Dziś nie ma śladu po czasach, gdy Boliwia leżała nad Pacyfikiem. Schodzący do oceanu szmat jałowej pustyni, wciśnięty między Chile i Peru, nie interesowałby nawet Boliwijczyków, gdyby nie skarb odłożony grubą warstwą na klifach i skalnych wyspach wybrzeża. Jednak zamiast przynieść bogactwa, światowa gorączka ptasich odchodów zrujnowała dwa państwa.
Podatki i kormorany
Aż do XIX w. saletry używano głównie do produkcji prochu i wybuchowych mieszanek. Dopiero chemik Humphry Davy sprawił, że po 1813 r. azotany pokochało rolnictwo. „Podstawy chemii rolniczej" Davy'ego, przełożone na kilka języków, stały się naukową biblią farmerów i posiadaczy ziemskich z obu stron Atlantyku. Jednak świat poznał znaczenie azotu trochę za wcześnie. Na syntezę amoniaku trzeba było czekać całe stulecie, a w stanie naturalnym saletra jest rzadka i trudno dostępna.
Traf chciał, że Alexander von Humboldt, młodszy brat filozofa, w zbliżonym czasie opisał ogromne ilości wszystkiego, co przez tysiąclecia wydaliły stada pelikanów i kormoranów u peruwiańskich wybrzeży. Przy tym guano peruwiańskie i boliwijskie, niezwykle bogate w fosfor, potas i azot, przewyższało jakością i bogactwem składników wszystkie guana na świecie.
Wkrótce eksport ptasich odchodów był ważnym źródłem dochodów, a nie szło o sumy warte pogardy. Bez pieniędzy z guana Ernest Malinowski nie zbudowałby słynnej kolei, ponieważ na poczet azotanowych zysków zagraniczne banki udzieliły Limie kredytu. Firma Auguste'a Dreyfusa, francuskiego Żyda, który zmonopolizował wydobycie peruwiańskiego guano, płaciła państwu 50 soli za metr sześcienny urobku, a i tak wychodziła na tym lepiej od rządu – mimo kosztów sprzedaży surowca w Europie. Skalę handlu guanem uświadamia kontrakt, który obligował Dreyfusa do sprzedaży 2 mln ton nawozu rocznie. Na guanie zarabiała również Boliwia, a szczęśliwym zrządzeniem losu w przybrzeżnym pasie pustyni Atakama odkryto złoża mineralnej saletry, cenniejszej od ptasich odchodów.
Sęk w tym, że azotanowe mocarstwa rozdały licencje na wydobycie cudzoziemcom, przy czym rynek Boliwii opanowały firmy chilijskie. Przy tym zarówno Dreyfus, jak i chilijski potentat Compania de Salitre y Ferrocarril w boliwijskiej Antofagaście, zręcznie używali kreatywnej księgowości i optymalizacji podatków, zanim nazwę procederu wymyśliły rekiny z Wall Street. W efekcie Peru zbankrutowało w 1874 r., a podobny los zawisł nad biedniejszą Boliwią.