Jičín to malownicze czeskie miasteczko, które Polakom nieodłącznie kojarzy się z bohaterami bajek o Rumcajsie. Niewiele osób odwiedzających ten zakątek wie o tragedii, jaka rozegrała się w nim 7 września 1968 r., a której sprawcami byli polscy żołnierze.
Cały magazynek w leżącego
W pobliżu miasteczka rozlokowany był 8. Drezdeński Pułk Czołgów Średnich 11. Drezdeńskiej Dywizji Pancernej dowodzony przez płk. Ryszarda Konopkę. Według niego kontakty z miejscową ludnością były poprawne, a dyscyplina w zgrupowaniu bardzo wysoka. Czeski historyk Jan Kalous pisał natomiast, że miejscowa ludność traktowała Polaków jak okupantów i odmawiała im sprzedaży w sklepach papierosów i napojów, nawet za korony. Co więcej, władze miasteczka poprosiły o odsunięcie jednostek na odległość 5–10 km od Jičína, lecz polskie dowództwo odmówiło.
Wydarzenia z 7 września 1968 r. nie zostały do dziś w pełni zrekonstruowane. Według Kalousa około godz. 22 z koszar (ok. 2 km od miasta) wyszło pięciu polskich żołnierzy. Wszyscy byli pijani i uzbrojeni. Około północy znaleźli się w mieście i dotarli do ogródka przy sklepie mieszczącym się przy dużym skrzyżowaniu. Przechodząc przez nie, minęli grupkę Czechów stojących koło budki telefonicznej, którzy wracali z kina po ostatnim seansie tego wieczoru.
Z kolei według relacji dowódcy 11. Dywizji, spisanej w 1991 r., dwóch żołnierzy mających pełnić służbę wartowniczą wyszło z jednostki w stanie nietrzeźwym i udało się do miasta, gdzie nadal piło alkohol w jednej z restauracji. Zachowywali się bardzo agresywnie w stosunku do miejscowych. Z pułku wysłano po nich trzech innych żołnierzy, którzy dotarli do miasta już po rozpoczęciu strzelaniny.
Z materiałów zebranych podczas śledztwa wynikało, że przebieg wydarzeń odbiegał znacznie od wyobrażeń dowódcy (który zresztą owego 7 września był na urlopie w kraju). Pięciu żołnierzy piło alkohol w jednym z czołgów, a następnie szeregowy Stefan Dorna (działowy czołgowy) i starszy szeregowy Zygmunt Zapasa postanowili udać się do miasteczka, którego wcześniej nie poznali. Wszyscy wypili około litra rozrobionego spirytusu. Trzech pozostałych uczestników popijawy wkrótce postanowiło ruszyć za kolegami, by namówić ich do zawrócenia. Wszyscy byli uzbrojeni w karabiny Kałasznikow z ostrą amunicją.