Jak upadek wojska doprowadził pod koniec XVIII wieku do upadku Polski

August II Mocny zniszczył polską siłę militarną, aby nie przeszkadzała w jego planach dynastycznych i politycznych. Obce potęgi świetnie to wykorzystały.

Publikacja: 18.03.2021 21:00

August II Mocny; w latach 1697–1706 oraz 1709–1733 elekcyjny król Polski; pierwszy władca Rzeczyposp

August II Mocny; w latach 1697–1706 oraz 1709–1733 elekcyjny król Polski; pierwszy władca Rzeczypospolitej z saskiej dynastii Wettynów

Foto: nelson atkins museum of art/wikipedia

„Od czasów Jana III oto jest pierwsza wstępna bitwa, którą wygrali Polacy bez niczyjej pomocy" – pisał król Stanisław August Poniatowski w liście do swojego bratanka. Miał rację. Maleńkie zwycięstwo, które 18 czerwca 1792 roku książę Józef Poniatowski odniósł nad wojskami rosyjskimi, było pierwszą od prawie 100 lat wiktorią polskiego wojska odniesioną na polu walki, w bitwie. Poniatowski stracił tysiąc ludzi i trzy działa, zadając wrogom dwukrotnie większe straty. Pod względem militarnym potyczka nie przyniosła żadnych skutków: nie zahamowała rosyjskiej ekspansji ani nie odwróciła losów wojny i w końcu też nie zapobiegła drugiemu rozbiorowi. Miała jednak wartość moralną: pokazała, że można zwyciężać w starciu z armią Imperium Rosyjskiego. Skłoniła również króla, aby ustanowić Order Virtuti Militari, który funkcjonuje do dziś i jest jednym z najwyższych i najbardziej prestiżowych odznaczeń przyznawanych żołnierzom. Niestety, nie poszła za nim odbudowa polskiego wojska, co wkrótce doprowadziło do upadku państwa.

Wiek chaosu

Stanisław August Poniatowski, podkreślając wagę zwycięstwa pod Zieleńcami, niewiele przesadził. Wyjąwszy drobne i nieznaczne potyczki w czasie konfederacji barskiej, zieleniecka wiktoria faktycznie była pierwszym tryumfem od czasów Jana Sobieskiego. Gdy w 1683 roku polski monarcha rozbił armię Kara Mustafy pod Wiedniem, turecka ekspansja się załamała i widmo islamu przestało krążyć nad Europą, w wielu miasteczkach pozostały tureckie garnizony, które trzeba było wypędzić, aby potęga sułtana nie mogła się szybko odrodzić. Sobieski – w ostatnim okresie swojego panowania – rozpoczął więc wyprawy do Wołoszczyzny i Besarabii. Liczył, że wygna tureckie wojska, a na mołdawskim tronie osadzi swojego syna. W ten sposób z jednej strony zapewni potężnej Rzeczypospolitej lennika, a z drugiej ciągłość dynastii. Plany spaliły na panewce. Szlachta nie garnęła się do „awantur mołdawskich", a hospodarowie oglądali się też na innych sojuszników. 13 września 1691 roku pod Pererytą Jan III Sobieski odniósł ostatnie w swoim życiu zwycięstwo nad oddziałami turecko-tatarskimi, które jednak nie zapewniło mu tronu dla ukochanego syna.

W lipcu 1709 r. Karol XII poniósł druzgocącą klęskę w bitwie pod Połtawą

W lipcu 1709 r. Karol XII poniósł druzgocącą klęskę w bitwie pod Połtawą

Wikimedia Commons

Czy było to ostatnie zwycięstwo wojsk upadającej Rzeczypospolitej? Siedem lat później hetman Feliks Potocki pod Podhajcami (terytorium dzisiejszej Ukrainy) zmusił do odwrotu wojska tatarskie, jednak trudno to uznać za zwycięstwo, gdyż zdemoralizowana polska armia nie ruszyła w pogoń za czambułami, aby odbić jasyr. Trzy i pół miesiąca później w Karłowicach na Bałkanach podpisano pokój, który zakończył turecką ekspansję w Europie oraz zobowiązywał Turcję do oddania Węgier i Podola. W ten sposób zniknęło niebezpieczeństwo ze strony południowego sąsiada – wówczas najbardziej groźnego. Szwecja, Rosja i księstwa niemieckie w tamtym czasie chwilowo Polsce nie zagrażały, a habsburska Austria i burbońska Francja były raczej sojusznikami niż przeciwnikami. Wydawało się więc, że w tej sytuacji geopolitycznej polska armia – wciąż jeszcze uznawana za najlepszą w Europie – nie będzie miała zajęcia. Rzeczywistość okazała się bardziej zaskakująca.

Sas na tronie

Jan III Sobieski zmarł w Wilanowie 17 czerwca 1696 roku. Jego marzeniem było, aby koronę przejął po nim syn Jakub – niedoszły władca Mołdawii. Jednak królewicz w niczym nie przypominał ojca; pozbawiony energii i talentów dowódczych nie podjął skutecznej walki o elekcję. Wystawił wprawdzie swoją kandydaturę, którą najpierw wsparli Szwedzi i dwór wiedeński, ale nie uzyskał wystarczającej liczby głosów. Opowiedział się po stronie francuskiego kandydata – Franciszka Ludwika Burbona, jednak znowu postawił na złego konia. Jego główny rywal – saski książę August z dynastii Wettynów – zjednał sobie cara Piotra Wielkiego i zdobył pożyczki z dwóch najbardziej wpływowych wówczas domów bankowych, aby kupować za nie głosy elektorów. Uzyskał mniej głosów niż Francuz, ruszył więc zbrojnie ze swoimi ludźmi na Kraków, zjednując sobie po drodze (często za pieniądze) rzesze szlachty. Sasa na króla Polski koronował biskup kujawski Stanisław Dąmbski (prymas Augustyn Radziejowski był stronnikiem Burbona). Aby mogło się to dokonać, stronnicy Sasa musieli się włamać do skarbca wawelskiego i ukraść insygnia koronacyjne. W dodatku rosyjski car wysłał na granicę Rzeczypospolitej korpus wojskowy, zobowiązując go, aby siłą zapobiegł wstąpieniu na tron Burbona. Francuski książę – niemający sił, aby zbrojnie zająć Kraków – wycofał się z wyścigu o polską koronę. W takich okolicznościach August został królem Polski i Litwy.

Armia w zapaści

Jak miały pokazać następne lata, dla nowego władcy zupełnie się nie liczył los Rzeczypospolitej. Potężne państwo interesowało go tylko w jednym kontekście: planował wyodrębnić jego część jako swoje księstwo dziedziczne, które mógłby przekazać potomkowi. Rzecz w tym, że polska szlachta – wrażliwa na punkcie „złotej wolności" – przeciwstawiała się próbom wzmacniania władzy królewskiej, które utożsamiała z budowaniem absolutum dominum. August wiedział, że stanowcze próby wzmacniania swojej pozycji mogą prowadzić do konfliktu ze szlachtą, a nawet do rokoszu i wojny domowej. Doszedł więc do wniosku, że jedynym gwarantem jego siły w razie wojny domowej będzie... własne wojsko, sprowadzone z Saksonii. Jego siła byłaby tym większa, im słabsza byłaby polska armia. Dlatego król August rozpoczął sukcesywne osłabianie wojska.

Kazimierz Jarochowski – XIX-wieczny polski historyk – w znakomitym opracowaniu „Dzieje panowania Augusta II, od śmierci Jana III do chwili wstąpienia Karola XII na ziemię polską" podaje, że saski władca de facto zlikwidował polską armię. Przestał ogłaszać zaciągi, podatki na wojsko, w królewskim skarbcu nie znalazł pieniędzy na broń, amunicję i żołd. W rezultacie już w 1699 roku potężna niegdyś armia Rzeczypospolitej przestała cokolwiek znaczyć. W pułkach służyli kilkudziesięcioletni weterani wojen kozackich i tatarskich, brakowało koni, broni, amunicji, artylerii. Według obliczeń Jarochowskiego na jeden pułk kawalerzystów przypadał zaledwie... jeden koń. Jedyną faktycznie liczącą się siłę zbrojną stanowiła więc ośmiotysięczna armia saska. August nie przewidział, że jej współpraca z polskim wojskiem nie będzie się układać. Już podczas wyprawy do Mołdawii okazało się, że Polacy nie chcą wspólnie służyć i bić się z Sasami. W przyszłości mogło to doprowadzić do konfrontacji zbrojnej obu wojsk. Był to dodatkowy powód, aby armię Rzeczypospolitej osłabiać.

Po bitwie pod Zieleńcami (18 czerwca 1792 r.) Kościuszko wraz z ks. Józefem odebrali defiladę wojsk

Po bitwie pod Zieleńcami (18 czerwca 1792 r.) Kościuszko wraz z ks. Józefem odebrali defiladę wojsk polskich z jeńcami po pobiciu wojsk rosyjskich. Obraz Wojciecha Kossaka z 1898 r.

Alamy Stock Photo/BEW

Pechowy sojusz

August II nie porzucił marzeń o dziedzicznym księstwie i władzy absolutnej. W 1699 roku, tuż po zawarciu z Turcją pokoju w Karłowicach, przyjął kapitulację szlachty inflanckiej. Z jej warunków wynikało, że południowa część Inflant – Kurlandia – wraca do Rzeczypospolitej i stanowić będzie księstwo dziedziczne Augusta. Monarcha wpadł na chytry pomysł: przyłączy do Polski resztę Inflant, powiększy swoje dziedziczne terytorium i w ten sposób zdobędzie przychylność polskiej szlachty, co umożliwi mu wzmocnienie swojej władzy i zaprowadzenie systemu absolutystycznego. Pomysł istotnie był dobry – polska szlachta marzyła o odzyskaniu Inflant i powrocie ziem zdobytych przez Stefana Batorego i Zygmunta III Wazę. Realizacja planu okazała się jednak niewypałem.

Jeszcze w 1700 roku August II doprowadził do sasko-rosyjskiego przymierza wojskowego, którego celem miało być odzyskanie Inflant z rąk Szwedów. W efekcie wojska saskie ruszyły na Rygę, a wojska rosyjskie na Narwę. Dla marginalizowanej i niszczonej polskiej armii nie było miejsca na froncie. W obu przypadkach atakujący ponieśli druzgocącą klęskę. Sasi i Rosjanie nie tylko odstąpili od oblężenia, ale musieli uciekać. Ich tropem podążył szwedzki król Karol XII. Tak rozpoczęła się wojna północna, która przeorała terytorium Rzeczypospolitej, ujawniając panujący w niej chaos i brak zdolności bojowych armii.

Od Sasa do Lasa

Ścigając Polaków i Rosjan, Karol XII wkroczył na Litwę. Tutaj trwała wojna domowa między rodem Sapiehów a mniejszymi rodami szlacheckimi. 18 listopada 1700 roku pod miejscowością Olkienniki w pobliżu Wilna pospolite ruszenie rozbiło czterotysięczne wojska sapieżyńskie. W walce zginęło po obu stronach kilka tysięcy bitnych żołnierzy, co stanowiło widoczną stratę dla rujnowanego potencjału militarnego Rzeczypospolitej. Skutkiem bitwy była seria zajazdów na majątki Sapiehów. Główny magnacki ród, zagrożony upadkiem, zwrócił się więc w stronę szwedzkiego monarchy. Karol XII zgodził się roztoczyć nad Sapiehami opiekę i pomóc im w konflikcie ze zbuntowaną szlachtą, jednak postawił jeden warunek: poparcie dla detronizacji Augusta II.

Tymczasem w lutym w litewskich Birżach polski król spotkał się z carem Piotrem I. Po kilkudniowej hulance zawarli sojusz polityczny o ogromnym znaczeniu: zobowiązali się prowadzić wspólną wojnę przeciwko Karolowi XII. Piotr Wielki obiecał również wysłanie do Polski ośmiotysięcznego garnizonu rosyjskiego, aby pilnował porządku, i podarował Augustowi 200 tysięcy rubli w złocie. Ta kwota miała zostać wykorzystana do przekupienia senatorów, aby poparli korzystną dla cara wojnę ze Szwecją.

Na razie to jednak Karol XII był górą. W serii bitew jego armia pokonała źle wyposażone i fatalnie dowodzone polskie oddziały. Do lata 1702 roku opanował dzielnice centralne wraz z najważniejszymi miastami: Poznaniem, Krakowem i Warszawą. Rok później w Lublinie, niezajętym jeszcze przez Karola XII, zebrał się sejm nadzwyczajny, aby radzić nad sytuacją w kraju. Doszło do ostrego sporu z opozycją, część szlachty otwarcie wypowiedziała władcy posłuszeństwo. Na tym tle zawiązano dwie konfederacje: warszawską i wielkopolską. Obie ogłosiły detronizację Augusta II. Głównym kandydatem na jego następcę ogłosił się królewicz Jakub Sobieski przebywający na emigracji. Przestraszony, że może to być początek faktycznej utraty władzy, August II kazał porwać Sobieskiego. Pod Wrocławiem królewicz został uprowadzony i wywieziony pod eskortą do więzienia w Saksonii. Wolność odzyskał dopiero po dwóch latach, gdy Karol XII zawarł pokój z Augustem II.

Jednak wtedy, w roku 1704, sytuacja w Polsce wrzała. Szwedzki król oczywiście uznał detronizację polskiego władcy i do tronu Rzeczypospolitej wysunął swojego kandydata – 27-letniego wojewodę poznańskiego Stanisława Leszczyńskiego.

12 lipca 1704 roku jego wybór potwierdził sejm elekcyjny pod Warszawą, otoczony przez szwedzkie wojska, jednak formalna koronacja odbyła się dopiero po roku, przy czym doszło do niej nie na Wawelu, lecz w archikatedrze warszawskiej i dokonał jej nie prymas, lecz metropolita lwowski. Stało się to, gdy August II formalnie nie zrzekł się tronu. Doszło więc do sytuacji bezprecedensowej: w Polsce panowało równolegle dwóch królów, skłóconych ze sobą, przewodzących różnym obozom politycznym. Mówiono wówczas: „Jedni do Sasa, drudzy do Lasa". Ten podział udzielił się również monarchom. Karol XII popierał Leszczyńskiego, a Piotr Wielki – Augusta II.

Polacy przeciwko Polakom

Dopiero wtedy Karol XII zdecydował się na rozprawę z Rosją. I tutaj historia zatoczyła koło. W lipcu 1709 roku poniósł druzgocącą klęskę w bitwie pod Połtawą. Jego armia została rozbita, a on sam musiał w panice wycofać się do Szwecji. To był kres szwedzkich marzeń o podboju ziem południowych sąsiadów. Za uciekającym na północ Karolem podążyli jego stronnicy. Pozbawiony opieki szwedzkiego monarchy, niedysponujący żadną siłą zbrojną Stanisław Leszczyński musiał uciekać z Polski. Karol XII, który po połtawskiej klęsce przestał się liczyć na arenie europejskiej, mógł mu zaoferować co najwyżej stanowisko oficerskie w szwedzkiej armii. W 1712 roku Leszczyński zawarł porozumienie z przedstawicielem Augusta II. Zwrócił mu akt jego wcześniejszej abdykacji i zrzekł się polskiego tronu. W zamian uzyskał dożywotni tytuł królewski, zwrot utraconych majątków i amnestię dla swoich zwolenników. Objął groteskowe Księstwo Dwóch Mostów (lenno dziedziczne szwedzkich królów), a przez następne lata mieszkał we Francji.

W takich okolicznościach wyszła na jaw smutna prawda: potężna niegdyś armia Rzeczypospolitej nie miała żadnej zdolności bojowej. Syn Augusta II – August III – nie uznał za stosowne zmienić tej sytuacji. Zamiast w wojsko inwestował w sztukę i kulturę. W Warszawie powstały teatry, opera i muzea, jednak nie został stworzony ani jeden nowy pułk, nie zakupiono też ani jednego nowego działa. Ostatni król polski – Stanisław August Poniatowski – utrzymał ten trend. W rezultacie pod koniec XVIII wieku bezbronna Polska zniknęła z mapy Europy na 123 lata.

Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie