Masakra w Columbine

20 lat temu, w 110. rocznicę urodzin Hitlera, w Columbine High School w Littleton 18-letni Eric David Harris i Dylan Bennet Klebold zastrzelili 13 osób, po czym w szkolnej bibliotece, pośród swoich ofiar, popełnili samobójstwo.

Aktualizacja: 12.05.2019 10:09 Publikacja: 11.05.2019 00:01

Chłopcy byli zwykłymi, inteligentnymi amerykańskimi dzieciakami. Eric David Harris pochodził z Wichita w stanie Kansas. Rodzina przeniosła się do Littleton w Kolorado w lipcu 1993 r., gdy ojciec Erica wycofał się ze służby wojskowej w amerykańskich siłach powietrznych. Wtedy chłopak poznał Dylana Klebolda – rówieśnika dorastającego w pobożnej, luterańskiej rodzinie o rosyjskich korzeniach.

W tym czasie twórcy gry komputerowej „Doom" umożliwili użytkownikom tworzenie własnych przestrzeni dla graczy. Harris odnalazł się w projektowaniu lokacji, zwanych później poziomami Harrisa. W sieci występował najczęściej pod pseudonimem REB (skrót od rebeliantów), a także jako „Rebldomakr", „Rebdoomer" i „Rebdomine", podczas gdy Klebold podpisywał się pseudonimami VoDKa i VoDkA.

Harris stworzył różne strony internetowe, na których znajdowały się nie tylko pliki gier „Doom" i „Quake", ale także blog, gdzie otwarcie wyrażał nienawiść do ludzi, świata, a szczególnie do najbliższego otoczenia.

Eric i Dylan poczynali sobie coraz śmielej. W końcu zaczęli publikować wyniki własnych eksperymentów z bombami rurowymi. Już wtedy zaczęli planować masakrę o znacznie większym zasięgu niż to, co wydarzyło się 20 kwietnia 1999 r. Akcja miała dać upust osobistym antypatiom, wysadzić budynek szkoły i przykuć uwagę całego świata.

Temperatura wrzenia

Po dramatycznych wydarzeniach cała Ameryka zadawała sobie pytanie, co sprawiło, że tych dwóch nastolatków otworzyło ogień do kolegów i nauczycieli. Harris i Klebold nie byli popularni w środowisku szkolnym. Deklarując przynależność do małej grupy o nazwie „Mafia długich płaszczy" (Trenchcoat Mafia), ubierali się i zachowywali nieco ekscentrycznie. Szybko zatem padli ofiarą szkolnych dręczycieli.

Jeden z ostatnich wpisów w dzienniku Harrisa brzmiał: „Nienawidzę was za pozbawienie mnie wielu zabawnych rzeczy. I nie, nie mówcie: »Cóż, to twoja wina«, ponieważ tak nie jest. Wy, ludzie, mieliście mój telefon, a ja prosiłem. Ale nie, nie, nie, nie, nie pozwól, żeby zadzwonił Eric KID o dziwnym wyglądzie".

Nathan Vanderau, znajomy Klebolda, i Alisa Owen, koleżanka z klasy Harrisa, opowiadali później, że chłopcy nieustannie padali ofiarą okrutnych żartów, włącznie z obrzucaniem fekaliami.

– Ludzie otaczali ich i oblewali keczupem, śmiejąc się i nazywając pedałami – mówił wieloletni przyjaciel Harrisa, Brooks Brown.

W swojej książce „No Easy Answers: The Truth Behind Death at Columbine" Brown napisał, że Eric urodził się z łagodnym wklęśnięciem klatki piersiowej, więc nie chciał zdejmować koszulki na zajęciach gimnastycznych. Inni uczniowie naśmiewali się z niego. Zdaniem matki Dylana najgorszym wydarzeniem w jego życiu był atak starszych kolegów, którzy obrzucili dwóch przyjaciół tamponami oblanymi keczupem.

Zanim chłopcy stali się bezwzględnymi mordercami, policja miała wiele okazji, by zareagować na coraz śmielsze wybryki. Po tym jak w marcu 1998 r. rodzice Brooksa Browna odkryli, że Eric groził ich synowi, szeryf Michael Guerra przyjrzał się blogowi Harrisa. Konflikt między nastolatkami wynikał z całego szeregu wcześniejszych nieporozumień. Harris ostatecznie zakończył tę znajomość, zrzucając bryłę lodu na przednią szybę samochodu Browna. Szeryf Guerra wystawił nakaz przeszukania domu sprawcy, ale dokument ostatecznie nie został złożony w sądzie, przez co nie odkryto gromadzonych przez Erica niebezpiecznych materiałów.

Potyczek z prawem było znacznie więcej. Harris i Klebold zostali zatrzymani za włamanie do furgonetki i przywłaszczenie komputerów. W styczniu 1998 r. oskarżono ich o kolejne kradzieże oraz inne drobne wykroczenia. Jednak obaj zrobili na policjantach bardzo dobre wrażenie. Zaoferowano im zatem wymazanie win z rejestru wykroczeń, jeśli zgodzą się wziąć udział w programie resocjalizacyjnym. Mieli pracować społecznie, poddać się leczeniu psychiatrycznemu i przestrzegać prawa. Harris był zobowiązany do wzięcia udziału w zajęciach z kontroli gniewu, gdzie również zrobił dobre wrażenie. Byli tak grzeczni, że ich kurator zwolnił ich z programu resocjalizacyjnego na kilka miesięcy przed terminem. O Harrisie mówiono, że był „bardzo bystrym osobnikiem, który może odnieść sukces w życiu", podczas gdy Klebold był uważany za inteligentnego chłopca, który „musi zrozumieć, że ciężka praca jest częścią spełnienia marzeń".

W maju 1998 r. Eric napisał do właściciela obrabowanej furgonetki list z przeprosinami, w którym oświadczał, że jest mu przykro z powodu swojego czynu. Tymczasem w dzienniku zanotował: „Dlaczego my, bogowie, nie mielibyśmy prawa włamać się do samochodu, który jakiś skurwysyn zostawił w szczerym polu?!".

Napięcie rosło. 9 lutego 1998 r. Eric pisał: „Jak pamiętacie z historii, naziści znaleźli sposób na »ostateczne rozwiązanie problemu żydowskiego« – zabić ich wszystkich. Cóż, jeśli jeszcze na to nie wpadliście, ja mówię: »ZABIĆ LUDZKOŚĆ«. Nikt nie powinien przetrwać. Wszyscy żyjemy na uwięzi".

Harris i Klebold w ramach szkolnego projektu nakręcili teledysk, w którym udawali, że mordują uczniów na szkolnym korytarzu. Film pełen był przekleństw i brutalnych wypowiedzi. Potrzeba wyrzucenia z siebie agresji na razie realizowała się poprzez artystyczną kreację. Obaj chłopcy poruszali tematy przemocy również w innych projektach szkolnych. Opowieść o zagładzie, napisana przez Harrisa 17 stycznia 1999 r., została pozytywnie podsumowana przez nauczyciela. Uznał, że literacko jest interesująca i dobrze skonstruowana. Nikt wtedy nie przypuszczał, że fikcja może stać się rzeczywistością.

Dobrze przygotowany atak

Na kilka miesięcy przed śmiercią Harris i Klebold zaopatrzyli się w broń palną. Ich przyjaciółka Robyn Anderson kupiła karabin i dwie strzelby. Eric i Dylan zdobyli jeszcze jeden pistolet. Korzystając z instrukcji zdobytych w internecie, skonstruowali w sumie 99 urządzeń wybuchowych o różnych wzorach i rozmiarach. Przecięli lufy karabinów, aby ułatwić ich ukrycie pod płaszczem. Tuż przed masakrą Harris uzbroił się w strzelbę Savage-Springfield 67H oraz karabinek Hi-Point 9 mm z 13 magazynkami, z których wystrzelił w sumie 96 razy. Klebold wziął półautomatyczny pistolet ręczny 9 mm Intratec TEC-9 z jednym 52-, jednym 32- i jednym 28-strzałowym okrągłym magazynkiem oraz 12-strzałowym Stevensem 311D – dwulufową spiłowaną strzelbą. Klebold wystrzelił łącznie 55 razy.

Dwa największe zbudowane przez chłopców ładunki znaleziono później w stołówce szkolnej. Tylko jeden z nich częściowo eksplodował. Oszacowano, że jeśli jakakolwiek bomba umieszczona w kafeterii zdetonowałaby się prawidłowo, naruszyłaby strukturę budynku i pociągnęła za sobą setki ofiar. Na szczęście konstruktorzy bomb mieli mało praktycznego doświadczenia.

Harris i Klebold napisali wiele o tym, w jaki sposób przeprowadzą masakrę, ale znacznie mniej o jej powodach. Notatki znalezione w sypialni Harrisa zawierały prawie wszystkie szczegóły planu. Wspominał w nich o zamachach w Oklahoma City, tragedii w Waco, wojnę w Wietnamie i w jaki sposób sami chcieliby pozostawić po sobie trwałe wspomnienie.

Pierwotną datą ataku mógł być dzień poprzedzający wydarzenia w Columbine. Jednak Harris potrzebował więcej amunicji od dostawcy, Marka Manesa. Ten nie dostarczył jej aż do wieczora 19 kwietnia. Po analizach pamiętników zamachowców uznano, że zbieżność z datą urodzin Hitlera nie była zamierzona, Harris i Klebold nie fascynowali się nazizmem.

Krwawy wtorek

20 kwietnia 1999 r., podczas przerwy obiadowej, Brooks Brown zobaczył, że Harris jest już w szkole. W ostatnim czasie relacje między chłopcami znacznie się poprawiły. Brown zbeształ Harrisa za omijanie porannej lekcji, na co Eric odparł: „To już nie ma znaczenia", i dodał: „Brooks, lubię cię teraz. Wynoś się stąd. Idź do domu". Brown szybko opuścił teren szkoły. O 11.19 usłyszał pierwsze strzały z broni palnej i poinformował o tym policję przez telefon sąsiada. W tym czasie Dylan Klebold przyjechał do szkoły własnym samochodem. Obaj zostawili dwie torby gimnastyczne w szkolnej stołówce. Każda zawierała 20-funtową bańkę z propanem. Bomby domowej produkcji nie zdążyły jednak detonować. Harris i Klebold krzyknęli „Go! Go!", wyciągnęli pistolety spod płaszczy i zabili dwóch pierwszych uczniów.

Harris zdjął prochowiec i wystrzelił w kierunku zachodnich schodów do trzech młodszych nastolatków, później do kolejnych pięciu. Klebold zszedł po schodach w stronę kafeterii, strzelając do napotkanych po drodze osób. Niektórym z nich udało się uciec, wielu jednak odniosło poważne obrażenia.

Zamachowcy ruszyli w kierunku zachodniego wejścia, rzucając bomby rurowe, z których tylko kilka eksplodowało.

Nauczycielka Patti Nielson zauważyła zamieszanie i udała się w kierunku zachodniego wejścia z 16-letnim Brianem Andersonem. Gdy zorientowała się, że to nie uczniowski dowcip, napastnicy zdążyli ją postrzelić. Uciekła korytarzem do biblioteki, ostrzegając wszystkich o niebezpieczeństwie i nakazując ukrycie się pod biurkami oraz zachowanie ciszy.

O 11.22 zastępca szeryfa Neil Gardner został poinformowany o problemach w Columbine. Jadł właśnie lunch niedaleko szkoły. Gdy dotarł na miejsce, nie miał na sobie okularów korekcyjnych i nie był w stanie trafić w zamachowców.

Odgłosy wystrzałów odwróciły uwagę napastników od rannego Briana Andersona, dzięki czemu zdołał on uciec do pokoju personelu. Para zabójców przemieszczała się nadal wzdłuż głównego północnego korytarza, rzucając bomby rurowe i strzelając do każdego, kogo napotkała. Na miejsce nadjeżdżało coraz więcej policji. Funkcjonariusze dotarli do pierwszych rannych, ale ani Gardnerowi, ani policjantom nie udało się zatrzymać młodocianych zabójców.

Masakra w bibliotece, gdzie ukryło się 52 uczniów i 4 osoby z personelu szkoły, trwała od 11.29 do 11.36. Bomby wybuchały, uczniowie padali, Harris i Klebold, krzycząc, strzelali do ofiar i kontynuowali marsz. Kończył się plan, brakowało im pomysłu, co robić dalej. Zauważając, że policja ewakuuje uczniów poza szkołę, Harris powiedział: „Chodźmy zabić kilku gliniarzy", po czym otworzyli ogień w kierunku funkcjonariuszy. Po chwili wrócili jednak do masakrowania dzieci ukrytych pod biurkami.

Gdy o 11.36 napastnicy wyszli z biblioteki, 44 uczniów, w towarzystwie nauczycieli i bibliotekarzy, zarówno zdrowych, jak i rannych zaczęło uciekać przez północne drzwi. Wtedy postrzelony został nauczyciel William Sanders, który wcześniej ofiarnie pomagał w ewakuacji stołówki. Kule dosięgły go, gdy próbował pomóc kolejnemu uczniowi wydostać się ze szkoły. Sanders został wciągnięty do jednej z klas przez innego nauczyciela i tam udzielono mu pierwszej pomocy. Wkrótce zmarł z upływu krwi.

O 12.02 napastnicy wrócili do biblioteki. 20 minut wcześniej skończyła się śmiertelna strzelanina. Ciała ofiar leżały na podłodze. Harris i Klebold poszli do zachodnich okien i ponownie otworzyli ogień do policji. Sześć minut później podeszli do półek z książkami przy stole, na którym leżeli uczniowie, którzy nie zdołali uciec – ciężko ranny i nieprzytomny Patrick Ireland i równie mocno poszkodowana Lisa Kreutz. O 12.08 Patti Nielson, która zamknęła się w pokoju rekrutacyjnym z Brianem Andersonem i personelem biblioteki, usłyszała, jak Harris i Klebold wykrzykują równocześnie: „Jeden! Dwa! Trzy!". Zaraz potem rozległ się huk: Eric strzelił sobie w twarz, a Klebold w skroń.

Historia złości

Harris zaczął prowadzić dziennik w kwietniu 1998 r., krótko po decyzji o resocjalizacji. Eric pragnął wstąpić do Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych, ale jego wniosek został odrzucony na krótko przed strzelaniną, ponieważ zażywał antydepresant – fluwoksaminę – lek, który musiał przyjmować w ramach zorganizowanej przez sąd terapii agresji. Wśród ekspertów zdania są podzielone. Niektórzy twierdzą, że za niskie dawki terapeutyczne leku mogły zaostrzyć skłonność Harrisa do agresji.

W kwietniu 2009 r. profesor Aubrey Immelman opublikował książkę „Columbine: A True Crime Story", która zawiera profil osobowości Erica Harrisa, opracowany na podstawie jego osobistego dziennika. W raporcie pojawiają się takie określenia jak „patologiczny narcyzm", „antyspołeczne zachowania", „paranoidalne cechy" i „niepohamowana agresja".

Nieco inaczej prowadził pamiętnik Dylan Klebold. Choć pisał, że wraz z Harrisem są bardziej rozwinięci niż inni, dużo miejsca poświęcał opisywaniu swoich intencji samobójczych i skrytej miłości do Robyn Anderson.

Chociaż obaj mieli trudności z opanowaniem gniewu, Dylan znacznie bardziej go uzewnętrzniał. Wściekał się na nauczycieli i swojego szefa w Blackjack Pizza. Pisał, że życie nie jest zabawne bez odrobiny śmierci i że chciałby spędzić ostatnie chwile w szarpiącym nerwy rozlewie krwi, by później opuścić świat, którego nienawidził, i udać się w lepsze miejsce. Klebold został opisany jako „gorliwy, ale depresyjny i ze skłonnościami samobójczymi".

Niektóre z nagranych przez chłopców filmów, zwanych „The Basement Tapes", decyzją policji nigdy nie zostały upublicznione. Harris i Klebold podobno szczegółowo omawiali w nich motywy swojego przyszłego ataku i udzielali wskazówek, jak konstruować bomby.

Jeden z oficjalnych raportów biegłych sądowych sugerował, że Harris był psychopatą, a Klebold cierpiał na depresję, w związku z czym pierwszy przejawiał sadyzm, podczas gdy drugi pragnienie zemsty i podążanie do samozagłady.

Po tragedii w Columbine próbowano znaleźć powody szaleństwa dwóch młodych ludzi. Poszukiwano winnych, jednak prawdopodobnie czynników było wiele. Od wrodzonych skłonności temperamentalnych, opieszałości policji, która miała wiele okazji do dokonania większej kontroli poczynań nastolatków, aż po brak reakcji ze strony szkoły na dręczenie psychiczne i fizyczne uczniów. Doszukiwano się także licznych przyczyn w zaniedbaniach rodzinnych. Nie sformułowano jednak jednoznacznej odpowiedzi, co było przyczyną tragicznej eskalacji gniewu u tych dwóch nastolatków, którzy w straszny sposób postanowili rozstać się z życiem, zabierając ze sobą 13 znajomych.

Chłopcy byli zwykłymi, inteligentnymi amerykańskimi dzieciakami. Eric David Harris pochodził z Wichita w stanie Kansas. Rodzina przeniosła się do Littleton w Kolorado w lipcu 1993 r., gdy ojciec Erica wycofał się ze służby wojskowej w amerykańskich siłach powietrznych. Wtedy chłopak poznał Dylana Klebolda – rówieśnika dorastającego w pobożnej, luterańskiej rodzinie o rosyjskich korzeniach.

W tym czasie twórcy gry komputerowej „Doom" umożliwili użytkownikom tworzenie własnych przestrzeni dla graczy. Harris odnalazł się w projektowaniu lokacji, zwanych później poziomami Harrisa. W sieci występował najczęściej pod pseudonimem REB (skrót od rebeliantów), a także jako „Rebldomakr", „Rebdoomer" i „Rebdomine", podczas gdy Klebold podpisywał się pseudonimami VoDKa i VoDkA.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie