okrążona i poddała się. Rozpoczynał się krótki okres „białego terroru”, czyli prześladowania fińskich komunistów. 29 kwietnia fińscy antykomuniści weszli do Wyborga i urządzili tam czystkę, której ofiarami padli także Polacy.

Wielka prowokacja

Jak wytłumaczyć to, że fińscy antykomuniści wymordowali Polaków, którzy jeszcze kilka dni wcześniej walczyli z nimi ramię w ramię przeciwko bolszewikom? Odpowiedź na to pytanie znalazł wspomniany Lars Westerlund. Z dokumentów, które przeanalizował, wynika, że chodziło o… prowokację, która miała na celu obalenie głównodowodzącego, czyli generała Mannerheima.

29 kwietnia z każdego z oddziałów fińskich zaczęto wyciągać po kilku ochotników do „mokrej” roboty. Jak pisze Westerlund, byli to ludzie niewykształceni, a w dodatku całkowicie zdemoralizowani, żądni krwi i zemsty. Wmówiono im, że będą „oczyszczać” miasto z Rosjan, czyli stronników bolszewickich. Ci ochotnicy dali sobie wmówić, że stronnikiem bolszewików jest każdy „Rosjanin” mieszkający w Wyborgu, a poznać go można po tym, że nie mówi po fińsku. I tak 29 kwietnia grupki zdemoralizowanych egzekutorów zaczęły krążyć po mieście i aresztować przypadkowych ludzi. Bez sądu, bez wysłuchania, bez sprawdzenia, kim jest zatrzymany i czy popełnił jakiekolwiek przestępstwo. Wszystkich wysłano pod zamek, na miejsce straceń, gdzie jeszcze tego samego dnia rzekomych „Rosjan” zabiły kule plutonów egzekucyjnych.

Westerlund przebadał archiwalne dokumenty, w tym dzienniki urzędowe fińskich oddziałów, i odkrył prowokację ze strony jednego z dowódców jegrów. Uważał on, że jego formacja jest niedoceniana i walczy pod obcymi rozkazami, a to właśnie jegrzy jako najlepsi żołnierze powinni być trzonem „białej” fińskiej armii. Wpadł więc na pomysł, aby wymordować część mieszkańców Wyborga, licząc na to, że ta zbrodnia spotka się z powszechnym potępieniem ze strony Mannerheima. Wówczas będzie można obciążyć naczelnego wodza odpowiedzialnością za obronę znienawidzonych Rosjan. Miało to być o tyle sprytne, że Mannerheim walczył bez pardonu i kazał rozstrzeliwać schwytanych „czerwonych”. Zbrodnia miała być detonatorem do rozpętania przeciwko niemu kampanii, która zmusiłaby go do ustąpienia. Jego miejsce miał zająć oficer jegrów, inicjator masakry. Pozostawał jeszcze scenariusz alternatywny: Rosja tak się przejmie śmiercią swoich obywateli, że wykorzysta to jako pretekst do ataku na Finlandię, wsparcia „czerwonych” i obalenia znienawidzonego Mannerheima. Pomysł okazał się równie bestialski, co głupi. Autorytet generała zarówno w wojsku, jak i wśród ludności cywilnej był tak ogromny, że żadna prowokacja nie mogła mu zaszkodzić.

Masowe morderstwo oczywiście bardzo zaszkodziło dowództwu fińskiej armii. W specjalnym komunikacie stanowczo stwierdziło, że nikt nie wydawał rozkazu zabijania kogokolwiek w Wyborgu, a akcja jegrów była wynikiem nieporozumienia. Sam zaś Mannerheim określił zbrodnię jako „straszną hańbę w historii wyzwoleńczej wojny o niepodległość Finlandii”. W porozumieniu z Mannerheimem nowy komendant wojskowy miasta – generał Ernst Löfström – zarządził wsparcie finansowe rodzin rozstrzelanych, a pozostałym w mieście Rosjanom zaproponował, aby wyjechali do Rosji. Niewielu jednak się na to zgodziło. Rządy „białych”, dalekie przecież od ideału, były nieporównanie lepsze niż rządy „czerwonych”.

Małe miasto Wyborg położone między Sankt Petersburgiem a dzisiejszą granicą rosyjsko-fińską stało się wiosną 1918 r. miejscem kaźni kilkuset mieszkańców, w tym co najmniej 50 Polaków. Rankiem 29 kwietnia do Wyborga wkroczył oddział fińskich jegrów, czyli doskonale wyszkolonych żołnierzy, najczęściej absolwentów szkół wojskowych Imperium Rosyjskiego, w dodatku doświadczonych na frontach kończącej się wojny. Finowie rozpoczęli masowe aresztowania rosyjskojęzycznych mieszkańców miasta. Identyfikowano ich podczas rozmów. Każdemu, kogo napotkali żołnierze, zadawano kilka pytań w języku fińskim (w praktyce żaden cudzoziemiec się nim nie posługiwał). Kto nie potrafił w tym języku płynnie odpowiedzieć, tego pod strażą odprowadzano na dworzec kolejowy, gdzie zatrzymanych pilnowały fińskie straże. Stamtąd, w kolumnach, jeńców wyprowadzano za miasto w stronę miejskiego zamku (pochodzącego z XIII w.). Wcześniej teren ten odgrodziło wojsko, aby nikt nie przeszkadzał w egzekucji, a rodziny rozstrzeliwanych nie mogły być świadkami masakry. Tam zatrzymanych ustawiano w rzędy, za każdym rzędem stawał szereg żołnierzy, każdy przyporządkowany do jednego więźnia. Potem była komenda, palba i aresztanci osuwali się na ziemię. Fińscy żołnierze mieli jeszcze okazję, aby przeszukać ubrania nieboszczyków i zabrać im wszelkie cenne przedmioty, zwłaszcza pieniądze i biżuterię. Zwłoki pozostawiano niezakopane na placu w pobliżu zamku.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie