Kiedy myślimy o przedwojennym życiu artystycznym i rozrywkowym, na jednym oddechu wymieniamy nazwiska Jadwigi Smosarskiej, Hanki Ordonówny, Zuli Pogorzelskiej, Lody Halamy czy Heleny Grossówny. W tym zacnym gronie nie powinno zabraknąć Lody Niemirzanki, dziewczyny z pruszkowskiego Żbikowa. Córka piekarza Antoniego Niemiry i Ludwiki ze Schmidtów, ewangelików z Płocka, dzięki urodzie i niewątpliwemu wrodzonemu talentowi dostała szansę od losu. Zanim jednak podbiła serca publiczności teatrów i rewii, zanim trafiła na plan filmowy, otrzymała gruntowne wykształcenie w Warszawskiej Szkole Baletowej, a karierę rozpoczęła od angażu do baletu Teatru Wielkiego w Wilnie. Był wówczas rok 1924, a panna Leokadia Niemira – bo tak naprawdę się nazywała – albo wkrótce miała ukończyć lat 15, albo osiągnąć pełnoletność. To była częsta przypadłość przedwojennych artystek: większość z nich się odmładzała. W efekcie w źródłach poświęconych Niemirzance możemy znaleźć dwie daty jej urodzin: 23 listopada 1909 r. i 25 grudnia 1906 r. Jakkolwiek było, gdy zagrała rolę życia – nastoletnią niesforną Adę – miała lat 27 albo była już 30-latką.
Przedwojenna kariera
Trudno po blisko 100 latach, bez dostępu do miejscowych źródeł, rozstrzygać, czy panna Leokadia podbiła serca wileńskiej publiczności. Na pewno oczarowała Stefana Kopczyńskiego – wzięli ślub, a 1 marca 1926 r. na świat przyszedł ich syn (i w ogóle jedyne dziecko Lody), który na chrzcie otrzymał imiona Stefan Roman Jerzy. Nie udało mi się dotrzeć do informacji, czy rodzina w komplecie wyjechała z Wilna, czy Loda tylko z synem dotarła do Łodzi. W każdym razie już 24 września 1926 r. pojawiła się na scenie łódzkiego Teatru Miejskiego w „Róży" Stefana Żeromskiego (jako Michałek). Ale zaglądając na bardzo rzetelną stronę Encyklopediateatru.pl, przekonamy się, że następnym wartym odnotowania jej występem była rola Agnes w „Fenomenalnej umowie" Larry'ego Johnsona, a spektakl miał swą premierę dopiero 28 stycznia 1928 r. I na tym kończy się współpraca Niemirzanki z Teatrem Miejskim w Łodzi.
Czytaj więcej
Stefania Grodzieńska swoją przygodę ze światem artystycznym rozpoczęła od występów w kabarecie jako tancerka, ale po wojnie przez dziesięciolecia głównie pisała – teksty dowcipne i inteligentne – dla teatrów, prasy, radia i telewizji.
Ponownie objawiła się publiczności dwa lata później, ale już w stolicy. W sezonie letnim 1930 r. została przyjęta do zespołu teatrzyku wodewilowego Ananas, który „na mieście" nie miał najlepszej reputacji. Jeśli usytuowany w hotelu Metropol (na rogu ul. Marszałkowskiej i Złotej) Ananas w ogóle wart jest wspomnienia, to tylko z powodu dramatu, jaki się tam rozegrał 6 sierpnia 1931 r. Student prawa Uniwersytetu Warszawskiego Zachariasz Drożdżyński, syn znanego w ówczesnej Warszawie adwokata, zastrzelił swą byłą kochankę Igę Korczyńską – utalentowaną tancerkę – próbował też popełnić samobójstwo. Gdy doszło do tej tragedii, szczęśliwie Niemirzanka już tam nie pracowała.
W kolejnych latach można ją było zobaczyć na deskach Kameleona, Wesołego Teatru, Kameralnego, warszawskiej Operetki czy Wielkiej Rewii. Ale początek lat 30. XX wieku to dla Lody czas pierwszych rólek przed kamerą. Mignęła, tańcząc na festynie w „Dziesięciu z Pawiaka" (1931), w kolejnych filmach grywała epizodziki: m.in. bywała służącą („Księżna łowicka", 1932 r., „Jaśnie pan szofer", 1935 r.).