Kolumb, syfilis i wykopaliska

Wystarczyło odkrycie średniowiecznej zbiorowej mogiły, aby podważyć teorię z zakresu historii medycyny ugruntowaną od pięciuset lat.

Publikacja: 30.09.2021 21:00

„Odkrycie Guaicum (pol.: gwajakowe drzewo) jako lekarstwa na infekcję weneryczną”, rycina autorstwa

„Odkrycie Guaicum (pol.: gwajakowe drzewo) jako lekarstwa na infekcję weneryczną”, rycina autorstwa Stradanusa (1523–1605)

Foto: Museum Plantin-Moretus

Plagą średniowiecznych miast był „mór”: epidemie ospy, dżumy i cholery dziesiątkujące ludność. Pozostawały po nich bezimienne wspólne mogiły, odnajdywane najczęściej przypadkowo, podczas prac budowlanych, drogowych czy kanalizacyjnych. Badają je archeolodzy. Jednak rozwój technik biochemicznej analizy molekularnej sprawił, że wykopaliska przynoszą wiedzę nie tylko o liczbie, wieku i płci zmarłych, ale także o tym, na co zmarli ci nieszczęśnicy. A to, jak się okazuje, potrafi zmienić wizje minionych dziejów. Jedna z tych wizji, aktualnie podważana, modyfikowana przez archeologów i genetyków, ugruntowana jest w powszechnej świadomości od pół tysiąclecia.

Ręka Opatrzności

15 marca 1493 r. Krzysztof Kolumb zawinął do Barcelony, kończąc pierwszą wyprawę za Atlantyk. W mieście praktykował wówczas 30-letni lekarz Diaz de Isla. Dwa lata później napisał, na podstawie tego, co widział na własne oczy, „Rozprawę przeciwko gryzącej chorobie, która przyszła z wyspy Hispanioli” (obecnie Haiti). Rozpoczął ją następującymi słowami: „Podobało się boskiej sprawiedliwości zesłać na nas cierpienie nieznane, nigdy niewidziane, nigdy w księgach lekarskich niespotykane. Ta gryząca choroba ukazała się w Hiszpanii w roku Pańskim 1493 w Barcelonie, która została zarażona, a za nią cała Europa i cały świat we wszystkich znanych i dostępnych częściach. To nieszczęście ma swoje siedlisko i swoje pochodzenie z wyspy, która się teraz nazywa Hispaniola. Z ogromnego i zupełnie pewnego doświadczenia wynika, że gdy ta wyspa została przez admirała Krzysztofa Kolumba odkryta i gdy się wywiązały stosunki i obcowanie z Indiankami, wtedy choroba, która z natury swojej jest zakaźna, przeszła łatwo na mężczyzn, widziano ją na eskadrze, u jednego majtka z Palosu nazwiskiem Pinzon i u innych, których to zło nawiedziło. Ponieważ to była choroba, której Hiszpanie nigdy nie widzieli, jednak bóle i inne skutki tej choroby odczuwali, przeto poczęli ja przypisywać wysiłkom na morzu i innym przyczynom, każdy, jak mu się wydawało”.

W skali całego świata w ostatnich kilku dekadach na syfilis zapada ok. 10 mln ludzi rocznie.

We Włoszech wydawało się, że to choroba francuska, we Francji – że neapolitańska, w Portugalii – kastylijska, w Rosji – polska, w Polsce – że to „choroba dworska”, w Persji – turecka; ale najczęściej wydawało się, że to „franca”. Wybitny polski lekarz Wojciech Oczko w 1581 r. wydał o tej chorobie obszerne dzieło, nazwał ją „przymiot”. Sam wyraz „syfilis” pochodzi z poematu „Syphilis sive morbus gallicus” ogłoszonego drukiem w Italii w 1530 r. przez poetę Fracastora; bohater poematu obraża Słońce, za co zostaje ukarany chorobą weneryczną, poeta nazwał ją od jego imienia „syfilisem”; nazwa ta weszła do powszechnego użycia dopiero pod koniec XVIII stulecia.

Czytaj więcej

Ospa, najstarsza broń biologiczna

500 lat temu ówcześni lekarze nie mieli pojęcia, że chorobę wywołuje bakteria Treponema pallidum, ale zaobserwowali, że do jej gwałtownego rozprzestrzeniania po Europie przyczyniła się wojenna wyprawa do Neapolu (32-tys. zaciężnego wojska) francuskiego władcy Karola VIII w latach 1494–1495. Po wyprawie żołdacy rozeszli się po wielu krajach i wkrótce zaraza wybuchła we Francji, dotarła do Niemiec i Polski; w 1496 r. pojawiła się w Holandii, Grecji, Dalmacji; w 1497 r. – w Anglii i Szkocji; w 1499 r. – w Danii, Rosji, Turcji i na Węgrzech. Wszyscy byli wtedy zgodni co do jednego: że to nie jest znana dotąd choroba. Niektórzy historycy medycyny zaczęli negować ten pogląd na początku XX w.; twierdzili, że syfilis występował w Europie od niepamiętnych czasów, lecz dopiero pod koniec XV w. zaczęła się jego gwałtowna, epidemiczna ekspansja. Wiązali to ze wzrostem zjadliwości zarazka, który, ich zdaniem, przybrał złośliwą postać „genius epidemiae”, a to z kolei miało związek z kontaktami z tubylczą ludnością Ameryki.

Nowe pozory starego

Od momentu, gdy rozpoczęły się wielkie odkrycia geograficzne, w XV i XVI wieku, cały świat nauki nastawiony był na „nowe” – nowe lądy, ludy, rośliny, zwierzęta, gwiazdozbiory (na półkuli południowej), a więc także nową chorobę – syfilis.

Zwłaszcza wiek próbek pobranych w Estonii wzbudził zainteresowanie badaczy – pierwsza połowa XV stulecia, czyli ponad pół wieku przed odkryciem Ameryki. A jednak kości te noszą ślady zainfekowania Treponema pallidum.

Na słynnym ołtarzu Wita Stwosza w kościele Mariackim w Krakowie „niektóre postacie w tłumie naigrawającym się z Chrystusa mają zewnętrzne znamiona wrodzonego syfilisu. Ponieważ Wit Stwosz doskonale odtwarzał i realistycznie uwydatniał różne zmiany patologiczne u osób, jakie przedstawiał, wnosić trzeba, że taka postać istniała jako model w Krakowie na kilkanaście lat przed odkryciem Ameryki” – zauważył prof. Władysław Szumowski w „Historii medycyny” (Kraków 1935). Jednak gdyby sąd miał orzekać w tej sprawie, byłaby to jedynie poszlaka, a nie dowód. Dowodów zaczyna dostarczać archeologia i genetyka. Artykuł „umniejszający winę Kolumba” zamieszcza pismo „Current Biology”.

Spośród chorób wenerycznych najpowszechniejszy jest syfilis. Według danych Sante Publique France w kraju tym w 2018 r. zdiagnozowano 1762 przypadki. W skali całego świata w ostatnich kilku dekadach na syfilis zapada ok. 10 mln ludzi rocznie.

Ślady infekcji wywołanej przez Treponema pallidum odkryto na szczątkach ze zbiorowych grobów w Finlandii, Estonii i Holandii. Archeolodzy przekazali je naukowcom z Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka w Jenie; szkielety te pochodzą z okresu od XV do XVIII wieku. Zwłaszcza wiek próbek pobranych w Estonii wzbudził zainteresowanie badaczy – pierwsza połowa XV stulecia, czyli ponad pół wieku przed odkryciem Ameryki. A jednak kości te noszą ślady zainfekowania Treponema pallidum. Kierujący zespołem prof. Kerttu Majander nie wyklucza, że oryginalna przyczyna epidemii po wyprawie Kolumba mogła tkwić na Starym Kontynencie. Badaczka przypuszcza, że doszło do „rekombinacji” między bakteriami przywiezionymi (niewątpliwie) z Ameryki a endemicznymi szczepami Treponema w Starym Świecie. I to właśnie rezultat tej „rekombinacji” – wyjątkowo zjadliwe bakterie nowej generacji – był przyczyną epidemii w Europie. Kolumb i jego marynarze mieliby jedynie dolać oliwy do ognia.

Czytaj więcej

Pastuch, który podbił największe imperium świata

Kolejna „ciekawostka”: na kościach z Holandii, także z pierwszej połowy XV wieku, czyli sprzed odkrycia Ameryki, naukowcy z Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka zidentyfikowali pozostałości malinicy – choroby wywoływanej przez jeden z podgatunków Treponema. Obecnie choroba ta grasuje w regionach tropikalnych i subtropikalnych. „Z naszych badań wynika, że dawniej tak nie było, choroba występowała w całej Europie” – wyjaśnia dr Verena Schunemann.

Ale malinica to nie wszystko. Jeden ze szkieletów z Holandii nosi ślady choroby wywoływanej nieznanym podgatunkiem Treponema. Ten patogen, dziś już niewystępujący, był odpowiedzialny za chorobę weneryczną ewoluującą paralelnie do syfilisu i malinicy. „To nieoczekiwane odkrycie, linia ta jest genetycznie analogiczna do wszystkich aktualnych podgatunków, z tym że równocześnie posiada unikalne cechy” – podkreśla prof. Kerttu Majander, główna autorka artykułu w „Current Biology”. Artykuł kończy konkluzja, że różne podgatunki Treponema, blisko ze sobą spokrewnione, współwystępowały przez wiele stuleci w całej Europie, co zdejmuje z barków Kolumba część odpowiedzialności za plagę syfilisu na naszym kontynencie.

Rekombinacja archeologii i genetyki

I może ta konkluzja przeszłaby bez większego echa, gdyby nie wykopaliska w Wilnie, wzmacniające tezę niemieckich badaczy. Archeolodzy z Uniwersytetu Wileńskiego przekazali do Instytutu im. Maxa Plancka w Jenie próbki pobrane ze szczątków ze zbiorowej mogiły odkrytej w miejscu, które w średniowieczu znajdowało się poza murami miasta – tak grzebano ofiary dżumy, ospy, cholery, jakiejkolwiek „zarazy”. I rzeczywiście, zespół prof. Kirstena Bosa odkrył ślady bakterii Yersinia pestis wywołującej dżumę. Ale nie tylko. U młodej kobiety zmarłej przed 1493 r., czyli przed powrotem Kolumba, stwierdzono bakterię Treponema mającą związek z syfilisem, jednak najbardziej przypominającą bakterię wywołującą malinicę. A zatem także do Wilna dotarła bakteria, która „powinna” trzymać się tropików.

Czytaj więcej

Jak choroby wykończyły rosyjskich carów

Szkielet z połowy XV w. ze śladami tej choroby, odkopany w Wilnie, skłonił badaczy do wniosku, że wszystkie występujące współcześnie odmiany tej choroby – „krewnej” syfilisu – występowały w Europie już przed tysiącem lat. A zatem scenariusz zawleczenia syfilisu do Europy jest tylko częściowo „kolumbijski”. Prof. Kirsten Bos widzi go w następujący sposób: malinica była od dawna zadomowiona w Europie, całe stulecia przed odkryciem Ameryki. Ze względu na jej podobieństwo (objawy zewnętrzne) do syfilisu można przyjąć, że miała udział w epidemii pod koniec XV stulecia i w kolejnych. Skoro tak, to epidemii tych nie należy utożsamiać wyłącznie z syfilisem. Jeszcze dziś łatwo pomylić objawy malinicy z objawami syfilisu, a co dopiero w XV wieku. Prof. Kirsten Bos podkreśla, że metryki chorób nękających ludzkość są niepewne i bardziej złożone, niż można przeczytać w podręcznikach historii medycyny. Prof. Bos zauważa, nie bez racji, że w badaniach nad tym zagadnieniem decydująca będzie współpraca archeologów z genetykami.

Plagą średniowiecznych miast był „mór”: epidemie ospy, dżumy i cholery dziesiątkujące ludność. Pozostawały po nich bezimienne wspólne mogiły, odnajdywane najczęściej przypadkowo, podczas prac budowlanych, drogowych czy kanalizacyjnych. Badają je archeolodzy. Jednak rozwój technik biochemicznej analizy molekularnej sprawił, że wykopaliska przynoszą wiedzę nie tylko o liczbie, wieku i płci zmarłych, ale także o tym, na co zmarli ci nieszczęśnicy. A to, jak się okazuje, potrafi zmienić wizje minionych dziejów. Jedna z tych wizji, aktualnie podważana, modyfikowana przez archeologów i genetyków, ugruntowana jest w powszechnej świadomości od pół tysiąclecia.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie