Wymarsz z Oleandrów

Nie słabnie legenda Józefa Piłsudskiego jako męża stanu i wskrzesiciela Rzeczypospolitej po latach niewoli. Po czasach komunistycznych, gdy oficjalnie skazany był na zapomnienie i czczony podczas nielegalnych uroczystości i negocjacji, po 1989 roku Polacy już w sposób otwarty mogą wyrażać swój szacunek dla jego osoby i dokonań.

Aktualizacja: 30.12.2009 03:31 Publikacja: 30.12.2009 03:30

Na trasie marszu szlakiem I Kompanii Kadrowej. Słomniki. 2007 r.

Na trasie marszu szlakiem I Kompanii Kadrowej. Słomniki. 2007 r.

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

W wielu miejscach Polski postawiono pomniki Józefa Piłsudskiego, odnowione lub ufundowane zostały nowe tablice upamiętniające Marszałka i jego legionistów, a krakowski kopiec jego imienia starannie wyremontowano. Popularnością cieszy się przywrócony po długiej przerwie Marsz Szlakiem Kadrówki.

Powstały też organizacje i stowarzyszenia, które – odwołując się do dzieła Marszałka i Legionów – dbają o zachowanie pamięci o nich, uczenie polskiej historii i wychowywanie w duchu patriotycznym.

– Dziś nie ma już takich polityków o silnych osobowościach, podejmujących suwerenne decyzje, bez oglądania się na innych. Józef Piłsudski jest taką postacią, która może być wzorcem dla młodzieży, mimo krytycznych ocen jego działalności w późniejszym okresie życia – mówi znawca historii II Rzeczypospolitej prof. Jacek Majchrowski.

[wyimek]W JEDNYM CELU Walka jest zawsze tem skuteczniejsza, im bardziej uśrodkowane będą wszystkie usiłowania walczących w jednym celu, tak aby żadna cząstka działalności nie marniała w bezużytecznych zatargach domowych. - Józef Piłsudski – Czem jest Polska Partia Socjalistyczna, 15 sierpnia 1895[/wyimek]

– Legenda Marszałka nie ginie – zapewnia dr Jerzy Bukowski, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie. – Wśród polityków wyróżniał się osobistą uczciwością i absolutną propaństwową postawą, daleką od wszelkiego partyjniactwa. A te jego cechy mimo popełnianych błędów mają dla nas, współczesnych, wielką wartość – podkreśla dr Bukowski.

[srodtytul]Szlakiem Kompanii Kadrowej[/srodtytul]

Rytuał jest zawsze ten sam. Co roku 6 sierpnia wczesnym rankiem na krakowskich Oleandrach do apelu staje kilkaset osób. Słychać wojskowe komendy i nieodmiennie przed wyruszeniem na trasę wszyscy wysłuchują rozkazu Józefa Piłsudskiego.

Padają te same słowa, z jakimi Komendant zwracał się do swych strzelców w 1914 roku, zanim sformowani w I Kompanię Kadrową wyszli z Krakowa, aby we wsi Michałowice obalić słupy graniczne i ruszyć na pełen chwały szlak bojowy. Po to, żeby, jak mówił sam Piłsudski, „czynem wojennym budzić Polskę do zmartwychwstania” i tworzyć polskie legiony.

Marsze Szlakiem I Kompanii Kadrowej są fenomenem wśród polskich wydarzeń patriotycznych. Zakorzenione w przedwojennej tradycji wciąż znajdują uznanie zarówno wśród kombatantów i działaczy niepodległościowych, jak i młodzieży. Chociaż organizowane są w samym środku lata i w szczycie wyjazdów wakacyjnych, co roku znajduje się około 400 osób, które chcą przez kilka dni wędrować drogami, jakimi niegdyś szli strzelcy Piłsudskiego. W 2004 roku, z okazji 90. rocznicy czynu legionowego, ruszyło na trasę aż 512 piechurów.

Kadrówka – pododdział piechoty, który według różnych źródeł liczył 144 – 163 żołnierzy – utworzony został 3 sierpnia 1914 roku w Krakowie przez Józefa Piłsudskiego z członków organizacji Strzelec i Polskich Drużyn Strzeleckich.

Kompania dowodzona przez porucznika Tadeusza Kasprzyckiego nocą 6 sierpnia 1914 roku wymaszerowała z krakowskich Oleandrów w stronę Miechowa. O godzinie 9.45 jej żołnierze obalili słupy graniczne państw zaborczych na posterunku granicznym w Michałowicach. W związku z wkroczeniem wojsk polskich do Królestwa Kongresowego 10 sierpnia Józef Piłsudski wydał odezwę, w której napisał podniosłe słowa: „Wybiła godzina rozstrzygająca! Polska przestała być niewolnicą i sama chce stanowić o swoim losie, sama chce budować swą przyszłość, rzucając na szalę wypadków własną siłę orężną. Kadry armii polskiej wkroczyły na ziemię Królestwa Polskiego, zajmując ją na rzecz jej właściwego, istotnego, jedynego gospodarza – Ludu Polskiego...”.

Po zajęciu Kielc i bezskutecznej próbie przebicia się do Warszawy w celu wywołania powstania I Kadrowa powróciła do Krakowa, stając się zalążkiem Legionów Polskich.

Gdy w 1919 roku powstał Związek Strzelecki jako piłsudczykowska paramilitarna organizacja młodzieżowa nawiązująca do tradycji strzelców sprzed 1914 roku, pojawił się pomysł uczczenia wymarszu Kadrówki nie w formie akademii, ale marszu pokazującego młodzieży szlak, jakim ta formacja rozpoczęła drogę do niepodległości.

Już w 1922 i 1923 roku zorganizowano przemarsze z Krakowa do Michałowic. W 1924 roku – w dziesięciolecie wymarszu Kadrówki – trasa została wydłużona do Kielc, czyli do ponad 120 kilometrów. Rok 1924 uznawany jest za początek marszów, które w okresie przedwojennym odbyły się 15 razy. Przemarsz trwał wtedy trzy dni i miał charakter paramilitarnej rywalizacji sportowej gromadzącej nawet po tysiąc zawodników. Najpierw uczestniczyły w nim jedynie drużyny strzeleckie, potem dołączyli przedstawiciele wojska i policji.

W sierpniu 1939 roku start marszu połączony był z wielkimi uroczystościami na krakowskich Błoniach dla uczczenia 25-lecia wyjścia Kadrówki. W tym ostatnim w II RP wielkim zgromadzeniu patriotycznym uczestniczyło w Krakowie prawie sto tysięcy osób z całej Polski.

[srodtytul]Zakazane przez komunistów[/srodtytul]

Po zakończeniu II wojny światowej nie było mowy o przywróceniu tradycji dorocznych marszów szlakiem Kadrówki. Nie pozwalały na to władze komunistyczne. Dawni legioniści i działacze niepodległościowi nie zapominali jednak o Piłsudskim i jego strzelcach. W rocznicę ich wymarszu organizowali nielegalne uroczystości, spotykali się w kościołach, składali wieńce m.in. na grobie Piłsudskiego na Wawelu i na kopcu jego imienia.

[wyimek]NA SZALACH LOSÓW Nie chciałem pozwolić, by w czasie, gdy na żywem ciele naszej Ojczyzny miano wyrąbać mieczami nowe granice państw i narodów, samych tylko Polaków przy tem brakowało. Nie chciałem dopuścić, by na szalach losów, ważących się nad naszemi głowami, na szalach, na które miecze rzucono, zabrakło szabli polskiej. - Józef Piłsudski – Rozkaz w pierwszą rocznicę wojny, 5 sierpnia 1915 Dubniaki – Stochów[/wyimek]

W utrzymaniu tej pamięci wspierał ich metropolita krakowski kardynał Karol Wojtyła. Podczas spotkania opłatkowego w styczniu 1975 roku przyszły papież tak mówił do przedstawicieli środowisk legionowych: „Dobrze, że strzeżecie tych wszystkich śladów i tej rocznicy 6 sierpnia i tej drogiej sercu trumny Marszałka, i tego postumentu na dawnej granicy pod Michałowicami (...) Dobrze, że tego wszystkiego strzeżecie. Pilnujcie, bo to są skarby narodu, to jest nasze wspólne dziedzictwo”.

– Trzy lata później, w 1978 roku, z inicjatywy legionisty płk. Józefa Herzoga środowiska niepodległościowe podjęły próbę wskrzeszenia Marszu Szlakiem I Kadrowej. Przemarsz ograniczył się jednak jedynie do trasy Kraków – Michałowice – opowiada Jan Józef Kasprzyk, obecny komendant marszu, autor m.in. książki „Wymarsz ku wolności”.

„W upalny dzień 6 sierpnia, 64 lata po ówczesnych wydarzeniach, udaliśmy się pod obelisk michałowicki (kilkanaście osób). Kiedy odeszliśmy spod obelisku na kilkaset kroków, podjechał na motocyklu milicjant z »lotnej« i uwiózł w stronę Krakowa złożony przez nas wieniec” – tak wspominał na lamach podziemnego pisma „6 sierpnia” uczestnik marszu Wojciech Pęgiel.

[srodtytul]Mimo szykan SB[/srodtytul]

Dopiero w 1981 roku na fali festiwalu „Solidarności” doszło do reaktywowania tradycji marszów Kadrówki, a zmarły w 2005 roku Pęgiel był ich siedmiokrotnym komendantem. Inicjatorami byli działacze świętokrzyskiej i małopolskiej „Solidarności” oraz środowiska piłsudczykowskie i niepodległościowe.

W pierwszym powojennym marszu z Krakowa do Kielc wzięły udział 74 osoby. Ustanowiono wtedy pamiątkową odznakę marszu; przyznawana jest ona obecnie tym, którzy trzykrotnie przejdą całą trasę. W Kielcach na skwerze przed Wojewódzkim Domem Kultury wystawiono wówczas makietę pomnika Czwórki Legionowej, zniszczonego podczas hitlerowskiej okupacji, a w katedrze kieleckiej uczestnicy marszu wzięli udział w uroczystej mszy świętej.

Wprowadzenie stanu wojennego nie powstrzymało niepodległościowców przed zorganizowaniem marszu w 1982 roku. Po mszy świętej na Wawelu z udziałem około dwustu osób i poświęceniu krzyża, który miał poprowadzić piechurów, wyruszyli na trasę do Michałowic. Cały czas 17 śmiałków – uczestników marszu – było obserwowanych przez Służbę Bezpieczeństwa.

– Nie było nas dużo. Skrzyknęliśmy się w ostatniej chwili, po tym jak 22 lipca władze komunistyczne złagodziły rygory stanu wojennego i takie wędrowanie było w ogóle możliwe. Chcieliśmy za wszelką cenę pokazać, że przywrócona rok wcześniej tradycja marszu jest kontynuowana – wspomina Piotr M. Boroń, działacz niepodległościowy. – Występowaliśmy wtedy pod szyldem pielgrzymki, byliśmy oficjalnie zarejestrowani w krakowskiej kurii – wyjaśnia Boroń.

W Bibicach, tuż przed Michałowicami, część z uczestników marszu zatrzymała milicja. Boroń miał w rękach duży drewniany krzyż z symbolami marszu Kadrówki. Gdy wsadzili go do radiowozu, krzyż nie mieścił się w nim. – Musiałem wystawić go przez okno. Ludzie oglądali się na ten krzyż, gdy wieźli mnie na komisariat do Michałowic, a potem na komendę w Krakowie – mówi Boroń. Esbecy byli zaskoczeni desperacją uczestników marszu, nie mieli podstaw, by ich zatrzymać, bo oficjalnie szli jako pielgrzymi. Po przesłuchaniach puścili ich wolno. Następnego dnia ruszyli znów na trasę, dołączając do kolegów. Niektóre odcinki pokonywali nocą, idąc bocznymi drogami. Dotarli do Kielc, a potem ruszyli na Jasną Górę.

W 1983 roku znów wyszli na trasę, ale już w liczniejszym gronie. Tym razem nie było większych kłopotów z komunistycznymi służbami. Dopiero w 1984 roku SB zorganizowała akcję represyjną, by ukarać i zastraszyć uczestników marszu, nad którym honorową komendanturę objął generał Mieczysław Boruta-Spiechowicz. – Gdy zatrzymaliśmy się na posiłek w przydrożnym zajeździe w Łączynie koło Jędrzejowa, pojawili się milicjanci i esbecy. Otoczyli zajazd i zabrali nas samochodami na posterunek milicji w Jędrzejowie – relacjonuje to zdarzenie Andrzej Fischer, który wówczas po raz pierwszy wyruszył na trasę marszu. Pięć osób milicja zatrzymała w areszcie na 24 godziny, pozostali po spisaniu personaliów zostali zwolnieni. – Ale później 67 osób stanęło przed kolegium ds. wykroczeń i skazanych zostało na grzywny „za nielegalne zgromadzenie się”. O marszu szlakiem Kadrówki w orzeczeniach kolegium nie było jednak ani słowa – mówi Andrzej Fischer.

– Gdy nas zwolnili, zebraliśmy się i znów ruszyliśmy na trasę – podkreśla późniejszy krakowski dziennikarz Andrzej Stawiarski. W kolejnych latach, aż do 1989 roku, takich akcji milicji już nie było. Ale esbecy cały czas kontrolowali uczestników marszu, wzywali ich na przesłuchania, grozili, straszyli. Bez skutku. – Cechą marszów w latach 80. była samoorganizacja, nie można było ich zlikwidować, bo nie miały żadnych struktur organizacyjnych – przypomina Stawiarski, który od 1981 do 1989 rok w rok chodził szlakiem Kadrówki.

Liczba osób na marszach rosła, pojawiali się ludzie z całej Polski, starzy i młodzi, opozycjoniści „Solidarności”, członkowie organizacji piłsudczykowskich i KPN, ale i związani z KOR. – Byliśmy podobni do strzelców z I Kadrowej. Tak samo jak u nich, tak i wśród nas nikt nikomu nie wytykał, skąd pochodzi. Choć były ostre dyskusje, łączyła nas myśl historyczno-patriotyczna oraz sprzeciw wobec rządów komuny – opowiada Andrzej Stawiarski.

[srodtytul]Znów w przedwojennej formule[/srodtytul]

Od 1989 roku marsze zaczęły się odbywać już legalnie. Powróciły do formuły przedwojennej: zawodów sportowo-paramilitarnych. Zaczynają się zawsze 6 sierpnia w Krakowie, a kończą 12 sierpnia w Kielcach. Uczestnicy biorą udział w marszu na orientację, zajęciach strzeleckich, kursach udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej, konkursach historycznych. Odwiedzają miejsca związane z walkami o niepodległość w czasie I i II wojny światowej, a także zwiedzają zabytki. Na trasie odbywają się spotkania i pogadanki, nauka pieśni patriotycznych. Głównym organizatorem jest obecnie Związek Piłsudczyków, stawiając sobie za cel wychowanie patriotyczne młodzieży, uczenie historii, zwłaszcza najnowszej, propagowanie postaw propaństwowych.

Do kombatantów i działaczy niepodległościowych dołączyła młodzież ze szkół noszących imię Józefa Piłsudskiego, harcerze, członkowie reaktywowanych organizacji strzeleckich, żołnierze Wojska Polskiego. Pojawiają się rodacy z Wileńszczyzny i Podola, delegacje armii NATO z Holandii i Niemiec. Marsz jest wydarzeniem wielopokoleniowym: w 2009 roku na jego trasie spotkać można było zarówno ośmioletniego Kubę Wechmana, jak i 88-letniego Zygmunta Jędrzejczaka.

– Naszym hasłem przewodnim są słowa: „Patriotyzm nie musi być cierpieniem. Patriotyzm jest przygodą z Ojczyzną” – mocno podkreśla komendant Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej Jan Józef Kasprzyk. – Chcemy nauczać patriotyzmu w sposób radosny, wolny od nadmiaru martyrologii towarzyszącej czczeniu w Polsce rocznic historycznych – dodaje komendant.

[srodtytul]Strażnicy patriotycznej tradycji[/srodtytul]

Dbają o miejsca związane z marszałkiem Piłsudskim i Legionami, organizują patriotyczne spotkania i obchody historycznych rocznic, uczą, szkolą młodych.

Jedną z organizacji, które się tym zajmują, jest Związek Piłsudczyków. Zrzesza blisko 8 tysięcy osób i działa od 20 lat. Stanowi kontynuację Duszpasterstwa Rodzin Legionistów i POW-iaków, działającego w czasach PRL pod opieką Kościoła. Gdy tylko w Polsce doszło do politycznego przełomu, już 28 czerwca 1989 roku działacze duszpasterstwa zarejestrowali Związek Piłsudczyków. Siedzibą władz centralnych jest Warszawa, ale związek ma także swoje oddziały regionalne, najsilniejsze na Lubelszczyźnie, Podkarpaciu, Podlasiu, w Małopolsce, Świętorzyskiem i na Mazowszu.

Jest to organizacja wielopokoleniowa. Zrzesza zarówno uczestników walki o niepodległość, dawnych opozycjonistów, jak i ludzi młodych: studentów, uczniów, członków organizacji strzeleckich.

– Dzięki takiej formule jesteśmy w stanie oddziaływać na młodzież, starając się o rzeczach wielkich i ważnych mówić ich językiem w sposób przystępny i współczesny – mówi prezes Zarządu Głównego Związku Piłsudczyków Jan Józef Kasprzyk, który tę funkcję pełni od 1998 roku.

Działacze związku stworzyli wiele form pracy edukacyjno-wychowawczej. Organizują nie tylko centralne obchody rocznic związanych z Marszałkiem, wystawy i konferencje naukowe poświęcone historii i dziejom polskiego oręża. Specjalnością związku jest kilka cyklicznych imprez, które angażują co roku tysiące osób. Wśród nich widowiska i spektakle teatralne z udziałem warszawskich aktorów, m.in. doroczny happening historyczny „Przyjazd Józefa Piłsudskiego w 1918 roku” z udziałem Janusza Zakrzeńskiego w roli Marszałka, którego animatorem pozostaje Maciej Rayzacher, spektakle „Pasjanse pana Marszałka” Magdaleny Ciesielskiej, „Poeci powstańczej Warszawy” czy koncerty piosenek legionowych.

[wyimek]ISTOTA SWOBODY Wolna Polska nie może być istotnie swobodna, dopóki naokoło panuje wciąż hasło niewolniczego poddawania woli narodowej przemocy terroru. Polska (...) zdecydowała się odrzucić wszystko to, co wolności zagraża, jak najdalej od swoich granic. I w błysku naszych bagnetów i naszych szabel nie powinniście widzieć nowego narzucania cudzej woli. Chcę, abyście w nim widzieli odbłysk swej wolności. - Józef Piłsudski – Przemówienie do ludności ukraińskiej w Winnicy, 17 maja 1920[/wyimek]

Ponad 20 tysięcy uczniów uczestniczyło w kolejnych edycjach konkursu piosenki i recytacji poezji legionowej i niepodległościowej oraz konkursu plastyczno-literackiego poświęconego Józefowi Piłsudskiemu i Legionom.

Związek jest organizatorem corocznego Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej, ale też i innych marszów, np. szlakiem Legionów na Lubelszczyźnie (z Lublina do Jastkowa), szlakiem płk. Leopolda Lisa-Kuli (Kosina – Rzeszów) czy szlakiem walk legionowych na Podhalu (Mszana – Nowy Sącz). Nie brakuje też wypraw i wyjazdów studyjnych połączonych z porządkowaniem kwater legionowych na cmentarzach, nie tylko w Polsce. Do tego dochodzą obozy szkoleniowe i specjalistyczne, np. udzielania pomocy przedmedycznej, jazdy konnej, spadochronowe, dla płetwonurków.

– Opiekujemy się również szkołami noszącymi imię Józefa Piłsudskiego, a jest ich obecnie 64 w całej Polsce. Co roku przygotowujemy dla nich specjalny program edukacyjno-wychowawczy – podkreśla prezes związku Jan Józef Kasprzyk. Kierowana przez niego organizacja 12 maja tego roku podpisała z Ministerstwem Obrony Narodowej specjalne porozumienie o współpracy na rzecz kultywowania tradycji piłsudczykowskiej i niepodległościowej, a także popularyzacji spraw obronności kraju.

Związek Piłsudczyków dba również, aby postać Marszałka i czyn legionowy były należycie upamiętnione. Jego działacze doprowadzili do założenia kilkudziesięciu tablic pamiątkowych, budowy pomników Piłsudskiego w Warszawie, Lublinie i Białowieży oraz odbudowy pomnika Leopolda Lisa-Kuli w Rzeszowie.

Podobne cele – dbałość o popularyzację najnowszej historii Polski i miejsc pamięci narodowej – stawiają sobie także inne organizacje działające w całym kraju. Wśród nich są m.in. krakowskie Towarzystwo im. Józefa Piłsudskiego oraz Społeczny Komitet Pamięci Józefa Piłsudskiego w Łodzi. – Dziełem naszych kilkuletnich starań jest odsłonięty w 1997 roku pomnik Marszałka Piłsudskiego, który stanął na skwerze im. Związku Strzeleckiego Strzelec – mówi Lucjan Muszyński, prezes łódzkiego stowarzyszenia. W listopadzie 2007 roku tuż obok pomnika umieszczono ośmiometrowe biało-czerwone maszty z trzema orłami: strzeleckim, legionowym oraz Wojska Polskiego II RP. Działacze łódzkiego stowarzyszenia płytami pamiątkowymi zaznaczyli także miejsca związane z Piłsudskim i regionami, organizują wiele uroczystości i rocznic patriotycznych.

[srodtytul]Strzelcy[/srodtytul]

Kilka tysięcy młodych ludzi należy obecnie do organizacji strzeleckich, dla których wzorem jest przedwojenna paramilitarna organizacja społeczno-wychowawcza Związek Strzelecki zwany popularnie Strzelcem – kontynuator strzelców z lat 1910 – 1914.

Wśród kilku powstałych po 1989 roku organizacji najliczniejsze są trzy. Związek Strzelecki „Strzelec” Organizacja Społeczno-Wychowawcza istnieje od 1991 roku. Działa pod patronatem Ministerstwa Obrony Narodowej, siedzibę główną ma w Warszawie. Związek podzielony jest na dwa okręgi: południowy z siedzibą w Bełchatowie i 23 jednostkami strzeleckimi oraz północny z siedzibą w Łodzi i 22 jednostkami strzeleckimi.

Od 1994 istnieje również Związek Strzelecki podzielony na trzy okręgi: z siedzibą w Szydłowcu, w Łodzi (także siedziba główna) oraz w Częstochowie.

W środowisku niepodległościowym liczącą się pozycję ma też Związek Strzelecki Wolność – Równość – Niepodległość z siedzibą w Warszawie, nawiązujący do tradycji powstania styczniowego i znany z rajdów po miejscach walk powstańczych.

Obok wychowania patriotycznego strzelcy podczas szkoleń i obozów uczą się musztry i obchodzenia się z bronią oraz przechodzą szkolenie medyczne. Niektóre jednostki strzeleckie wybierają szkolenia specjalistyczne. Na przykład w Tymbarku strzelcy zajmują się wspinaczką, w Olsztynie i Ełku są wodniacy, a w Warszawie na Ursynowie uczą się walki wręcz i skoków ze spadochronem.

Jak ocenia Jan Józef Kasprzyk, były komendant ZS „Strzelec” OSW, w organizacjach strzeleckich działa obecnie ok. 5 tysięcy osób. W ubiegłym roku rozpoczęły się starania w celu ich zjednoczenia. Nie wiadomo jednak, czy dojdzie do tego w przyszłym roku  z okazji stulecia ruchu strzeleckiego

[srodtytul]Krakowska mogiła mogił [/srodtytul]

Kopiec ten był usypywany z patriotycznym zapałem i determinacją. Takie same cechy wykazywali ludzie, którzy wbrew przeciwnościom nie pozwolili, by zginął z panoramy Krakowa.

Aby uczcić postać i dzieło Józefa Piłsudskiego Związek Legionistów Polskich, jeszcze za życia Marszałka, wysunął propozycję usypania w Krakowie kopca jego imienia. Na wzór już istniejących w tym mieście kopców Krakusa i Wandy powstałych jeszcze w czasach przedchrześcijańskich oraz Tadeusza Kościuszki usypanego w latach 1820 – 1823.

Roboty na terenie Lasku Wolskiego, na wzniesieniu Sowiniec, zaczęły się 6 sierpnia 1934 roku w 20. rocznicę wymarszu Kadrówki. Sypanie kopca nabrało tempa po śmierci Józefa Piłsudskiego. W niektóre dni przez Sowiniec przewijało się nawet 10 tysięcy osób taczkami wożących ziemię. 9 lipca 1937 r. ziemna konstrukcja była gotowa. Jej wysokość wynosiła 35 metrów, średnica podstawy 111 metrów, a kubatura 130 tys. metrów sześciennych.

Kopiec Piłsudskiego nazwano też kopcem Niepodległości wywalczonej przez Marszałka oraz Mogiłą Mogił, gdyż przywieziono tam w specjalnych urnach ziemię z pól bitewnych, gdzie walczyli i ginęli Polacy.

Podczas okupacji hitlerowskiej Niemcy planowali zrównać z ziemią zarówno kopiec Kościuszki, jak i Piłsudskiego. Nie było jednak rzeczą łatwą usunąć takie masy ziemi i ostatecznie okupanci nie zdążyli wykonać tego, co zamierzali.

Do kopca Piłsudskiego zabrali się po wojnie komuniści. Skazali go na zapomnienie i stopniową degradację. Przestano go zaznaczać na mapach, a miejsce, w którym się znajdował, nazywano „punktem widokowym na Sowińcu”. Celowo też na samym kopcu i w okolicy władze komunistyczne nakazały sadzić drzewa, aby kopiec stopniowo uległ erozji i zarósł zielenią, czyli zniknął z krajobrazu. – W 1953 roku czołgiem zdarto ze szczytu granitową płytę z krzyżem legionowym. Przy tej robocie powstała duża bruzda, którą popłynęła woda, niszcząc kopiec – przypomina Jerzy Bukowski, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego.

To wszystko sprawiło, że kopiec zarósł krzewami i drzewami, a wierzchołek obniżył się o dwa metry. Legioniści i działacze niepodległościowi na próżno alarmowali władze o degradacji Mogiły Mogił. Dopiero z końcem lat 70. pozwolono im siłami społecznymi stopniowo usuwać drzewa porastające kopiec. Jeszcze przed powstaniem „Solidarności” 23 czerwca 1980 roku zawiązał się Komitet Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego, działając w ramach Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa.

[wyimek]NA BACZNOŚĆ PRZED POLSKĄ Jako jedyny oficer polski służby czynnej, który dotąd nigdy przed nikim nie stawał na baczność, staję oto na baczność przed Polską... - Józef Piłsudski – Przemówienie do prezydenta Gabriela Narutowicza, 14 grudnia 1922[/wyimek]

– Od tego czasu prace renowacyjne prowadziliśmy planowo, systematycznie i w sposób zorganizowany – opowiada Andrzej Fischer, wiceprzewodniczący komitetu. Ogromnym poświęceniem wielu ludzi, posługując się łopatami, siekierami i kilofami, przywracano ziemnej konstrukcji jej dawny kształt, wykonując jednocześnie odwodnienie, schodki i ścieżki na zboczach kopca. Do tej pracy włączali się opozycjoniści z różnych ugrupowań, wspólnie pracując dla zachowania Mogiły Mogił.

– Przez całe lata 80. ratowanie kopca odbywało się wyłącznie społecznymi siłami. Dopiero w 1990 roku wsparła nas Rada Miasta Krakowa. W 1991 roku udało się znów umieścić na samym szczycie replikę kamiennego głazu usuniętego przez komunistów – mówi dr Jerzy Bukowski stojący na czele Komitetu Opieki nad Kopcem. W 1995 roku Mogiła Mogił w pełni odzyskała przedwojenny wygląd. Jednak ulewne deszcze w latach 1996 i 1997 spowodowały osunięcie się ok. 65 procent zboczy. Trzeba było przeprowadzić gruntowne utwardzenie i renowację kopca tak, żeby nie był podatny na zagrożenia przez siły natury. Wykorzystano do tego nowe technologie i wiedzę naukowców.

Wyremontowany kopiec jest teraz często odwiedzany przez krakowian i turystów. Tutaj odbywają się też patriotyczne uroczystości i spotkania.

[srodtytul]Marszałek i orzeł[/srodtytul]

Po wielu latach starań od roku Kraków ma pomnik Józefa Piłsudskiego, którego wzniesienie planowano jeszcze przez wojną.

Monument odsłonięty został w przeddzień Święta Niepodległości 2008 roku. Stanął na skwerze przy skrzyżowaniu ulicy noszącej imię marszałka oraz ulic Wenecja i Garncarska. Wraz z marmurowym cokołem pomnik ma 6 metrów wysokości. U stóp stojącego Marszałka znalazł się orzeł zrywający okowy.

Pomnik jest częścią patriotycznej kompozycji. Obok znajduje się maszt flagowy opleciony wieńcem laurowym z różami. Na jego szczycie jest kopia główki laski marszałkowskiej z II Rzeczypospolitej. Nieopodal monumentu Józefa Piłsudskiego na skwerze stoi również rzeźba czterech jego legionistów wyruszających na bojowy szlak z krakowskich Oleandrów. U ich stóp wyryta została zwrotka legionowego hymnu „My Pierwsza Brygada”.

Pomnik powstał z inicjatywy Towarzystwa Strzeleckiego Bractwo Kurkowe przy wsparciu władz miasta. Poświęcił go kardynał Stanisław Dziwisz. W uroczystości wziął udział minister obrony narodowej Bogdan Klich. Odsłonił pomnik wraz z Januszem Onyszkiewiczem, mężem wnuczki marszałka Piłsudskiego, oraz z prezydentem Krakowa Jackiem Majchrowskim.

– Z krakowskich Oleandrów wyruszyła na początku XX stulecia polska niepodległość. To tam zgromadzili się przedstawiciele Strzelca i Polskich Drużyn Strzeleckich, aby stworzyć Wojsko Polskie. Wojsko poprzedzało polską niepodległość, wojsko ją wywalczyło, wojsko było, zanim polskie państwo zostało odtworzone – mówił podczas uroczystości minister Klich.

Prezydent Krakowa podkreślił, że budowa pomnika jest wypełnieniem testamentu legionistów, którzy już w 1922 roku planowali jego wzniesienie. Przypomniał, że Piłsudski został honorowym obywatelem Krakowa i doktorem honoris causa UJ, że w Krakowie Marszałek ma swój kopiec i ulicę. – Ten pomnik pokazuje nasz do niego szacunek. Gdyby nie Legiony, gdyby nie ten zryw, być może losy Polski potoczyłyby się inaczej – podkreślił Jacek Majchrowski.

– Cieszę się, że wreszcie w Krakowie mimo wielu przeciwieństw i przeciwników udało się postawić pomnik Piłsudskiego. Nie jest to pomnik, który po zmianie podpisu może być czymś innym, nie da się go zawłaszczyć. Sądzę, że bardzo wielu młodych ludzi dzięki temu dowie się o legionistach i o tym, że ruch wolnościowy był w Krakowie bardzo mocny i że tutaj się zaczął marsz do niepodległości – mówił autor pomnika prof. Czesław Dźwigaj.

[srodtytul]Pod Wieżą Srebrnych Dzwonów[/srodtytul]

– Polacy pamiętają o Józefie Piłsudskim. Na jego grobie zawsze są kwiaty – mówi proboszcz katedry wawelskiej ks. Zdzisław Sochacki.

Marszałek po śmierci w 1935 roku pochowany był najpierw w katedralnej krypcie św. Leonarda, a dopiero potem przeniesiony do zaprojektowanej przez Adolfa Szyszko-Bohusza krypty pod romańską Wieżą Srebrnych Dzwonów.

Józef Piłsudski pochowany jest w metalowej trumnie ustawionej na środku krypty. Towarzyszy jej gliniana urna z ziemią z grobu matki Marii z Bilewiczów Piłsudskiej, pochowanej podobnie jak serce Marszałka na wileńskiej Rossie. Kryptę zamyka ażurowa krata z herbami Polski i Litwy oraz herbem rodu Piłsudskich – Kościesza.

Odwiedzanie grobu Marszałka to już wieloletnia tradycja. Tu w czasach komunistycznych zbierali się inwigilowani przez SB legioniści i działacze niepodległościowi, aby oddawać hołd twórcy II Rzeczypospolitej.

I tak jest nadal. Krypta Piłsudskiego w katedrze na Wawelu jest głównym punktem patriotycznych spotkań w Krakowie. – Zawsze w rocznice śmierci Marszałka oraz w święta narodowe delegacje władz, organizacji oraz indywidualne osoby składają wieńce i kwiaty. Odbywają się patriotyczne uroczystości, odmawiane są modlitwy, śpiewane pieśni i recytowane wiersze – opowiada ks. Sochacki.

W wielu miejscach Polski postawiono pomniki Józefa Piłsudskiego, odnowione lub ufundowane zostały nowe tablice upamiętniające Marszałka i jego legionistów, a krakowski kopiec jego imienia starannie wyremontowano. Popularnością cieszy się przywrócony po długiej przerwie Marsz Szlakiem Kadrówki.

Powstały też organizacje i stowarzyszenia, które – odwołując się do dzieła Marszałka i Legionów – dbają o zachowanie pamięci o nich, uczenie polskiej historii i wychowywanie w duchu patriotycznym.

Pozostało 98% artykułu
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL