Najprawdopodobniej Cabral wcale nie spodziewał się zobaczyć rozległych przestrzeni pokrytych nieprzebytą dżunglą. Jego celem było powtórzenie sukcesu Vasco da Gamy, który zaledwie dwa lata wcześniej dopłynął do Indii, odkrywając drogę morską do Azji. To odkrycie spowodowało niebywały rozkwit handlu państw Półwyspu Iberyjskiego z największym kontynentem świata. Zachęcony tym król Portugalii Manuel I nie wahał się, gdy kapitan Cabral poprosił go o sfinansowanie swojej wyprawy. Skuszony perspektywą dalszego rozwoju szlaków handlowych władca oddał Cabralowi do dyspozycji aż 13 okrętów z 1500-osobową załogą.
Niespodziewany manewr Cabrala
Flota wypłynęła z Lizbony 9 marca 1500 roku żegnana przez króla, duchownych, szlachtę i zgromadzonych w porcie mieszczan. Dopiero po przekroczeniu równika, 9 kwietnia, zaczął się najbardziej zagadkowy okres wyprawy. Cabral bowiem zdecydował się nie płynąć wzdłuż wybrzeży Afryki, tak jak prowadziła najprostsza droga do Indii, lecz gwałtownie skręcił ku otwartemu oceanowi. Co było przyczyną takiego rozwoju wypadków? Czy zmusiły go do tego niekorzystne warunki atmosferyczne, czy też kapitan postanowił wykorzystać manewr „volta do mar” polegający na zastosowaniu ostrego zakrętu, który co prawda wydłużał trasę, ale dawał szansę na złapanie pomyślniejszych wiatrów?
Na rozkaz kapitana jeden z uczestników wyprawy Nicolau Coelho zszedł na ląd i, ryzykując życie, nawiązał z tubylcami kontakt.
Niektórzy zwolennicy teorii spiskowych uważają, iż Portugalczycy już wcześniej wiedzieli o istnieniu Ameryki Południowej, a zachowanie Cabrala było celowe. Powołują się oni na ustalenia traktatu z Tordesillas, zawartego w 1494 roku, dzielącego wpływy w Nowym Świecie między Hiszpanię i Portugalię. Traktat zapobiegał konfliktowi o tereny odkryte przez Krzysztofa Kolumba w Ameryce i zapewniał Portugalczykom terytoria brazylijskie jeszcze przed ich oficjalnym odkryciem. Stwarza to przypuszczenia, że poznali oni linię brzegową Ameryki Południowej znacznie wcześniej, niż się to powszechnie przyjmuje. Niewykluczone jednak, że było to dziełem przypadku.
Po zakotwiczeniu w okolicy Góry Wielkanocnej (nazwę tę wymyślił sam Cabral ze względu na miesiąc, w którym została odkryta) żeglarze zorientowali się, iż teren jest zamieszkany przez rdzenną ludność, która może okazać się niechętna przybyszom i stanowić dla nich potencjalne zagrożenie. Na rozkaz kapitana jeden z uczestników wyprawy Nicolau Coelho zszedł na ląd i, ryzykując życie, nawiązał z tubylcami kontakt. Mężczyzna miał już doświadczenie w tego typu sytuacjach, gdyż brał wcześniej udział w wyprawie Vasco da Gamy. Wymieniwszy podarunki z tubylcami, bezpiecznie powrócił na statek.