Monty’emu świeczkę, Bradleyowi ogarek

W styczniu 1945 roku Trzecia Rzesza znajdowała się na skraju upadku. Na froncie wschodnim znad Wisły ruszył sowiecki walec, nieubłaganie zbliżając się do Berlina. Na zachodzie kontrofensywa w Ardenach zakończyła się bolesną porażką Wehrmachtu. Wyraźnie osłabiło to jego możliwości obronne wobec szykujących się do rozstrzygającego uderzenia wojsk sprzymierzonych.

Aktualizacja: 27.12.2009 00:04 Publikacja: 27.12.2009 00:03

Brytyjski premier Winston Churchill i marszałek polny Montgomery przepływają Ren amfibią pod Wesel,

Brytyjski premier Winston Churchill i marszałek polny Montgomery przepływają Ren amfibią pod Wesel, 25 marca 1945 r.

Foto: rex features/east news

Na przełomie stycznia i lutego 1945 roku podczas maltańskiej konferencji Połączonego Komitetu Szefów Sztabów zapadła decyzja o kierunkach kolejnej ofensywy aliantów. Plan gen. Dwighta Eisenhowera, naczelnego dowódcy wojsk sprzymierzonych na Zachodzie, zakładał zniszczenie niemieckich wojsk na lewym brzegu Renu, osiągnięcie rzeki siłami trzech grup armii (21., 12. i 6.) oraz sforsowanie tej ostatniej naturalnej przeszkody na drodze do serca Rzeszy.

Oficjalnie ofensywa miała być prowadzona w ramach koncepcji tzw. szerokiego frontu, przyjętej jeszcze we wrześniu 1944 roku. Idea ta miała pogodzić rywalizujących ze sobą dowódców brytyjskich i amerykańskich. Jednak dzięki naciskom Londynu główne natarcie wojsk alianckich przypadło 21. Grupie Armii marszałka polnego Bernarda Montgomery’ego.

Ostrze brytyjskiego uderzenia (operacja „Veritable”) miało zostać wyprowadzone z tzw. występu Nijmegen. Był to teren pomiędzy rzeką Maas a Renem zdobyty podczas nieudanej operacji „Market-Garden”, przeprowadzonej jeszcze we wrześniu 1944 roku. Po przełamaniu pozycji niemieckich opartych na umocnieniach linii Zygfryda w rejonie Cleve-Goch kanadyjska 1. Armia miała się skierować na południowy wschód i, rolując niemiecką obronę, połączyć się na linii Geldern – Wesel z atakującymi od południa (operacja „Grenade”) oddziałami amerykańskiej 9. Armii gen. Simpsona. Po dojściu do Renu na odcinku Emmerich – Rheinberg wojska Montgomery’ego powinny sforsować rzekę na północ od Zagłębia Ruhry, po czym wyprowadzić szpice pancerne wzdłuż zielonych nizin Westfalii i Dolnej Saksonii.

Udział 9. Armii w manewrze oskrzydlającym Montgomery’ego spowodował oddanie oddziałów gen. Simpsona pod rozkazy irytującego jankeskich dowódców Anglika. Wywołało to ich głośne protesty. Zawiedziony czuł się zwłaszcza gen. Omar Bradley, dowódca amerykańskiej 12. Grupy Armii, którego jednostkom przypadła drugorzędna, pomocnicza rola.

Eisenhower nie zamierzał jednak odsyłać swoich rodaków na drugi plan i odbierać im szansy na zdobycie laurów zwycięstwa. Dlatego wydał rozkaz, aby armie Bradleya (1. gen. Hodgesa i 3. gen. Pattona) przeszły do „aktywnej obrony”, co w sztabowym slangu oznaczało zielone światło dla działań zaczepnych w kierunku Renu.

Daleko od tej awantury znalazła się amerykańsko-francuska 6. Grupa Armii gen. Deversa, którego oddziały zamykały południową flankę alianckiego frontu i ze względu na trudny, górzysty teren działań nie miały szans na spektakularne sukcesy.

[srodtytul]Kłopoty von Rundstedta[/srodtytul]

W lutym 1945 roku sytuacja wojsk niemieckich na froncie zachodnim wydawała się zadowalająca. Głównodowodzący obszaru operacyjnego „Zachód” marszałek Gerd von Rundstedt miał do swojej dyspozycji ok. 60 dywizji, w większości schowanych za fortyfikacjami linii Zygfryda. Ale sytuacja

nakreślona na mapach sztabowych nie do końca przekładała się na rzeczywistość wśród frontowych okopów.

Większość dywizji nie miała pełnych składów osobowych. Część z nich tworzyła dywizyjne grupy bojowe pozbawione ciężkiego sprzętu. Uzupełnienia napływające do jednostek nie przedstawiały wysokiej wartości bojowej.

Rosnące straty zmusiły władze Rzeszy do sięgnięcia po ostatnie rezerwy ludzkie. Do walki już od końca 1944 roku kierowano personel tyłowych służb Luftwaffe i Kriegsmarine. W styczniu 1945 roku sięgnięto m.in. po ludzi, których stan zdrowia dotychczas

dyskwalifikował ze służby wojskowej, a także po oszczędzanych do tej pory wykwalifikowanych pracowników zakładów zbrojeniowych, którzy nie przekroczyli 45. roku życia. Na front skierowano też młodzież od 16 do 17 lat.

Młode roczniki Niemców, wychowywane w fanatycznym oddaniu dla wodza Trzeciej Rzeszy, wykazywały co prawda duży zapał do walki, lecz ich wyszkolenie pozostawiało wiele do życzenia.

Morale wśród żołnierzy pamiętających niedawną ofensywę w Ardenach było zróżnicowane. Część marzyła już o końcu wojny, ale reszta mimo zwątpienia była gotowa bronić ojczyzny przed wrogiem.

Także umocnienia linii Zygfryda nie były aż tak potężne, jak przedstawiała je hitlerowska propaganda. Na niektórych odcinkach brakowało schronów z bronią przeciwpancerną i artylerią haubiczną, a część bunkrów stanowiły przestarzałe konstrukcje, niezbyt odporne na nowe rodzaje uzbrojenia i amunicji, wprowadzone wraz z szybko postępującym rozwojem technicznym podczas wojny.

Nie był to jednak koniec problemów von Rundstedta. Na Wehrmachcie ciążył – niczym kamień u szyi tonącego – rozkaz Hitlera nakazujący bronić do ostatniego żołnierza każdego metra niemieckiej ziemi. W praktyce ograniczało to dowódcom możliwość manewru – w razie próby odwrotu za Ren musieli się liczyć w najlepszym razie z odwołaniem ze stanowiska, a w najgorszym z sądem polowym i plutonem egzekucyjnym.

W przededniu alianckiej ofensywy niemieckie wojska na zachodnim brzegu Renu znajdowały się w następującym położeniu. Na północnym odcinku frontu, naprzeciw oddziałów Montgomery’ego wyznaczonych do operacji „Veritable”, znajdowały się dywizje

1. Armii Spadochronowej gen. Schlemma. Na południe od nich, na wysokości Düsseldorfu i Kolonii, niemieckiej granicy przed 9. Armią gen. Simpsona broniła 15. Armia gen. von Zangena. Poniżej, w rejonie gór Eifel, naprzeciw 1. Armii gen. Hodgesa i 3. Armii gen. Pattona, swój potencjał odbudowywały zaangażowane niedawno w ofensywę ardeńską oddziały 5. i 7. Armii generałów Manteuffla i Branderbergera. Południową flankę frontu zamykała w Zagłębiu Saa- ry i Nadrenii-Palatynacie 1. Armia Polowa gen. Förtscha. Na wschodnim brzegu Renu, między Freiburgiem a Stuttgartem, dostępu do miast Wirtembergii i Badenii broniła 19. Armia gen. Balcka, wytrawnego weterana z frontu wschodniego.

[srodtytul]Operacja „Veritable”[/srodtytul]

Wczesnym rankiem 8 lutego 1945 roku na pozycje niemieckiej 84. Dywizji Piechoty spadł huraganowy ogień ponad tysiąca alianckich dział. Kilka godzin wcześniej 3 tys. bombowców i samolotów szturmowych zrzuciło tysiące bomb i pocisków rakietowych. Nad niemieckimi liniami komunikacyjnymi rozpętało się piekło. Był to początek operacji „Veritable”.

Mimo ogromnego wsparcia lotniczego i artyleryjskiego atakujące w pierwszej linii oddziały kanadyjskiej 1. Armii gen. Crerara czekała trudna przeprawa na drodze do celu, jakim była rubież Geldern – Wesel. Teren wyraźnie sprzyjał Niemcom. Przygotowani do odparcia Brytyjczyków żołnierze 1. Armii gen. Schlemma ukryli swoje linie obronne w gęsto zalesionym terenie Reichswaldu. Od północy flankę Niemców zabezpieczały rozlewiska Renu, a od południa mokradła rzeki Niers. Każde miasteczko, wioskę, a nawet pojedynczą farmę zamieniono w lokalne twierdze zabezpieczone gęstą siecią pól minowych, zasieków i rowów przeciwczołgowych. Punkty oporu połączono zamaskowanymi liniami transzei.

O godz. 10.30 na odcinku o długości ok. 10 km do ataku ruszyły grupy bojowe czterech alianckich dywizji piechoty wspartych setkami czołgów i pojazdów amfibijnych. Gdy Kanadyjczycy z 2. i 3. Dywizji Piechoty powoli obchodzili północne skrzydło Niemców, wykorzystując pływające transportery Buffalo, szkoccy piechurzy z 15. Dywizji toczyli zażarte boje, szturmując czołowo miasteczko Kranenburg. Na południe od nich w walkach o wzgórze Branderberg przelewali krew Walijczycy z 53. Dywizji. Najtrudniejsze zadanie czekało jednak górali ze szkockiej 51. Dywizji „Highland”, którzy trafili na opór zaprawionych w bojach niemieckich spadochroniarzy.

Ostatecznie pod koniec dnia Brytyjczykom udało się przełamać pierwszą linię obrony wroga i zająć prawie wszystkie wyznaczone cele. W odpowiedzi gen. Schlemm wprowadził do boju 7. Dywizję Spadochronową i w kolejnych dniach oddziały gen. Crerara ugrzęzły w walkach na przedmieściach Cleve. Obie strony zwarły się i wyprowadzały kontrataki. Wreszcie 11 lutego miasto znalazło się w rękach żołnierzy gen. Crerara.

Zgodnie z planem Montgomery’ego na południe od 1. Armii kanadyjskiej swoje natarcie miały rozpocząć dywizje 9. Armii gen. Simpsona. Operacja „Grenade” musiała jednak zostać odroczona o prawie dwa tygodnie, gdyż Niemcy wysadzili zapory wodne na rzece Roer, zalewając masami wody teren działań Amerykanów.

W tej sytuacji gen. Schlemm rzucił do bitwy w rejonie Reichswaldu swój jedyny mobilny odwód – 47. Korpus Pancerny gen. Luttwitza (116. DPanc. i 15. DGren. Panc.). Weterani z Ardenów próbowali bezskutecznie odbić utracone w poprzednich dniach pozycje wokół Cleve. Jednak obecność niemieckich czołgów Panzer IV i VI (sławnych tygrysów) wspartych grenadierami pancernymi wyraźnie spowolniła natarcie Brytyjczyków ku Goch.

Między 14 a 19 lutego dywizje gen. Crerara przemieściły się zaledwie o kilka kilometrów. Zimowa odwilż zamieniła pole bitwy w zwały błota, które zorały straszliwe nawały alianckiej artylerii. W takiej scenerii toczyły się walki o każdy okop, transzeję czy schron, przypominając najgorsze obrazy frontowego piekła pierwszej wojny światowej. Niemcy z wściekłością ponawiali swoje kontrataki, ale byli zbyt słabi, aby odrzucić wojska Montgomery’ego, który jak zwykle był świetnie przygotowany do bitwy materiałowej na wyczerpanie. 22 lutego Brytyjczycy z 43. Dywizji

Piechoty zdobyli miasto Goch, a gen. Crerar mógł wprowadzić do akcji dwie odwodowe dywizje pancerne.

[srodtytul]Operacja „Grenade”[/srodtytul]

22 lutego rozlewiska rzeki Roer osiadły na tyle, że żołnierze gen. Simpsona mogli przystąpić do realizacji opóźnionej operacji „Grenade”. Dzień później trzy amerykańskie korpusy bez większych przeszkód sforsowały rzekę i odparły słabe kontrataki niemieckiej piechoty z 15. Armii gen. von Zangena. Na południe od nich do natarcia ruszył 7. Korpus z 1. Armii gen. Hodgesa zabezpieczający prawą flankę operacji.

25 lutego gen. Simpson wprowadził do walki trzy dywizje pancerne, które szybko przełamały front armii von Zangena i zagroziły tyłom wojsk gen. Schlemma. Dowodzący Grupą Armii „B” feldmarszałek Model próbował ratować sytuację, rzucając do kontrataku ostatnie odwody pancerne – 9. i 11. DPanc. Jednak oddziały obu dywizji nie zdołały się skoncentrować i zamiast uderzyć masą czołgów, ruszyły do walki mniejszymi pododdziałami, które tylko nieznacznie opóźniały marsz Amerykanów. 1 marca żołnierze Simpsona dotarli do Renu na wysokości Düsseldorfu, rozcinając na pół niemiecki front na lewym brzegu rzeki.

Rundstedt słał meldunki do kwatery głównej Hitlera z prośbą o pozwolenie na odwrót za Ren. Wódz Rzeszy nie chciał o tym słyszeć. Wymagał całkowitego poświęcenia i obrony każdej pędzi ziemi. Niemieccy dowódcy robili, co mogli, aby ratować swoje wojska. Skracali front (nieoficjalnie), zaginali skrzydła, rzucali przeciwko alianckim szpicom nieliczne odwody. Ale było to tylko chwilowe odroczenie nieuchronnego wyroku.

3 marca żołnierze Hodgesa wkroczyli do Kolonii, a piechota Simpsona podała ręce Walijczykom z 1. Armii gen. Crerara w okolicach miasteczka Geldern. Skrzydła operacji „Veritable” i „Grenade” połączyły się ze sobą.

Dywizje gen. Schlemma i resztki oddziałów von Zangena zostały stłoczone na przyczółku wokół Wesel. Niemieccy saperzy na widok czołówek alianckich wysadzali wszystkie mosty na Renie. 8 marca Schlemm, nie zważając na konsekwencje, wydał rozkaz odwrotu za rzekę. Było już jednak za późno na ratowanie ciężkiego sprzętu. Z pułapki wydostała się głównie piechota z lekką bronią. Idiotyczne rozkazy Hitlera kosztowały Niemców 90 tys. żołnierzy (w tym 51 tys. jeńców). Straty aliantów w czasie operacji Montgomery’ego wyniosły łącznie ok. 23 tys. ludzi.

Zadowolony z siebie marszałek rozpoczął przygotowania do forsowania Renu. Gigantyczna operacja o kryptonimie „Plunder” miała stanowić logistyczny i techniczny spektakl, jakiego nie widział jeszcze świat. Od 10 marca w rejon planowanej operacji przetransportowano 60 tys. t amunicji, 30 tys. t sprzętu saperskiego, 28 tys. t innych niezbędnych elementów. W pracach saperskich wzięło udział ponad 50 tys. saperów ze wszystkich armii alianckich. Z nadmorskich portów Belgii i Francji w głąb lądu przetransportowano całą flotyllę barek desantowych. W celu zamaskowania tych wszystkich manewrów na odcinku 80 km przez prawie dwa tygodnie utrzymywano zasłonę dymną. Ponadto w ciągu tygodnia w strefie przyszłego ataku 16 tys. samolotów zrzuciło prawie 50 tys. ton bomb i rakiet, które miały sparaliżować niemieckie zaplecze.

Dobry humor Monty’ego mogli zmącić już tylko Amerykanie. Niesforni jankesi postanowili bowiem bez zbędnych fajerwerków sprzątnąć Anglikowi sprzed nosa laury zwycięstwa.

[srodtytul]„Aktywna obrona” Hodgesa i Pattona[/srodtytul]

Gdy na północnym odcinku frontu 21. Grupa Armii mozolnie szykowała się do sforsowania Renu, na południe od niej, na odcinku 12. Grupy Armii gen. Bradleya, doszło do przełomowych wydarzeń.

Dowódcy 1. i 3. Armii Hodges i Patton jeszcze w pierwszej połowie lutego (za wiedzą gen. Bradleya, a także samego Eisenhowera) rozpoczęli przygotowania do rozpoczęcia natarcia o kryptonimie „Lumberjack”.

23 lutego – w momencie rozpoczęcia operacji „Grenade” przez gen. Simpsona – ich oddziały uderzyły na pozycje niemieckiej 5. i 7. Armii w rejonie gór Eifel. Pozbawione dywizji pancernych wojska generałów Manteuffla i Branderbergera nie stawiały silnego oporu i do 7 marca Niemcy zostali zepchnięci do brzegów Renu.

Tego samego dnia szpice 9. DPanc. dotarły w okolice miasteczka Remagen, gdzie ku własnemu zaskoczeniu ujrzały słabo broniony i – co ważniejsze – nienaruszony most. Dowódca dywizji gen. Leonard natychmiast pchnął na drugą stronę rzeki silną grupę bojową, a po uchwyceniu niewielkiego przyczółka resztę swoich oddziałów.

Mimo ustaleń konferencji maltańskiej, która dawały pierwszeństwo operacjom Brytyjczyków, gen. Eisenhower nie zamierzał nie skorzystać z prezentu, jaki przygotowali mu saperzy wroga (ładunki odpalone na moście w chwili zbliżania się Amerykanów tylko go uszkodziły) i rozkazał rozbudowę przyczółka.

Na wieść o wydarzeniach w Remagen Hitler wpadł we wściekłość, mieszając z błotem „nieudolnych” feldmarszałków i generałów. Dymisja nie ominęła samego Rundstedta, którego zastąpił ściągnięty z Włoch feldmarszałek Albert Kesselring. Niemcy próbowali zniszczyć most wszelkimi środkami. Kiedy ataki lotnictwa (na most rzucono najnowsze odrzutowe bombowce Arado 234B-2) i artylerii nie przyniosły efektu, sięgnięto nawet po rakiety V-2! Ostatecznie po dziesięciu dniach most runął, jednak do tego czasu saperzy Hodgesa zbudowali kilka przepraw pontonowych, po których przeszły Ren pozostałe dywizje 1. Armii.

Na tym nie koniec jankeskich pstryczków w nos Montgomery’ego. Napierająca na wschód wzdłuż rzeki Mozy 3. Armia gen. Pattona obeszła ze skrzydła i wyszła na głębokie tyły niemieckiej 1. Armii. Jej dowódca gen. Förtsch bezskutecznie błagał o pozwolenie na odwrót. Hitler był nieugięty, kreśląc nierealne plany osłony flanki 1. Armii przez resztki 7. Armii Brandenbergera.

13 marca Amerykanie przystąpili do realizacji operacji „Undertone”. Podczas gdy dywizje 7. Armii gen. Patcha związały od czoła oddziały Förtscha, korpusy Pattona przekroczyły Mozę i wyszły na tyły Niemców, kończąc żywot kolejnej armii Wehrmachtu. Amerykańscy pancerniacy niemal na karkach uciekającego wroga dotarli do brzegów Renu na odcinku między Moguncją a Mannheim.

Na dzień przed rozpoczęciem operacji „Plunder” Patton z wielką satysfakcją przesłał do sztabu Bradleya meldunek: „Bez pomocy bombardowania lotniczego, zasłon dymnych, przygotowania artyleryjskiego i bez wojsk powietrznodesantowych w czwartek 22 marca o godzinie 22.00 3. Armia przekroczyła rzekę Ren”. Zanim Montgomery zdołał wprawić w ruch tryby swej potężnej machiny wojennej, Amerykanie mieli już dwa przyczółki na wschodnim brzegu Renu i byli gotowi do kolejnego skoku w głąb Niemiec.

[srodtytul]Znad Renu nad Łabę[/srodtytul]

Bezsensowne straty poniesione przez Wehrmacht na zachodnim brzegu Renu spowodowały, że pod koniec marca armie Kesselringa nie mogły sobie pozwolić na rozbudowę głębokich linii obronnych na wschodnim brzegu rzeki. Przeciętny stan dywizji piechoty Wehrmachtu spadł do 5 tys. żołnierzy. Jedynie kilka jednostek pancernych miało jeszcze 8 – 10 tys. ludzi. Większość skąpych uzupełnień kierowano najczęściej na odcinek Remagen, skąd spodziewano się najsilniejszego ataku wroga. Jedynym znaczącym wzmocnieniem frontu były jednostki Luftwaffe dysponujące dużą liczbą dział przeciwlotniczych. W niemieckich oddziałach dało się już zauważyć objawy rezygnacji. Poza jednostkami składającymi się z weteranów przemieszanych z rekrutami większość nowo sformowanych bądź odtwarzanych oddziałów nie wierzyła w zwycięstwo i w poczuciu beznadziei czekała na ostatni cios aliantów.

Wieczorem 23 marca 1945 roku 2. Armia brytyjska gen. Dempseya i 9. Armia gen. Simpsona przy akompaniamencie tysiąca ciężkich dział przystąpiły do realizacji operacji „Plunder”. Naprzeciw 30 dywizji sprzymierzonych (w tym dziewięciu pancernych) do walki stanęło siedem dywizji z 1. Armii gen. Schlemma. Na tyłach, w rezerwie frontu, znajdowały się grupy bojowe dwóch dywizji z 47. KPanc. gen. Lüttwitza.

Oddziały sprzymierzonych rozpoczęły forsowanie Renu na odcinku między Emmerich, Wesel i Duisburgiem. W pierwszym rzucie w okolicach Rees, Haffen i Bislih do akcji ruszyły dwie szkockie dywizje piechoty. Na zrównane z ziemią przez lotnictwo Wesel spadło jak grom z nieba uderzenie brygady komandosów. Na południe od nich, w rejonie Disnlaken, przez rzekę przeprawiały się dwie amerykańskie dywizje. Na północ od Wesel na niemieckie tyły zrzucono dywizje powietrznodesantowe 6. i 17.

Pierwszego dnia operacji przy niewielkim oporze wroga większość oddziałów sprzymierzonych osiągnęła wyznaczone cele i przystąpiła do rozbudowy przyczółka. W kolejnych dniach, w nadziei na odrzucenie bądź ograniczenie postępów nieprzyjaciela, Niemcy wyprowadzili serię kontrataków siłami odwodowego korpusu Lüttwitza. W rejonie Rees na lewe skrzydło wojsk Montgomery’ego uderzyła 15. DGren. Panc., wsparta spadochroniarzami z 6. i 8. DSpad. Zaskoczeni impetem niemieckiego natarcia górale ze szkockiej 51. DP zostali odrzuceni ze swoich pozycji na północ od miasta. Dzień później dzięki pomocy Kana- dyjczyków z 9. Brygady kryzys został zażegnany. Kiedy 26 marca przez Ren przerzucono pierwszy duży most pontonowy, do boju weszli weterani z angielskiej 43. Dywizji „Wessex” i sprzymierzeni w ciężkich, gwałtownych starciach zaczęli spychać Niemców na północ od Rees.

W centrum i na prawym skrzydle aliantów kontratakowała 116. DP. Najpierw czołgi i grenadierzy pancerni próbowali odepchnąć amerykańskich spadochroniarzy na północ od Wesel. Jednak celny ogień bazook i dział ppanc. zniweczył niemieckie plany. Później pancerniaków Lüttwitza rzucono przeciwko dywizjom gen. Simpsona w okolicach Dinslaken. Niemieckie odwody były jednak zbyt słabe, aby skutecznie przeciwdziałać postępom aliantów.

[srodtytul]Berlin na łup Stalinowi[/srodtytul]

28 marca stało się jasne, że dywizje gen. Schlemma nie są w stanie powstrzymać wojsk Montgomery’ego. Dzień później marszałek polny, szykujący się do skoku w kierunku Berlina, dowiedział się o zmianach w koncepcji dalszego prowadzenia alianckiej ofensywy.

Wiedząc, że nie zdoła uprzedzić Armii Czerwonej w wyścigu do Berlina, gen. Eisenhower rozkazał podjęcie ofensywy wzdłuż osi Kassel – Lipsk. Oznaczało to przejęcie inicjatywy na środkowym odcinku frontu przez wojska 12. Grupy Armii gen. Bradleya.

Armie Montgomery’ego miały uderzyć na północny wschód z zadaniem zdobycia Bremy, Hamburga i Lubeki, blokując w ten sposób Sowietom drogę do Danii i Norwegii. Decyzja ta rozpętała kolejną burzę między Londynem i Waszyngtonem. Brytyjczycy nie mogli się pogodzić z oddaniem Berlina na łup Stalina.

Dla premiera Winstona Churchilla było jasne, że wraz z upadkiem Niemiec nowym „śmiertelnym zagrożeniem dla wolnego świata będzie Rosja sowiecka”. W tej sytuacji należało przesunąć aliancki front jak najdalej na wschód, a w szczególności wkroczyć do stolicy Niemiec, Austrii i Czechosłowacji.

Wielka polityka rządzi się jednak własnymi prawami. Dla Stanów Zjednoczonych pokonanie Niemiec nie oznaczało końca wojny. Pozostawał jeszcze problem zmagań z Japonią na Pacyfiku. Za oceanem liczono na zaangażowanie się Sowietów w wojnę na Dalekim Wschodzie. W tej sytuacji nie należało drażnić „czerwonego niedźwiedzia”, wychylając głowę za bardzo na wschód. Nic więc dziwnego, że posłuszny poleceniom prezydenta Roosevelta Eisenhower ograniczył działania wojsk sprzymierzonych do linii Łaby (poza odcinkiem Danii).

[srodtytul]Pancerny rajd Pattona[/srodtytul]

Na przełomie marca i kwietnia 1945 roku z utworzonych za Renem przyczółków ruszyła ostatnia ofensywa sprzymierzonych. Cienkie i słabe linie niemieckiej obrony momentalnie pękły.

Na odcinku 21. Grupy Armii Montgomery’ego 1. Armia gen. Crerara (wraz z polską 1. Dywizją Pancerną gen. Maczka) rozpoczęła wyzwalanie środkowej i wschodniej Holandii. 2. Armia gen. Dempseya przebiła się na niziny Westfalii, skąd pancerne szpice pomknęły w kierunku Bremy i Hamburga.

Nacierające spod Wesel i Remagen amerykańskie korpusy 1. i 9. Armii w trzy dni zamknęły na obszarze Zagłębia Ruhry resztki trzech niemieckich armii (1., 5. i 15.). Łącznie z personelem przeciwlotniczym Luftwaffe w kotle znalazło się ok. 300 tys. żołnierzy i... jeden feldmarszałek. Walther Model postanowił wypełnić do końca rozkazy Hitlera i dowodził obroną aż do 17 kwietnia, kiedy odebrał sobie życie.

W tym czasie 3. Armia gen. Pattona wystartowała z przyczółka pod Oppenheim i ruszyła na północ w kierunku Fuldy i Kassel. Pod Frankfurtem, na rzece Men, Niemcom udało się zatrzymać na chwilę krewkiego Jankesa. Jednak po całym dniu walk pancerne kolumny pomknęły dalej. 4 kwietnia Amerykanie byli już w centralnych Niemczech nad Wezerą. Przez następnych dziesięć dni pokonały 250 km, zajmując rubież Chemnitz, Plauen, Bayreuth.

11 kwietnia żołnierze 9. Armii Simpsona dotarli do Łaby w okolicach Magdeburga, ok. 145 km na zachód od Berlina. Oddziały rozpoznawcze meldowały o nikłej obecności wroga. Patton prosił o pozwolenie na kontynuowanie natarcia. Eisenhower odmawiał. Wściekły dowódca 3. Armii nie krył irytacji, pozwalając sobie na ostre słowa pod adresem przełożonego: „Nie mam zielonego pojęcia, jak ty sobie to wszystko, do cholery, wyobrażasz! Zdobądźmy ten Berlin, i to szybko!”. „Ike” był jednak nieugięty i skierował dywizje Pattona do Austrii.

Pancerne macki 3. Armii błyskawicznie sięgnęły doliny Dunaju, zajmując kolejno Ratyzbonę, Pasawe i Linz. Przy tej okazji w ramach „zabezpieczenia flanki” Patton pchnął jeden ze swych korpusów do Czechosłowacji.

6 maja ok. godz. 11 amerykańscy pancerniacy wjechali do Pilzna. Kiedy czołówki rozpoznawcze Pattona stanęły niecałe 50 km od Pragi, Eisenhower – naciskany przez Sowietów i Waszyngton – znowu interweniował. Amerykański marsz na wschód został ostatecznie zatrzymany.

Dzień później, 7 maja 1945 roku, w kwaterze głównej Eisenhowera w Reims Alfred Jodl podpisał akt bezwarunkowej kapitulacji niemieckich sił zbrojnych.

Stalin celebrujący w Moskwie zdobycie Berlina poczuł się dotknięty, że stało się to bez udziału przedstawicieli ZSRR. Zażądał powtórzenia kapitulacji Trzeciej Rzeszy. Ceremonia, której gospodarzem był sowiecki marszałek

Żukow, odbyła się 8 maja w Karlhorst na przedmieściach Berlina. W imieniu Oberkommando der Wehrmacht dokument podpisał feldmarszałek Keitel, w imieniu Luftwaffe gen. Stumpf, a w imieniu Kriegsmarine admirał Friedeburg. Według czasu moskiewskiego był już 9 maja, dlatego tego dnia w bloku komunistycznym świętowano zakończenie drugiej wojny światowej.

Na przełomie stycznia i lutego 1945 roku podczas maltańskiej konferencji Połączonego Komitetu Szefów Sztabów zapadła decyzja o kierunkach kolejnej ofensywy aliantów. Plan gen. Dwighta Eisenhowera, naczelnego dowódcy wojsk sprzymierzonych na Zachodzie, zakładał zniszczenie niemieckich wojsk na lewym brzegu Renu, osiągnięcie rzeki siłami trzech grup armii (21., 12. i 6.) oraz sforsowanie tej ostatniej naturalnej przeszkody na drodze do serca Rzeszy.

Oficjalnie ofensywa miała być prowadzona w ramach koncepcji tzw. szerokiego frontu, przyjętej jeszcze we wrześniu 1944 roku. Idea ta miała pogodzić rywalizujących ze sobą dowódców brytyjskich i amerykańskich. Jednak dzięki naciskom Londynu główne natarcie wojsk alianckich przypadło 21. Grupie Armii marszałka polnego Bernarda Montgomery’ego.

Pozostało 97% artykułu
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie